Finał Pucharu Polski na PGE Narodowym w Warszawie był rozgrywany w cieniu wielkiego skandalu. Fani Lecha Poznań chcieli wnieść duże flagi, tzw. sektorówki, na które zgody nie wydali organizatorzy. Służby trzymały się wcześniejszych ustaleń, blokując bramy prowadzące na trybunę, która była przeznaczona dla fanów drużyny z Poznania. Doszło do starć z policją.
Jeszcze na początku spotkania prezes PZPN Cezary Kulesza stanął po stronie kibiców Lecha Poznań i nie zapowiedział, że jeśli w przyszłości Państwowa Straż Pożarna nie zmieni swojego stanowiska, finał PP nie będzie organizowany w Warszawie.
Głos w mediach społecznościowych zabrał były prezes PZPN Zbigniew Boniek, który miał kilka ciekawych i odważnych wniosków. Podkreśla, że obecne władze PZPN nie ponoszą żadnej winy za sytuację z poniedziałku. Dodał również, iż ma nadzieję, że finał Pucharu Polski pozostanie jednak w stolicy. Na koniec mówił także o... patologii.
ZOBACZ WIDEO: Idą zmiany w Lechii. Czy klubowi grozi niedawny scenariusz Wisły?
"Chłodne wnioski po Finale PP - 1. Obecny PZPN ( zrobił wszystko) nie ponosi żadnej winy za decyzje PSP 2. Myślenie o zmianie miejsca Finału to ogromny krok w tył - prestiżowy, propagandowy itd 3. Nie można pozwolić by patologia decydowała kto wchodzi a kto nie na mecz finałowy" - napisał Boniek.
Po meczu - na spotkaniu z dziennikarzami - dokładny raport zdał Sylwester Marczak, rzecznik prasowy policji. Z jego relacji wynika, że doszło do dwóch starć kibiców z policją. Pierwszy miał miejsce tuż przed przerwą, drugi za to już po zakończeniu spotkania.
Funkcjonariusze - za pierwszym razem - użyli środków przymusu bezpośredniego, w postaci granatów hukowych oraz siły fizycznej. Zaprzeczył, by policja użyła tam gazu. Oddano za to salwę w powietrze z broni gładkolufowej.
Chłodne wnioski po Finale PP -
— Zbigniew Boniek (@BoniekZibi) May 4, 2022
1. Obecny PZPN ( zrobił wszystko) nie ponosi żadnej winy za decyzje PSP
2. Myślenie o zmianie miejsca Finału to ogromny krok w tył - prestiżowy, propagandowy itd
3. Nie można pozwolić by patologia decydowała kto wchodzi a kto nie na mecz finałowy..
Zobacz także:
"Manifestacja siły". Eksperci zachwyceni widowiskiem w Lidze Mistrzów
Hiszpanie dumni z Villarreal. Sypią się pochwały