W tym artykule dowiesz się o:
KGHM Zagłębie Lubin - klub, który co rok ma wielkie aspiracje, sprowadza do siebie piłkarzy z nazwiskami, znów błąka na samym dole tabeli. Takiego stanu rzeczy nie trawią już kibice Miedziowych, ich trener, a także sami zawodnicy. Po meczu z Piastem Gliwice czara goryczy się przelała. Najdłużej i najbardziej szczerze wypowiadał się Bartosz Rymaniak, który nie unikał odpowiedzi na trudne pytania. Co takiego powiedział defensor lubinian?
Rymaniak o meczu z Piastem:
- Brakuje mi słów po tym meczu. Nie tylko pewnie mi, ale i innym zawodnikom, kibicom. Gramy fatalnie, nie zdobywamy punktów, bramek. Tracimy gole w łatwy sposób. Mieliśmy w tym spotkaniu za zadanie, aby nie dopuścić, by Piast grał dużo piłką. Tak nie było. Gliwiczanie mieli dużo swobody na boisku, na dużo pozwoliliśmy przeciwnikowi, a sami mało robiliśmy, aby stworzyć jakieś sytuacje. Na pewno zaangażowania nie można nam odmówić, ale samym zaangażowaniem meczów nawet nie remisujemy. W Ekstraklasie muszą być umiejętności gry w piłkę i do tego trzeba dorzucić zaangażowanie i walkę. Jak to się połączy, to da to dobry efekt. W piątek każdy widział, jak to wyglądało. Co nie powiem i tak każdy odbierze jak będzie chciał. Jak powiem, że trzeba zapomnieć, to wszyscy powiedzą, że się nie przejmujemy tą porażką. Powiem, że musimy pokazać charakter w następnym spotkaniu, to powiedzą, że mówią, iż w następnym meczu coś pokażą, a nigdy tak nie jest. Zostawiam więc ten mecz bez komentarza. Niech każdy oceni jak chce. Mogę tylko powiedzieć, że czuję się strasznie i nie pamiętam, kiedy ostatnie się tak źle czułem.
O presji z trybun:
- Najważniejsze jest to, aby się przy tej piłce utrzymywać. Jeżeli nie da się grać do przodu, to trzeba rozegrać do tyłu. Zbyt często gramy do bramkarza, ale wynika to z tego, że presja na nas jest bardzo duża. Niektórzy z nas odczuwają ją bardzo mocno z trybun. Nie chcę powiedzieć, że unikają gry, ale pewnie pewnie troszeczkę mamy ograniczone ruchy w pokazywaniu się do grania. Na pewno to nam nie pomaga, jak wyprowadzamy w piłkę. Nie wszyscy się pokazują do grania tak, jakby byli w dobrej dyspozycji, na sto procent przygotowani do meczu. Wiadomo, presja jest duża. Ciężkie jest życie piłkarza, zawsze to powtarzam, ale kibice pewnie nieźle skomentują moją wypowiedź. Zapraszam każdego, kto chce spróbować, na nasz trening i mecz, to wtedy może zobaczą, że to nie jest wcale takie łatwe.
O zachowaniu kibiców Zagłębia:
- Nie ma się co dziwić kibicom. Zagłębie, klub z ambicjami o górną część tabeli. Któryś już rok z rzędu, ja jestem tu pięć lat i poza awansem do Ekstraklasy z I ligi po degradacji, to niewiele było takich momentów w których mogliśmy się cieszyć. Ostatnio bywa tak, że wychodzimy smutni po meczu. Nie jest to fajne jak przychodzimy do domu i nawet rodzina odczuwa to, że jakoś chowamy to w sobie. Na pewno na boisku też to nie pomaga. Jeżeli ktoś nie jest pewny siebie, to nie może pokazać wszystkiego, na co go stać. Kibice mogą powiedzieć, że miarka się przebrała. Mieliśmy wygrać ten mecz, nie udało się. Wiem, że to tylko i wyłącznie nasza wina. My to spowodowaliśmy słabymi wynikami.
O zaangażowaniu piłkarzy:
- Byłem pełen optymizmu po meczu w Szczecinie. Nie zaczął się on dobrze, ale z upływem czasu nasza gra nie wyglądała źle. W drugiej połowie powinniśmy wygrać to spotkanie. Kto wie, czy gdybyśmy wygrali, to z Piastem nie zagralibyśmy troszeczkę z większym spokojem. Nie ma co gdybać. Na pewno każdemu z nas zależy na dobrze tego klubu. To co piszą kibice, piszą media, to tak naprawdę mnie to śmieszy. Nie wyobrażam sobie, że komuś nie zależy. Jeżeli nie idzie, to kibice wyżywają się na tych zawodnikach, których sobie upolowali. Jest nas wielu. Nie ma się co dziwić kibicom, że tak reagują. To jest tylko i wyłącznie nasza wina. Co bym nie powiedział, i tak będzie złe.
O zremisowanym meczu w Szczecinie i jego wpływie na spotkanie z Piastem:
- W Szczecinie dużo dała ta bramka strzelona do przerwy. Na drugą połowę mogliśmy wyjść tak jakby od początku meczu, na luzie. Nie musieliśmy gonić wyniku.Tym razem przegrywaliśmy, wiedzieliśmy że Piast nie jest głupim zespołem i tą piłkę szanował. Później utrata Adama też nam nie pomogła, bo coś się może zaczynało dziać pod bramką Piasta. Jakby jeszcze zostało trochę czasu, to myślę, że któraś z tych wrzutek zamieniłaby się na bramkę kontaktową. Wtedy może publiczność jeszcze trochę by nas wspomogła, podniosłaby do góry i każdy wykrzesałby z siebie jeszcze jeszcze tego maksa, którego każdy dawał, ale jeszcze trochę go zostało. Jest przykro, że kibice też tak reagują na naszą grę. Ci wierni kibice, którzy siedzą za naszą bramką, wspomagają nas, stracili cierpliwość i ciężko nam będzie odbudować ich zaufanie.
O Michale Gliwie: - Michał Gliwa bardzo dobrze wygląda na treningu. Jest jednym z bramkarzy lepszych z którymi pracowałem na treningach. Po prostu na początku przyszedł, nieźle bronił. Później te błędy się mnożyły, kibice coraz częściej go krytykowali. Może nie jest tak mocny psychicznie, że wpuszcza jednym uchem, wypuszcza drugim i za dużo się przejmuje tą krytyką. Wtedy cały czas powtarzam - ta pewność siebie jest bardzo słaba - nie tylko u niego, ale i nas. Piłki, który w normalnej dyspozycji, gdy zespół zdobywałby punkty, łapałby może jedną ręką, teraz jakoś nieszczęśliwie wypadają mu one z rąk i przeciwnik to bezlitośnie wykorzystuje. były takie mecze w tamtym sezonie, gdzie naprawdę mieliśmy dobre serie, Michał bronił nam te spotkania, jako drużyna czuliśmy się pewnie. Jeżeli złapiemy dwa trzy mecze zwycięskie, to ta seria z tyłu też będzie lepsza i nie będziemy tracić tylu bramek.
O Łukaszu Hanzelu, byłym zawodniku Piasta, który aktualnie jest piłkarzem Piasta Gliwice: - Łukasz zmienił klub. Od momentu, kiedy poszedł do Piasta dobrze wygląda, dobrze gra. Piast też zbiera niezłe recenzje. Na pewno dobrze zaaklimatyzował się w tamtym zespole. Jeżeli zespół gra dobrze, to też łatwiej gra się poszczególnym zawodnikom. Jeżeli my zaczniemy dobrze grać, to zawodnicy, którzy u nas nie są teraz chwaleni, pewnie też zaczną być. - Jest źle. Nie możemy dopuścić, żeby było jeszcze gorzej -
podsumował załamany Bartosz Rymaniak.