Piłkarz Zagłębia wylał żale: Jest źle. Nie możemy dopuścić, żeby było jeszcze gorzej
Fatalny mecz i porażka, a do tego błąd Michała Gliwy. Czara goryczy w Lubinie się przelała. Orest Lenczyk był zdruzgotany postawą swoich piłkarzy, których w trakcie i po spotkaniu zwyzywali kibice.
KGHM Zagłębie Lubin - klub, który co rok ma wielkie aspiracje, sprowadza do siebie piłkarzy z nazwiskami, znów błąka na samym dole tabeli. Takiego stanu rzeczy nie trawią już kibice Miedziowych, ich trener, a także sami zawodnicy. Po meczu z Piastem Gliwice czara goryczy się przelała. Najdłużej i najbardziej szczerze wypowiadał się Bartosz Rymaniak, który nie unikał odpowiedzi na trudne pytania. Co takiego powiedział defensor lubinian?
Rymaniak o meczu z Piastem:
- Brakuje mi słów po tym meczu. Nie tylko pewnie mi, ale i innym zawodnikom, kibicom. Gramy fatalnie, nie zdobywamy punktów, bramek. Tracimy gole w łatwy sposób. Mieliśmy w tym spotkaniu za zadanie, aby nie dopuścić, by Piast grał dużo piłką. Tak nie było. Gliwiczanie mieli dużo swobody na boisku, na dużo pozwoliliśmy przeciwnikowi, a sami mało robiliśmy, aby stworzyć jakieś sytuacje. Na pewno zaangażowania nie można nam odmówić, ale samym zaangażowaniem meczów nawet nie remisujemy. W Ekstraklasie muszą być umiejętności gry w piłkę i do tego trzeba dorzucić zaangażowanie i walkę. Jak to się połączy, to da to dobry efekt. W piątek każdy widział, jak to wyglądało. Co nie powiem i tak każdy odbierze jak będzie chciał. Jak powiem, że trzeba zapomnieć, to wszyscy powiedzą, że się nie przejmujemy tą porażką. Powiem, że musimy pokazać charakter w następnym spotkaniu, to powiedzą, że mówią, iż w następnym meczu coś pokażą, a nigdy tak nie jest. Zostawiam więc ten mecz bez komentarza. Niech każdy oceni jak chce. Mogę tylko powiedzieć, że czuję się strasznie i nie pamiętam, kiedy ostatnie się tak źle czułem.O presji z trybun:
- Najważniejsze jest to, aby się przy tej piłce utrzymywać. Jeżeli nie da się grać do przodu, to trzeba rozegrać do tyłu. Zbyt często gramy do bramkarza, ale wynika to z tego, że presja na nas jest bardzo duża. Niektórzy z nas odczuwają ją bardzo mocno z trybun. Nie chcę powiedzieć, że unikają gry, ale pewnie pewnie troszeczkę mamy ograniczone ruchy w pokazywaniu się do grania. Na pewno to nam nie pomaga, jak wyprowadzamy w piłkę. Nie wszyscy się pokazują do grania tak, jakby byli w dobrej dyspozycji, na sto procent przygotowani do meczu. Wiadomo, presja jest duża. Ciężkie jest życie piłkarza, zawsze to powtarzam, ale kibice pewnie nieźle skomentują moją wypowiedź. Zapraszam każdego, kto chce spróbować, na nasz trening i mecz, to wtedy może zobaczą, że to nie jest wcale takie łatwe.O zachowaniu kibiców Zagłębia:
- Nie ma się co dziwić kibicom. Zagłębie, klub z ambicjami o górną część tabeli. Któryś już rok z rzędu, ja jestem tu pięć lat i poza awansem do Ekstraklasy z I ligi po degradacji, to niewiele było takich momentów w których mogliśmy się cieszyć. Ostatnio bywa tak, że wychodzimy smutni po meczu. Nie jest to fajne jak przychodzimy do domu i nawet rodzina odczuwa to, że jakoś chowamy to w sobie. Na pewno na boisku też to nie pomaga. Jeżeli ktoś nie jest pewny siebie, to nie może pokazać wszystkiego, na co go stać. Kibice mogą powiedzieć, że miarka się przebrała. Mieliśmy wygrać ten mecz, nie udało się. Wiem, że to tylko i wyłącznie nasza wina. My to spowodowaliśmy słabymi wynikami.