W tym artykule dowiesz się o:
Mieliśmy spory ból głowy z wyborem bramkarza, który w minionej kolejce okazał się tym najsłabszym. Niby Maciej Gostomski puścił pięć goli, ale jakoś trudno obwiniać go o ich stratę. Dość niespodziewanie w redakcyjnym gronie wytypowaliśmy golkipera Jagiellonii, który zwłaszcza w pierwszej połowie meczu z Podbeskidziem miał kilka niepewnych interwencji. Po przerwie spisywał się już znacznie lepiej. Miejmy nadzieję, że w następnej kolejce nawet przez myśl nie przejdzie nam już "postawienie" na tego bramkarza.
Najsłabszy punkt słabej w derbach defensywy Cracovii. Przy golu Wisły na 0:2 dał się nabrać Semirowi Stiliciowi jak junior, a przy bramce na 1:3, która pogrzebała nadzieje Pasów na korzystny wynik, zaliczył asystę drugiego stopnia.
Miał przypilnować Marcina Robaka, ale wyszło to - mówiąc delikatnie - niespecjalnie. Wiecznie spóźniony, wiecznie nie tam, gdzie trzeba przeciąć dośrodkowanie lub zablokować "Robaczka". Efekt? Napastnik Pogoni dokonał w piątek efektownego wyczynu - zdobywając pięć goli w jednym meczu. Król wieczoru był tylko jeden, antybohaterów było więcej, ale największy z nich w barwach Lecha to Wołąkiewicz.
Dwa bezmyślne faule i osłabienie zespołu. To już drugi mecz z rzędu, kiedy jego faule niekorzystnie dla łodzian wpływają na przebieg meczu - pisał nasz łódzki korespondent.
Cóż, nie był to dobry występ zawodnika, który jest jednym z tych najbardziej krytykowanych przez fanów Śląska Wrocław. Miał spory udział w stracie goli przez wrocławian. Gdy Stanislav Levy zorientował się co się dzieje, przesunął go wyżej na boisku, a w jego miejsce cofnął Adama Kokoszkę.
Przyjechał do Szczecina i grał nieczysto. Nie wspierał Gergo Lovrencsicsa w akcjach skrzydłami, zostawiał dużo miejsca w swoim sektorze boiska. A wstydem na dużą skalę jest fakt, że debiutujący w tak prestiżowym meczu Sebastian Rudol zaliczył asystę operując na stronie Henriqueza.
Słaby mecz bydgoskiego pomocnika. Od początku spotkania tylko bezproduktywnie biegał, zmarnował jedną dobrą sytuację, a w drugiej połowie został zmieniony przez kolegę z zespołu.
Jedyne co na boisku robił, to był. Trener, zniesmaczony jego postawą, zdjął go z murawy w przerwie meczu.
W jego grze brakowało jakości. Dużo niecelnych podań, brak zrozumienia i momentami też przekonania co do swojej pozycji na boisku. To wszystko przekładało się na słabą ofensywnie grę Korony.
Wiadomo, że około 20.30 wyszedł na boisko w Szczecinie, a po blisko dwóch godzinach je opuścił. Co robił w międzyczasie? Tego do końca nie wiadomo, ponieważ obserwując starcie Pogoni z Lechem trudno było zaobserwować w nim Claasena. Nie kreował gry, nie napędzał ataków, nie przeprowadził żadnej dynamicznej szarży.
Nasz kielecki korespondent nie do końca był zadowolony z postawy napastnika złocisto-krwistych. Ten miał wyraźne problemy z wypracowaniem sobie pozycji strzeleckiej. Nie szarpał, nie naciskał swoich rywali. Tak jakby brakowało mu sił.
Ławka rezerwowych