Adu, Janczyk, Kerlon, Patafta i inni, czyli wielkie talenty na peryferiach futbolu

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Byli typowani na gwiazdy światowego formatu, ale coś poszło nie tak i dziś są - w najlepszym przypadku - na peryferiach wielkiego futbolu. Oto największe niespełnione talenty piłki nożnej XXI wieku.

1
/ 10
fot. wikipedia.com / 2O
fot. wikipedia.com / 2O

W połowie pierwszej dekady XXI wieku świat oszalał na punkcie Freddy'ego Adu. Urodzony w Ghanie, a wychowany w Stanach Zjednoczonych nastolatek robił furorę w juniorskich reprezentacjach Jankesów (32 bramki w 48 meczach!), a w D.C. United zadebiutował w wieku 15 lat. Co ciekawe, do I zespołu wprowadzał go Piotr Nowak.

W styczniu 2006 roku, mając 16 lat i 234 dni, zaliczył pierwszy występ w dorosłej kadrze USA i do dziś jest najmłodszym reprezentantem Stanów Zjednoczonych w historii. [ad=rectangle] Latem 2007 roku stało się nieuniknione - 18-letni Adu opuścił MLS i trafił do Europy. Chciały go u siebie największe kluby Starego Kontynentu, ale ten wybrał przenosiny do Benfiki Lizbona i... rozpoczął zjazd po równi pochyłej.

Przez cztery lata nazywany nawet "nowym Pele" Amerykanin rozegrał dla Benfiki tylko w 11 ligowych spotkań i był wypożyczany do AS Monaco, CF Belenenses, Arisu Saloniki oraz Caykur Rizesporu i tych klubów też nie zawojował. W 2011 roku wrócił do Stanów Zjednoczonych, wiążąc się z prowadzoną przez Nowaka Philadelphią Union. Kolejne dwa przystanki w jego karierze to brazylijska Bahia i serbski FK Jagodina, który po pół roku z niego zrezygnował.

27-letni dziś - przynajmniej oficjalnie - Adu jest bezrobotny od grudnia 2014 roku...

2
/ 10

Nie mogło w tym zestawieniu zabraknąć 28-letniego dziś "Murzyna". 10 lat temu świat stał przed nim otworem. Gdy w wieku 18 lat trafił z Sandecji Nowy Sącz do Legii Warszawa i od razu został podstawowym graczem Wojskowych, wydawało się, że jego udziałem będzie taka kariera, jaką żyją dziś Robert Lewandowski i Arkadiusz Milik, ale problemy z alkoholem i hazardem połączone z brakiem odpowiednich doradców sprawiły, że Janczyk to jeden z największych zmarnowanych talentów w historii polskiej piłki.

W premierowym sezonie w T-ME zdobył pięć bramek w 18 występach, przyczyniając się do wywalczenia przez Wojskowych mistrzowskiego tytułu. W kolejnym strzelił cztery gole, a latem 2007 roku świetnie zaprezentował się na MŚ U-20 w Kanadzie. Z kadrą prowadzoną przez Michała Globisza dotarł do 1/8 finału, gdzie Polacy musieli uznać wyższość przyszłych mistrzów, czyli Argentyńczyków z Angelem di MariąSergio Romero i Sergio Aguero na czele. Janczyk w Kanadzie zdobył trzy bramki i znalazł się w gronie nominowanych do tytułu najlepszego zawodnika młodzieżowego mundialu.

Świetny występ na mistrzostwach zaowocował transferem do CSKA Moskwa. Rosjanie zapłacili Legii za 20-latka ok. 4 mln euro, ale przenosiny do Moskwy były zabójstwem dobrze zapowiadającej się kariery młodego Polaka. Janczyk był wypożyczany do KSC Lokeren, Germinalu Beerschot, Korony Kielce i PFK Ołeksandrija. Od stycznia 2012 do czerwca 2014 roku w ogóle był bez klubu, by w końcu jako wolny zawodnik związać się z Piastem Gliwice, ale przy Okrzei jest tylko rezerwowym.

3
/ 10
fot. wikipedia.com / Camw
fot. wikipedia.com / Camw

Kaz Patafta

27-letni dziś Patafta blisko dekadę temu był największą nadzieją australijskiej piłki. Ange Postecoglou, czyli obecny selekcjoner reprezentacji Australii, który opiekował się Kazem w kadrach juniorskich, stwierdził, że "jest najbardziej utalentowanym technicznie piłkarzem, jakiego kiedykolwiek prowadził".

Do pewnego momentu jego kariera rozwijała się harmonijnie. Robił furorę na międzynarodowych turniejach młodzieżowych, a w 2006 roku ogromny talent 18-letniego wówczas pomocnika dostrzegł Guus Hiddink, włączając go do szerokiej kadry na MŚ w Niemczech. Kilka tygodni później Patafta w końcu trafił do Benfiki Lizbona. W końcu, ponieważ Portugalczycy chcieli go ściągnąć już dwa lata wcześniej, ale transfer nieletniego zawodnika blokowała australijska federacja.

W Lizbonie kompletnie się nie sprawdził i już po roku wrócił do ojczyzny. Grał dla Melbourne Victory, Newcastle United Jets, Canberra FC i Sydney United, a dziś jest związany z... tajskim II-ligowcem - Khoankaen United. Od 2013 roku prowadzi w Canberze własną akademię piłkarską.

4
/ 10

Złote dziecko niemieckiej piłki przełomu tysiącleci. Urodzony w 1980 roku Deisler wkroczył do Bundesligi z przytupem jako gracz Borussii Moenchengladbach, z której w wieku 19 lat przeniósł się do Herthy Berlin, a trzy lata później sięgnął po niego sam Bayern Monachium.

Deisler nie był typowo niemieckim piłkarzem przełomu wieków. Dziś polot i finezja u naszych zachodnich sąsiadów to codzienność, ale wówczas jego gra była powiewem świeżości w Bundeslidze. Osiągnął w piłce więcej niż wspomnieni już Adu, Janczyk czy Patafta, ale zdecydowanie za mało jak na swoje możliwości. Jego karierę zahamowała depresja, a ostatecznie już w 2007 roku przerwały ją kontuzje kolan.

W latach 2000-2006 zaliczył 36 występów w reprezentacji Niemiec, ale mundial w ojczyźnie go ominął. Podobnie jak pasmo sukcesów, które było udziałem jego pokolenia na kolejnych turniejach.

5
/ 10

Pamiętacie "foczy drybling"? 27-letni dziś Kerlon, który zasłynął z umiejętności mijania rywali, podbijając piłkę głową, a który miał być wielką gwiazdą futbolu, od roku pozostaje bez klubu.

Były juniorski reprezentant Brazylii w 2008 roku przeniósł się Cruzeiro Belo Horizonte do Interu Mediolan, ale w Europie kompletnie rozczarował. Wpływ na to miały kontuzje kolan, których doznał podczas pobytu na San Siro, ale nie jest to jedyne wytłumaczenie.

Z Interu był wypożyczany do Chievo Werona i Ajaksu Amsterdam oraz do Brazylii. W latach 2012-2014 występował w III-ligowym (!) japońskim Fujieda MYFC, który w styczniu 2014 roku z niego zrezygnował.

6
/ 10
fot. wikipedia.com / Magnus Manske
fot. wikipedia.com / Magnus Manske

Carlos Alberto de Jesus

W brazylijskiej ekstraklasie regularnie grał już od 18. roku życia, a w styczniu 2004 roku 20-letniego wówczas Carlosa Alberto zapragnął mieć u siebie w FC Porto sam Jose Mourinho. Młody Brazylijczyk był oczkiem w głowie "The Special One". Mało kto pamięta, ale to właśnie on dał Smokom prowadzenie w finale Ligi Mistrzów 2003/2004 z AS Monaco (3:0).

Po roku wrócił do Brazylii, zasilając Corinthians Sao Paolo, ale już w 2007 roku po pięciokrotnego reprezentanta Canarinhos sięgnął Werder Brema. Niemcy zapłacili za niego blisko 8 mln euro, co było klubowym rekordem. W Bremie narzekał jednak na bezsenność i wyjechał do ojczyzny, by już nigdy nie wrócić na dawny poziom. W ostatnich pięciu latach był związany z sześcioma klubami, a od stycznia tego roku jego pracodawcą jest Al Dhafra SCC ze Zjednoczonych Emiratów Arabskich.

7
/ 10

O trzy lata młodszy od Cesca Fabregasa miał być nową wersją 94-krotnego reprezentanta Hiszpanii. W końcu tak samo jak on był wychowankiem FC Barcelony, którą w wieku 15 lat zamienił na Arsenal Londyn.

Z Kanonierami był związany w latach 2005-2010, ale w pierwszym zespole zaliczył tylko 16 występów. Z Londynu był wypożyczony do Realu Sociecad San Sebastian, a w 2010 roku po definitywnym rozstaniu się z Arsenalem został graczem Atletico Madryt. Utalentowany pomocnik nie przebił się do pierwszego składu Rojiblancos i kolejne stacje jego kariery to już kluby o zdecydowanie mniejszym znaczeniu: SC Braga, Hercules Alicante i Atletico Paranaense, a dziś związany jest z II-ligowym SD Huesca.

8
/ 10
fot. wikipedia.com / Carlos RM
fot. wikipedia.com / Carlos RM

Podobnie jak Merida trafił do Arsenalu w 2005 roku, a przeniósł się do Londynu po tym, jak poprowadził reprezentację Meksyku do tytułu mistrza świata U-17, zostając królem strzelców rozgrywanego w Peru turnieju.

Z Kanonierami był związany w sumie do 2012 roku, ale londyńczycy wypożyczali go do innych klubów: Celty Vigo, Salamanki, Osasuny Pampeluna, West Bromwich Albion i Realu Sociedad San Sebastian. Do tego ostatniego klubu w 2012 roku przeniósł się na zasadzie transferu definitywnego. W Kraju Basków odnalazł swoje miejsce na ziemi, ale przed 10 laty wydawało się, że pójdzie przynajmniej w ślady Hugo Sancheza czy choćby Javiera Hernandeza.

9
/ 10

Ebenezer Assifuah

Czyli niespodziewany król strzelców MŚ U-20 z 2013 roku. Podczas turnieju, którego gospodarzem była Turcja, Ghana zdobyła brązowy medal, a sześć bramek dla niej zdobył własnie Assifuah.

Gwiazdą tamtego mundialu był Paul Pogba i wszyscy doskonale wiedzą, gdzie jest dziś Francuz. Ebenezer natomiast jest dziś prześladowanym przez urazy rezerwowym w szwajcarskim FC Sion, do którego trafił po mistrzostwach. 22-letni napastnik ma jeszcze szansę na to, by zagrać na miarę potencjału, ale póki co można go wymieniać jednym tchem obok Adu, Janczyka czy Patafty.

10
/ 10
fot. wikipedia.com / Sir-Nobby
fot. wikipedia.com / Sir-Nobby

Michael Johnson

Jako nastolatek zwiedził Leeds United, Excelsior Rotterdam i Everton, by w 2004 roku w wieku 17 lat zakotwiczyć w prekatarskim Manchesterze City. W pierwszym zespole The Citizens zadebiutował już w sezonie 2006/2007. Dietmar Hamman, z którym występował w Manchesterze City, porównywał go do samego Michaela Ballacka, a menedżer Sven Goran Eriksson typował go na lidera reprezentacji Anglii.

W kolejnych rozgrywkach był podstawowym ich zawodnikiem, ale gdy klub przejęła City Football Group, młodzieżowy reprezentant Anglii musiał ustąpić pola piłkarzom skupowanym za dziesiątki milionów funtów. Na sezon 2011/2012 został wypożyczony do Leicester City, ale w styczniu 2012 roku doznał kontuzji, po której miał problemy z utrzymanie samodyscypliny i nie wrócił już do piłki. Dobrze zapowiadającą się karierę przerwał w wieku 24 lat.

Źródło artykułu: WP SportoweFakty
Komentarze (11)
avatar
Konrad Jakubowski
25.03.2015
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
A gdzie Włodzimierz Lubanski ktory po kontuzji nie byl juz tym samym Lubanskim!  
avatar
Piotr Nowacki
24.03.2015
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Aż się dziwie, że nie ma tu Adriano  
avatar
Krzysiek Michal
24.03.2015
Zgłoś do moderacji
0
3
Odpowiedz
Janczyk talent? to tylko swiadczy o tym ze w Polsce nikt nie ma pojecia o piłce noznej nigdy nie było w polsce talentu na miare europejska i nigdy nie bedzie bo polalacy nie maja pojecia o tec Czytaj całość
avatar
Mateusz Jaruszewski
24.03.2015
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Znów zabrakło mi tu mojego ulubionego talentu. A zwie się Federico Macheda.  
avatar
J. Walker
24.03.2015
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Michaela pamiętam. Niestety, jego zachowanie pozaboiskowe wpłynęło zdecydowanie bardziej na przerwanie kariery. Niezwykle utalentowany zawodnik, jednak z naturą nie idzie wygrać. Szkoda mi go.