W tym artykule dowiesz się o:
Nemanja Nikolić (Legia Warszawa)
W rundzie jesiennej zdeklasował rywali. W 21 ligowych występach zdobył aż 21 goli i do tego miał udział w sześciu trafieniach kolegów, co daje 64-proc. wkład w zdobycz bramkową Legii i udział w golu co 63 rozegrane minuty - drugiego takiego zawodnika w Ekstraklasie nie było.
Nic nie wskazuje na to, by Nikolić wiosną miał być mniej skuteczny. Zdobył bramki w trzech z czterech zimowych sparingów Legii i był jej najskuteczniejszym zdobył trzy bramki, a rozegrał tylko 208 minut.
Reprezentant Węgier jest na dobrej drodze do tego, by wyrównać i nawet pobić ustanowiony w 1927 roku rekord Henryka Reymana. Legendarny piłkarz Wisły Kraków zdobył wówczas aż 37 bramek. Będzie mu o tyle łatwiej, że teraz będzie mógł liczyć na wsparcie Kaspra Hamalainena i wracającego do wysokiego formy Ondreja Dudy.
Bartosz Kapustka (Cracovia)
Cracovia straciła w zimowej przerwie Denissa Rakelsa i choć Łotysz jesienią zdobył aż 15 bramek, to jego odejścia nie jest taką stratą, jaką byłoby odejście Kapustki. 20-letni pomocnik dotrzymał jednak słowa i nie zdecydował się na opuszczenie Pasów przed zakończeniem sezonu.
Młody reprezentant Polski rośnie z tygodnia na tydzień i wiosną powinien odgrywać w Cracovii jeszcze większą rolę, przemieniając się z chłopaka z potencjałem w absolutnie czołowego ligowca. Na razie jego dorobek to dwie bramki i dziewięć asyst, ale jesteśmy pewni, że wiosną co najmniej podwoi te liczby. Motywację ma przednią: bilet na Euro 2016.
Pasy już teraz wyceniają Kapustkę na ok. 5 mln euro, a po kolejnej dobrej rundzie i ze statusem uczestnika XV ME 20-latek może zostać najdroższym piłkarzem w historii Ekstraklasy. Na razie miano to nosi Adrian Mierzejewski, który latem 2011 roku przeniósł się z Polonii Warszawa do Trabzonsporu za 5,25 mln euro.
Adam Gyurcso (Pogoń Szczecin)
25-letni Węgier to jeden z najciekawszych zawodników, którzy zawitali do Polski w zimowym oknie transferowym. Bój o niego Pogoń stoczyła z Lechem Poznań i Legią Warszawa. Wygranie licytacji z mistrzem i wicemistrzem Polski pokazuje, że szczeciński klub wyrasta na poważnego gracza na rynku transferowym.
Gyurcso był w ostatnich latach jednym z najlepszych skrzydłowych węgierskiej ekstraklasy. W 118 występach zdobył 26 bramek i zaliczył 36 asyst. Jest dwukrotnym mistrzem Węgier w barwach Videotonu. W minionym sezonie zaliczył aż 18 asyst w ligowych 26 występach, w tym aż osiem przy trafieniach... Nemanji Nikolicia. Jego mocną stroną są drybling i stałe fragmenty gry - często pokonuje bramkarzy rywali uderzeniami z rzutów wolnych.
Dobrą grą w Ekstraklasie Gyurcos chce wrócić do drużyny narodowej i wystąpić na Euro 2016. 25-latek ma na koncie osiem występów w reprezentacji Węgier, ale po raz ostatni zagrał w niej w listopadzie 2014 roku.
Maciej Gajos (Lech Poznań)
Po odejściu Kaspra Hamalainena to na wychowanku Rakowa Częstochowa będzie spoczywał ciężar prowadzenia gry i jesteśmy przekonani, że 25-latek udanie zastąpi Fina, który zdecydował się na przenosiny do Legii.
Gajos ma wszystkie te cechy, które posiadał Hamalainen, a do tego jest piłkarzem, który ciągle się rozwija i może być tylko lepszy. W trzech ostatnich rundach, odkąd zaczął odgrywać ważną rolę w Jagiellonii Białystok, jest jednym z najskuteczniejszych pomocników Ekstraklasy - od lipca 2014 roku strzelił w niej 15 bramek w 55 występach.
Mariusz Stępiński (Ruch Chorzów)
Jesienią zaskoczył wszystkich, włącznie z samym sobą. Do Ruchu trafił po nieudanym sezonie w barwach Wisły Kraków, a przy Cichej 6 nie miał być napastnikiem numer jeden, ale szybko wywalczył miejsce w "11" i z 11 golami został najskuteczniejszym Polakiem Ekstraklasy. Więcej bramek od niego zdobyli tylko Węgier Nemanja Nikolić (21) i Łotysz Deniss Rakels (15).
Trener Waldemar Fornalik wie, jak dotrzeć do 21-letniego napastnika i wykorzystać jego atuty. Stępiński rośnie przy nim z meczu na mecz tak jak przed laty pod okiem byłego selekcjonera reprezentacji Polski rozwijał się Artur Sobiech.
Stępiński ma o co walczyć wiosną - Adam Nawałka wciąż nie wie, których napastników oprócz Roberta Lewandowskiego i Arkadiusza Milika zabierze na Euro 2016.
Ondrej Duda (Legia Warszawa)
Rok 2015 był kompletnie nieudany dla słowackiego pomocnika Legii. Nękany urazami 22-latek stracił status gwiazdy Ekstraklasy i nawet gracza pierwszego składu stołecznej drużyny. Nie tylko kontuzje miały na to wpływ - swoją rolę odegrało też zamieszanie w związku z jego ewentualnym transferem do Interu Mediolan.
Wszystko jednak wskazuje na to, że Stanisław Czerczesow dotarł do Słowaka i ten wszelkie problemy ma już za sobą. Wiosną znów możemy spodziewać się w jego wykonaniu eleganckich dryblingów i nieszablonowych zagrań, którymi urzekł nas w 2014 roku. Jeśli wróci do tamtej formy, największe kluby Serie A i Bundesligi znów zainteresują się nim na serio.
Łukasz Zwoliński (Pogoń Szczecin)
Pogoń ma chrapkę na powrót do rozgrywek UEFA po 11-letniej przerwie, a awans do europejskich pucharów mogą jej dać bramki Łukasza Zwolińskiego. Jesienią 23-letni napastnik strzelił tylko sześć goli, ale z drugiej strony wystąpił raptem w 14 meczach - od października był wyłączony z gry z powodu kontuzji. Okres przygotowawczy przepracował już na pełnych obrotach, więc jest gotowy na początek rundy.
Przy wsparciu takich skrzydłowych jak Adam Gyurcso czy Marcin Listkowski może być mu łatwo o pobicie strzeleckiego wyniku z rundy jesiennej. Kto jak kto, ale Zwoliński potrafi zamienić na gola nawet cień szansy.