W tym artykule dowiesz się o:
... że dla Stanisława Czerczesowa nie ma świętych krów
W dwóch pierwszych meczach rundy wiosennej Legia Warszawa zdobyła komplet sześciu punktów i zniwelowała stratę do Piasta Gliwice do jednego "oczka", ale udział w tym Ondreja Dudy i Kaspra Hamalainena był znikomy. Obaj w meczach z Jagiellonią Białystok i Zagłębiem Lubin usiedli na ławce rezerwowych, a weszli na boisko w drugich połowach, gdy było już po zawodach.
A mówimy o najbardziej utalentowanym piłkarzu Słowacji i Finie, który był w ostatnich miesiącach najlepszym zawodnikiem Lecha Poznań, a którego transfer do Legii zdominował zimowe okno. Zamiast nich grają Guilherme, Stojan Vranjes czy Aleksandar Prijović.
Ten ostatni na początku kadencji Stanisława Czerczesowa przy Łazienkowskiej 3 też nie miał łatwo. Tuż po tym jak Rosjanin objął Legię, Szwajcar wylądował nawet w rezerwach, ale gdy zrozumiał, że u Czerczesowa można się przebić tylko ciężką harówą, wrócił do składu i jest wiodącą postacią zespołu. Odkąd odzyskał zaufanie szkoleniowca, w 12 występach zdobył sześć bramek i zaliczył pięć asyst.
... że w Ekstraklasie jest jak w podmiejskiej dyskotece
Ktoś kiedyś powiedział, że "w Ekstraklasie jest jak w podmiejskiej dyskotece: każdy może wygrać z każdym" i 23. kolejka dała kolejne argumenty na potwierdzenie tej tezy.
W pierwszej serii rundy wiosennej Lechia Gdańsk rozbiła 5:0 Podbeskidzie Bielsko-Biała, by w 23. kolejce ulec 2:4 Koronie Kielce. Tymczasem sponiewierani na Pomorzu Górale zdeklasowali pod Klimczokiem Lecha Poznań, który z kolei tydzień wcześniej wygrał u siebie z Termalicą Bruk-Bet Nieciecza aż 5:2. Czary? Nie, Ekstraklasa.
Zwycięstwo bielszczan jest tym bardziej godne uwagi, że ci nie wygrali żadnego z 10 wcześniejszych domowych spotkań. Co ciekawe, urzędujący mistrz Polski nie wygrał pod Klimczokiem już od sezonu 2011/2012. W edycji 2012/2013 Śląsk Wrocław zremisował w Bielsku 1:1, a w dwóch poprzednich sezonach Legia Warszawa opuszczała stadion Podbeskidzia na tarczy (0:1, 1:2).
... że piłkarzom nie dogodzisz
- Ciężko się gra na takich boiskach. Murawy w Polsce nie są jeszcze gotowe do gry. Nie jest łatwo biegać na takim boisku. Nogi bolą mnie jak po maratonie - mówił po meczu Termalica - Cracovia (1:1) napastnik gości, Erik Jendrisek.
Słowa Słowaka mocno dziwią, ponieważ wydawać się mogło, że murawa w Niecieczy była przygotowane perfekcyjnie i przypominała zielony dywan, choć być może faktycznie lekko grząski. Piłkarze Termaliki i Cracovii mieli jednak warunki o wiele lepsze warunki niż uczestnicy meczów Korona - Lechia i Piast - Pogoń, którzy grali odpowiednio na piasku i śniegu.
... że Ekstraklasa ma potencjał
24 563 widzów na Wielkich Derbach Śląska i 4595 osób na wspomnianym już meczu Termalica - Cracovia pokazują, że ludzie chętnie chodzą na Ekstraklasę. Prawie 25 tys. kibiców na - spójrzmy prawdzie w oczy - przeciętnym meczu Ekstraklasy pokazuje duży potencjał tej ligi. Z kolei spotkanie w Niecieczy zgromadziło na stadionie sześć razy więcej osób, niż jest zameldowanych w tej miejscowości!
Słowo uznania należy się też kibicom Wisły Kraków. Poniedziałkowy mecz z Górnikiem Łęczna (1:1) zgromadził na stadionie im. Henryka Reymana 9110 widzów - to najwyższa frekwencja w spotkaniach rozgrywanych w tym niefortunnym terminie. A przypomnijmy, że Biała Gwiazda przystąpiła do niego po serii sześciu porażek - najczarniejszej w historii klubu
... że Mariusz Pawełek to tykająca bomba
Kapitan Śląska Wrocław świetne interwencje przeplata coraz bardziej spektakularnymi wpadkami. Przez lata przyzwyczaił do "pawełków", ale z wiekiem wcale nie nabrał doświadczenia.
WKS udanie, bo od zwycięstwa z Wisłą (1:0) rozpoczął rundę wiosenną, ale zamiast iść za ciosem i wskoczyć do pierwszej "ósemki", na co miał szanse w razie zwycięstwa w Białymstoku, wrócił z Podlasia bez punktów. Wrocławianie przegrali z Jagiellonią 1:2, choć prowadzili już 1:0, po dwóch fatalnych błędach 35-letniego Pawełka, który dwukrotnie "wypluł" piłkę przed siebie po niegroźnych strzałach rywali z dystansu.
- Czy mam pretensje do bramkarza za puszczone gole? Nie jestem w stanie zrozumieć, jak mogliśmy stracić takie bramki. Mieliśmy przewagę liczebną w polu karnym i popełniliśmy nie błędy, tylko "wielbłądy". Nie chce oceniać piłkarzy indywidualnie. Na pewno strzał, który obronił Mariusz, a po którym nastąpiła dobitka i stracona bramka, nie byłby celny. Piłka leciała pół metra obok słupka - zauważył trener Śląska, Romuald Szukiełowicz.
Zobacz wideo: Porażka Bońka. Nie będzie zmian w statucie PZPN
{"id":"","title":"","signature":""}
Źródło: TVP S.A.