W tym artykule dowiesz się o:
Lech Poznań zimą sprowadził Sisinio Gonzaleza Martineza, czyli "Sisiego". To 30-letni hiszpański pomocnik, który w przeszłości był związany z Valencią, Herculesem Alicante, Realem Valladoid, Recreativo Huleva i Osasuną Pampeluna, a do Lecha trafił z koreańskiego Suwon FC. "Sisi" to były podopieczny Jana Urbana z Osasuny. W Primera Division rozegrał 89 spotkań, a na jej zapleczu wystąpił 109 razy. Jest byłym juniorskim i młodzieżowym reprezentantem Hiszpanii.
W Poznaniu ten zawodnik jak na razie nie błyszczy. Najpierw piłkarz nie mógł grać, bo w związku z tym, że przez minione pół roku występował w Korei Południowej, Kolejorz czekał aż do stolicy Wielkopolski dotrą odpowiednie dokumenty z Azji. Później nie zachwycał swoją formą. - Sisi za długo prowadzi piłkę, co w polskich realiach się nie sprawdza. Tu jest mnóstwo gry kontaktowej czy wślizgów. Dlatego mówiłem mu, by zdecydowanie szybciej odgrywał. Przy jego warunkach fizycznych jest to tym bardziej istotne. Gdy już wykona udany drybling, to powinien podać - mówił Jan Urban na początku rundy wiosennej.
W Polsce Hiszpan rozegrał do tej pory pięć meczów. Na boisku spędził 340 minut. Aktualnie jest kontuzjowany.
Z przyjściem 14-krotnego reprezentanta Polski wiązano przy Roosevelta 81 spore nadzieje. Doświadczony obrońca miał wnieść spokój do defensywy Górnika, ale na razie mocno rozczarowuje. O ile w ogóle gra, bo w trakcie rundy wiosennej zdążył już dwukrotnie pauzować.
Zobacz wideo: O punkty powalczą prawnicy, nie piłkarze
{"id":"","title":"","signature":""}
Źródło: TVP S.A.
W 34-latku kibice widzą jednego z głównych winowajców słabej postawy Górnika w rundzie wiosennej. Trybuny stadionu im. Ernesta Pohla już nie raz podsumowały jego grę gwizdami.
Ze Śląskiem 26-latek trenował już od obozu w Zakopanem. Na boisku występuje na prawej stronie defensywy. Ukrainiec podpisał kontrakt z wrocławskim klubem do czerwca z opcją przedłużenia.
Poprzednio reprezentował barwy ukraińskiego Olimpiku Donieck. Wcześniej obrońca występował w Karpatach Lwów, Feniksie Kalinine i Illicziwcu Mariupol, a także w Arce Gdynia. Był również reprezentantem kraju w kategorii U-21.
W Ekstraklasie dla wrocławian rozegrał dwa mecze - z KGHM Zagłębiem Lubin i Piastem Gliwice. Teraz brakuje dla niego miejsca w kadrze meczowej WKS-u.
22-latek, który ma na koncie osiem występów w Bundeslidze i 22 na jej zapleczu, na razie rozegrał dla Lechii trzy minuty. Szybciej niż w Ekstraklasie, zadebiutował w TurboKozaku Canal+ Sport. Na premierowy występ w polskiej lidze czekał aż do dziewiątego meczu rundy wiosennej z Ruchem Chorzów i pojawił się na boisku w 87. minucie.
Transfer Kobylańskiego był ogłoszony z pompą. W końcu parę lat temu polska federacja stoczyła z niemieckim związkiem batalię o to, w której reprezentacji będzie występował syn srebrnego medalisty z IO '92. Dziś Kobylański nie jest nawet powoływany do polskiej "młodzieżówki".
Duńczyk miał sprawić, że w Poznaniu szybko zapomną o nieporadności Denisa Thomalli i kłopotach zdrowotnych Marcina Robak, ale Nielsen też daje kibicom Lecha powody frustracji.
Premierową bramkę zdobył już w debiucie i wpisał się na listę strzelców w ostatniej kolejce, ale jego gra przy Bułgarskiej 17 to na razie jedno wielkie rozczarowanie. Jego wypowiedzi o tym, że stać go na dorównanie Nemanji Nikoliciowi wywołują tylko uśmiech politowania.
Przenosiny Kaspra Hamalainena z Lecha Poznań do Legii Warszawa to jedno z największych wydarzeń transferowych w Ekstraklasie w XXI wieku. Oto bowiem broniący tytułu mistrza Polski Kolejorz stracił swojego najlepszego ofensywnego zawodnika na rzecz wicemistrza i największego rywala na krajowej arenie.
Poznańskiemu klubowi nie udało się dojść z Finem do porozumienia w sprawie przedłużenia kontraktu, który wygasł 31 grudnia. Z kolei szefowie Legii znaleźli argumenty, by namówić Hamalainena nie tylko na pozostanie w Polsce, ale na transfer, przez który został znienawidzony w Poznaniu.
W Legii reprezentant Finlandii jak na razie nie jest kluczowym zawodnikiem. Na boisku spędził zaledwie 83 minuty. Trzeba jednak zaznaczyć, że borykał się z problemami zdrowotnymi.
Lechia Gdańsk zimą sprowadziła ze Sparty Praga Marco Paixao, który w sezonach 2013/2014 i 2014/2015 zdobył aż 34 gole w 66 występach dla Śląska Wrocław. Jesień miał nieudaną - rozegrał dla Sparty tylko sześć spotkań i nie zdobył ani jednej bramki, ale warto pamiętać, że od końca września był wyłączony z gry z powodu kontuzji.
Portugalczyk w Lechii jak na razie rozegrał jednak tylko trzy spotkania, a na boisku spędził 170 minut i nie strzelił jeszcze gola. Borykał się problemami zdrowotnymi. Teraz Marco Paixao trenuje, ale wciąż nie jest do dyspozycji Piotra Nowaka. W pewnym sensie jego nieobecność stara się przykryć jego brat Flavio, który jest jednym z najlepszych strzelców Lechii na wiosnę.
Matija Sirok jest wychowankiem Nogometno Drustvo Gorica. 24-latek, który jest prawym obrońcą, w przeciągu sześciu i pół sezonu dla klubu z Nowej Goricy rozegrał 168 spotkań na najwyższym szczeblu rozgrywkowym w Słowenii i strzelił 8 goli.
W 2014 roku nowy zawodnik Jagiellonii Białystok związał się dwuletnią umową z włoską Parmą. Włosi po pozyskaniu piłkarza pozostawili go na wypożyczeniu w jego macierzystym klubie.
Zimą tego roku piłkarz dołączył do drużyny prowadzonej przez Michała Probierza, gdzie jednak furory nie zrobił. Zagrał tylko w dwóch spotkaniach, z czego w meczu ze Śląskiem Wrocław został zdjęty już po pierwszej połowie.
Transfer "Jankesa" z Wisły Kraków do Piasta Gliwice był jednym z niewielu gotówkowych między klubami Ekstraklasy w zimowej przerwie. Na razie jednak nie mamy wątpliwości: jeśli ktoś dobrze wyszedł na tej transakcji, to Biała Gwiazda, która w miejsce 26-latka sprowadziła Rafała Wolskiego.
Jankowski zagrał wiosną w pięciu meczach Piasta, nie zdobył ani jednej bramki i nie zaliczył ani jednej asysty. Od sześciu kolejek jest poza "11" zespołu Radoslava Latala.
Bułgar miał zastąpić w Cracovii Denissa Rakelsa, który uparł się na odejście do Reading FC. Karaczanakow jesienią był czołowym zawodnikiem rodzimej ligi w barwach Slavii Sofia, ale w Pasach rozegrał raptem 70 minut w pięciu meczach. Trener Jacek Zieliński woli na skrzydłach ustawiać Bartosza Kapustkę, Erika Jendriska, Jakuba Wójcickiego czy Mateusza Wdowiaka.
- Anton ma naprawdę duże umiejętności, ale na razie nie potrafi ich pokazać w meczu ligowym. Na treningach pokazuje wiele. To jest dobry piłkarz, ale trudno mu zaistnieć. Myślałem, że to się stanie szybciej i nie wygląda to tak, jakbyśmy chcieli - tłumaczy Zieliński.