W tym artykule dowiesz się o:
Oba kluby łączy osoba Mariusza Rumaka. Gdy miał niespełna 35 lat, przejął mającego mistrzowskie aspiracje Lecha Poznań po Jose Marii Bakero, którego był asystentem. Pod jego wodzą Kolejorz nie grał porywająco, ale jednak był słabszy tylko i wyłącznie od Legii Warszawa. Rumak stracił pracę w Poznaniu nie ze względu na grę w lidze, a przez kompromitujące wpadki w rozgrywkach UEFA. W żadnej z trzech prób za jego kadencji Lechowi nie udało się awansować do fazy grupowej Ligi Europy. Ekipa z Bułgarskiej 17 odpadała kolejno ze szwedzkim AIK-iem Solna, litewskim Żalgirisem Wilno i islandzkim i Stjarnan FC.
Z Lecha został zwolniony 12 sierpnia 2014 roku, a już niespełna trzy tygodnie później był trenerem Zawiszy Bydgoszcz. Nie udało mu się utrzymać niebiesko-czarnych w Ekstraklasie, ale zadecydował o tym fatalny start sezonu pod wodzą Jorge'a Paixao, kiedy Zawisza zdobył jedynie trzy punkty w siedmiu meczach. Za kadencji Rumaka bydgoszczanie wykręcili 10. wynik w lidze, ale to nie wystarczyło do utrzymania. Po spadku z Ekstraklasy pozostał w Zawiszy, ale na początku września 2015 roku opuścił bydgoski klub za porozumieniem stron.
Mariusz Rumak Śląsk Wrocław przejął 9 marca 2016 roku i od razu został rzucony na głęboką wodę. Zielono-biało-czerwoni prezentowali się wówczas słabo i bronili przed spadkiem. Gorszy był tylko Górnik Zabrze. 39-letni szkoleniowiec odmienił jednak grę WKS-u i wyciągnął go z kryzysu. Rumak Śląsk poprowadził w jedenastu meczach. Odniósł sześć zwycięstw, zanotował cztery remisy i poniósł jedną porażkę.
Jak przed piątkowym meczem Śląska z Lechem przedstawia się bilans Mariusza Rumaka przeciwko poznańskiej drużynie?
Piątkowe starcie będzie dla Mariusza Rumaka już czwartym przeciwko Kolejorzowi odkąd się z nim rozstał. Pierwsze wspomina bardzo źle, bo 20 września 2014 roku prowadzony przez niego Zawisza Bydgoszcz poległ w Poznaniu aż 2:6. To były jednak tylko złe miłego początki.
Później młody szkoleniowiec potykał się z Lechem jeszcze dwukrotnie. W tych samych rozgrywkach, tyle że wiosną - wciąż zasiadając na ławce ekipy z Bydgoszczy - pokonał go sensacyjnie 1:0. Równie dużą niespodziankę sprawił w poprzedniej edycji, gdy ze Śląskiem Wrocław potrafił zwyciężyć nawet w Poznaniu. Ten mecz odbył się 1 kwietnia, a decydującego gola zdobył Ryota Morioka.
Nim nowy sezon Ekstraklasy zostanie zainaugurowany, warto przypomnieć dokonania obu drużyn w minionych rozgrywkach. Zarówno Śląsk, jak i Lech, mocno rozczarowały swoich kibiców.
Zespół z Wrocławia długo bronił się przed spadkiem, zmieniał trenerów, a problemy się nawarstwiały. Ostatecznie na prostą drużynę WKS-u wyprowadził Mariusz Rumak, a ta w lidze zajęła dziesiąte miejsce.
- Mieliśmy słaby początek sezonu, ale za to udaną końcówkę. Cieszymy się z utrzymania, bo ciężko na to zapracowaliśmy. W trakcie rozgrywek mieliśmy kilka zmian trenerów, nie było stabilizacji i w konsekwencji wyniki były poniżej oczekiwań. Myślę, że w końcu wychodzimy na prostą i nadchodzący sezon będzie o wiele lepszy - mówił po zakończeniu rozgrywek Adam Kokoszka.
Rumak stworzył we Wrocławiu ciekawy zespół, w którym pierwsze skrzypce grał czarodziej z dalekiej Japonii, Ryota Morioka. Ciężar zdobywania goli wziął na siebie młody Węgier Bence Mervo. To wystarczyło, by Śląsk ominęła nerwówka w ostatnich kolejkach. Pod koniec sezonu było jednak wiadomo, że latem w kadrze WKS-u dojdzie do wielu, wielu zmian.
W przypadku Lecha Poznań było podobnie. Na wynikach drużyny cieniem kładł się fatalny początek sezonu. Kolejorz mocno rozczarował także w rundzie finałowej Ekstraklasy.
Kolejorz edycję 2015/2016 zaczął w sposób wymarzony - pokonał w pojedynku o Superpuchar Polski Legię Warszawa 3:1. Później jednak było już tylko gorzej. W Ekstraklasie poznaniacy wywalczyli kompromitujące 7. miejsce, zaś w Pucharze Polski dotarli do finału, ale przegrali w nim z legionistami. Ta porażka była wyjątkowo bolesna, bo powtórzyła scenariusz sprzed roku (wtedy Lech też osiągnął finał, gdzie musiał uznać wyższość tego samego przeciwnika).
Nieco lepiej ekipa Jana Urbana radziła sobie w Lidze Europy. Zagrała w fazie grupowej, ale wobec koszmarnych wyników na krajowym podwórku, trudno było to uznać za jakąkolwiek osłodę. W tym sezonie Kolejorza w pucharach już przecież nie ma.
Latem oba kluby mocno się zmieniły. Jakimi piłkarzami dysponuje teraz Śląsk?
We Wrocławiu latem doszło do prawdziwej rewolucji. Z klubu odeszli: Mateusz Abramowicz, Dudu Paraiba, Marcel Gecov, Tom Hateley, Tomasz Hołota, Krzysztof Ostrowski, Konrad Kaczmarek, Igor Tyszczenko oraz Michał Bartkowiak.
W Śląsku najbardziej żałują zapewne, że na zmianę otoczenia zdecydowali się Hateley i Hołota. To oni tworzyli bowiem kręgosłup zespołu, będąc podstawowymi zawodnikami linii pomocy. Na wypożyczenie do I-ligowej Olimpii Grudziądz oddano natomiast rezerwowego bramkarza Jakuba Wrąbla. W WKS-ie na tę chwilę nie ma także Bence Mervo oraz Roberta Picha. Osłabienia są więc znaczne, ale Śląsk pozyskał też nowych zawodników do swojej drużyny.
- Ze Śląska odeszło dwunastu piłkarzy z grupy treningowej. Siedmiu z tych zawodników grało albo w podstawowym składzie albo wchodziło na boisko. Przyszli nowi piłkarze, o określonym poziomie, ale teraz to zupełnie inny zespół - mówi szkoleniowiec.
Wrocławski klub zasili Ostoja Stjepanović, Filipe Goncalves, Alvarinho, Lubos Kamenar, Augusto Pereira Loureiro oraz Łukasz Madej. Jak te transfery wpłyną na jakość gry WKS-u? W kadrze zielono-biało-czerwonych nie brakuje obcokrajowców.
- W Europie jest multikulturowość w każdym kraju i w każdym zespole. Dla nas to też nie jest jakieś wielkie wyzwanie. Język piłki jest językiem międzynarodowym. Nie trzeba wymyślać jakichś wielkich rzeczy, żeby ci piłkarze razem tworzyli zespół. Na pewno będę dbał o to, żeby było po polsku, a nie międzynarodowo, więc już wkrótce wrócimy do lekcji języka - podkreślił Mariusz Rumak.
W Poznaniu też jest kilku nowych piłkarzy. Lech jednak początek sezonu ma już za sobą, bowiem niedawno pokonał Legię w meczu o Superpuchar Polski. Jak teraz prezentuje się kadra Kolejorza?
Lato w Lechu również trudno uznać za spokojne. Z klubem rozstali się m. in. Marcin Kamiński, Gergo Lovrencsics, Sisi i Vladimir Volkov, a karierę zakończył Krzysztof Kotorowski.
Nowych twarzy też jest jednak sporo. Włodarze z Poznania ściągnęli Radosława Majewskiego, Macieja Makuszewskiego, Lasse Nielsena i Matusa Putnocky'ego, ponadto z wypożyczeń wrócili Jan Bednarek i Dariusz Formella.
Warto zaznaczyć, że zmiany kadrowe najprawdopodobniej wciąż się nie zakończyły. Z nowymi pracodawcami rozmawiają Tamas Kadar czy Kebba Ceesay, klub czeka także na atrakcyjną ofertę transferu dla Karola Linettego i jeśli takowa wpłynie, to reprezentant Polski opuści stolicę Wielkopolski.
Środki ze sprzedaży kluczowych graczy przynajmniej w części mogą zostać przeznaczone na kolejne wzmocnienia. Te byłyby konieczne - zwłaszcza w obronie, gdzie Jan Urban może jeszcze stracić Paulusa Arajuuriego. Fin podpisał już umowę z Broendby Kopenhaga. Wejdzie ona w życie najpóźniej w styczniu, lecz jeśli Duńczycy będą chcieli wykupić stopera, to zmiana barw może nastąpić jeszcze tego lata.
Piątkowy mecz to wielka niewiadoma. Co prawda Kolejorz pierwsze spotkanie o stawkę ma już za sobą, ale rozgrywki ligowe to zupełnie co innego. W 1. kolejce sezonu wiele może się zdarzyć, a drużyny nie są jeszcze do końca ze sobą zgrane.
Szkoleniowiec WKS-u będzie mógł skorzystać ze wszystkich piłkarzy, których ma w swojej kadrze. Jan Urban natomiast musi radzić sobie bez zawodników, którzy jeszcze niedawno przebywali na mistrzostwach Europy (Tamasa Kadara i Karola Linettego), a także sporej grupy kontuzjowanych: Darko Jevticia, Szymona Pawłowskiego, Macieja Makuszewskiego i Matusa Putnocky'ego.
Osobny temat to jeszcze warunki do gry. - Żyjemy w takim kraju, że latem nie ma murawy na stadionach, bo są koncerty, a zimą nie ma murawy, bo jest zimno, a wszyscy chcą, żeby w Polsce pięknie grać w piłkę. Od trenerów wymaga się natomiast zwyciężania. Na pewno dopasujemy sposób grania do tego, żeby zdobyć trzy punkty - powiedział Mariusz Rumak.
Mimo wszystko we Wrocławiu szykuje się ciekawe widowisko, w którym nie powinno zabraknąć bramek. Zarówno piłkarze Śląska Wrocław, jak i Lecha Poznań, będą jak najlepiej chcieli wejść w nowy sezon Ekstraklasy. Jak zaprezentują się nowi zawodnicy w obu drużynach? Czy zespół Mariusza Rumaka ligę zacznie tak, jak ją kończył? A może to Jan Urban będzie triumfował? Na te pytania odpowiedź poznamy już w piątek późnym wieczorem.
Śląsk Wrocław - Lech Poznań / pt. 15.07.2016 godz. 20.30
Przewidywane składy:
Śląsk Wrocław: Pawełek - Zieliński, Celeban, Dwali, Augusto - Goncalves, Stjepanović - Madej, Morioka, Alvarinho - Biliński.
Lech Poznań: Burić - Kędziora, Wilusz, Lasse Nielsen, Gumny - Tetteh, Trałka - Formella, Gajos, Jóźwiak - Robak.
Sędzia: Bartosz Frankowski (Toruń).