Ikona Arsenalu Arsene Wenger pożegna się z Kanonierami?

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

W październiku minie 20 lat odkąd menedżerem Arsenalu jest Arsene Wenger. Jednak to może być już ostatni sezon Francuza na Emirates Stadium. Przez lata zbudował sobie ikonę klubu, która na zawsze pozostanie w pamięci kibiców.

W tym artykule dowiesz się o:

1
/ 5

Kim do diabła jest Arsene Wenger? 

Gdy Arsene Wenger jesienią 1996 roku został nowym menedżerem Arsenalu, fani Kanonierów przecierali oczy ze zdumienia. Kim do diabła jest ten Francuz? Wenger przez dwa lata trenował japoński klub i w Europie był postacią praktycznie anonimową. W mediach pojawiały się informacje, że Johan Cruyff ma zostać nowym szkoleniowcem, a zarząd wymyślił mało znanego Wengera.

- Głównym powodem, dla którego przyszedłem tutaj jest to, że kocham angielską piłkę, a futbol korzenie ma właśnie tutaj. Arsenal ma ducha jakiego lubię i ogromny potencjał - powiedział w dniu zatrudnienia.

Jednak wszyscy cały czas pytali, kto to jest. Wenger wywalczył sobie niesamowitą pozycję startową. Zarząd nie wtrącał się do transferów, kontraktów czy sesji treningowych. Wenger zaczął wprowadzać swoje metody: żadnego piwa, zakaz podawania sobie rąk (na rękach mogą być przenoszone bakterie - argumentował), a przed meczem zamiast czerwonego mięsa, to makaron z gotowanym kurczakiem. Żadnych fast foodów tylko odpowiednio dobrane porcje witamin, kreatyny, które miały poprawić ich wytrzymałość.

Zawodnicy szybko się zorientowali, że Wenger wprowadza nowatorskie metody do treningu, ale niechętnie ufali mu. Francuz nie poprzestawał jednak na tym. Przekonał też zarząd, że Arsenal potrzebuje ośrodka treningowego, gdzie będzie mógł w spokoju pracować nie tylko nad pierwszym zespołem, ale gdzie swój dom znajdą również młodzieżowe drużyny Kanonierów.

2
/ 5

"Inspektor Clouseau"

Wenger poukładał już wszystkie sprawy pozaboiskowe. Każdy w klubie wiedział co ma robić, jak murawa ma być przystrzyżona. Organizacja była na najwyższym poziomie, ale Wenger nie przyszedł do Arsenalu budować klubu, ale odnosić z nim sukcesy.

Musiał się też zmierzyć z szatnią, gdzie prym wiódł niezwykle charakterny Tony Adams. Wychowany na starej szkole szkolenia był sceptycznie nastawiony do Wengera, a tym bardziej do zasad, które wprowadził. Nazywał Francuza "inspektorem Clouseau" (francuski serial o inspektorze policji - przyp.red.), co nie było oczywiście komplementem. Jednak z czasem poczucie humoru Wengera przypadło do gustu Adamsowi i stwierdził, że pomogło to wytworzyć wyjątkową atmosferę w zespole.

ZOBACZ WIDEO Kapustka potwierdza: zagram w Leicester City (źródło TVP)

{"id":"","title":"","signature":""}

W swoim pierwszym sezonie Arsenal zajął trzecie miejsce. Nie był to sukces dla Kanonierów, jednak nikt Wengera nie zamierzał zwalniać.

3
/ 5

"Jak mamy wygrać ligę skoro wszyscy jesteśmy pijani?" 

Przed kolejnym sezonem Arsene Wenger zabrał Arsenal na obóz do Austrii. Tam zawodnicy z Rayem Parlourem na czele postanowili wybrać się pewnej nocy do pubu. Piłkarze pili alkohol, palili papierosy i w pewnym momencie Parlour zapytał: "Jak mamy zamiar wygrać ligę w tym roku? Wszyscy jesteśmy pijani i wszyscy palimy."

Wenger miał trudny orzech do zgryzienia, tym bardziej, że już przed świętami Bożego Narodzenia w 1997 roku praktycznie odpadł z walki o mistrzostwo Anglii. Tytuł był przeznaczony dla Manchesteru United, ale niesamowita pogoń Arsenalu (dziesięć zwycięstw z rzędu) dały upragniony tytuł Kanonierom - niecałe dwa lata po zatrudnieniu Wengera. Londyńczycy o punkt wyprzedzili Czerwone Diabły, a na dodatek zakończyli sezon w podwójnej koronie - sięgnęli również po Puchar Anglii.

Tak rozpoczęły się tłuste lata Arsenalu - dwa kolejne mistrzostwa (2002 i 2004 rok) i trzy puchary Anglii (2002, 2003 i 2005 rok). Mądra polityka transferowa Wengera wzniosła klub na jeszcze wyższy poziom - przede wszystkim finansowy. Historyczne Highbury było już za ciasne dla Arsenalu. Wenger został budowniczym nowego stadionu - Emirates Stadium. Łączny koszt wyniósł około 450 milionów funtów, a Kanonierzy sami musieli to spłacać. Zyskali kapitalny obiekt, który przez lata miał przynosić ogromne pieniądze, ale zanim się tak stało, to odbiło się to na poziomie sportowym.

4
/ 5

Chude lata. 9 lat oczekiwań 

Kto by pomyślał, że Puchar Anglii w 2005 roku będzie jedynym trofeum aż do 2014 roku? Dziewięć długich lat oczekiwań, mnóstwo rozczarowań i zagryzania zębów: "może w przyszłym sezonie". Arsenal za każdym razem meldował się w czwórce najlepszych zespołów w Premier League, ciągle grał w Lidze Mistrzów, ale brakowało sukcesów.

Kanonierzy spłacali nowy stadion - Emirates Stadium mógł już cieszyć fanów, ale co z tego skoro piłkarze nie potrafili przypieczętować tego zdobyciem trofeum. Arsenal ściągał młodych zawodników, których wyszkalał i z zyskiem sprzedawał do innych drużyn. Niemal co roku odchodzili najlepsi piłkarze. Sytuacja zmieniła się, gdy Arsenal w całości spłacił stadion. Mógł sobie pozwolić na większe transfery czego efektem było ściągnięcie Mesuta Oezila czy Alexisa Sancheza. W końcu też w 2014 roku Arsenal przełamał 9-letnią niemoc i wygrał Puchar Anglii.

5
/ 5

Ostatni rok?

Jednak Puchar Anglii to wciąż za mało dla takiego klubu jak Arsenal. Fani z utęsknieniem czekają na mistrzostwo, a Arsene Wenger tak słabego poparcia jak w sezonie 2015/2016 nie miał nigdy. Doszło nawet do tego, że kibice manifestowali swoje niezadowolenie na domowych meczach londyńczyków. Kibice domagali się odejścia Francuza po tym jak Leicester City zmierzało po mistrzostwo. Można rzecz, że Arsenal niezasłużenie został wicemistrzem kraju w ostatniej kolejce wyprzedzając Tottenham Hotspur.

Sprawy zaszły jednak za daleko. Wenger ma ważny kontrakt tylko do czerwca 2017 roku i sporo mówi się o tym, że to będzie ostatni sezon Francuza na Emirates Stadium. Kibice najchętniej widzieliby go w roli jednego z dyrektorów Arsenalu. Sam zainteresowany nie zabiera głosu w tej sprawie, ale tak właśnie dobiega jego era w północnym Londynie.

Źródło artykułu: WP SportoweFakty
Komentarze (2)
avatar
Nestle
31.07.2016
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Mr. Wenger, please, stay in Arsenal!