W tym artykule dowiesz się o:
Od pierwszych minut spotkania trzeciej kolejki nad King Power Stadium padał deszcz. Piłkarze są przyzwyczajeni do takich warunków panujących w Wielkiej Brytanii. Jednak z każdą minutą warunki były coraz gorsze aż w końcu deszcz zaczął padać coraz mocniej, a drenaż nie nadążał z odprowadzaniem wody i to zaczęło znacznie utrudniać grę.
Ściana wody pojawiła się już w drugiej połowie. Leicester City po pierwszych 45. minutach prowadziło 1:0. Danny Drinkwater posłał dalekie podanie do Jamie'ego Vardy'ego, który w pojedynku biegowym uprzedził pilnującego go obrońcę i silnym strzałem zmusił do kapitulacji Łukasza Fabiańskiego.
ZOBACZ WIDEO Fornalik: to będzie lepsza Legia, niż do tej pory (źródło TVP)
{"id":"","title":"","signature":""}
Zaraz po zmianie stron po rzucie rożnym najprzytomniej zachował się Wes Morgan i z pięciu metrów podwyższył prowadzenie. Na 3:0 gola mógł zdobyć Riyad Mahrez, ale rzut karny obronił Łukasz Fabiański.
W ostatnich 30 minutach warunki do gry w piłkę były już bardzo trudne. Mimo to goście zdołali strzelić gola. Uczynili to po dośrodkowaniu w pole karne, a tam Leroy Fer uderzeniem głową trafił do siatki przeciwnika. Futbolówka już wówczas stawała na wielkich kałużach i najlepszym rozwiązaniem była gra dalekim podaniem.
Murawa Leicester City należy do najlepiej przygotowanych w całej Anglii. Specjaliści dbają o nią przez całą dobę, a jej drenaż był wielokrotnie poddawany próbom. Mimo to wielka ulewa w sobotnie popołudnie popsuła szyki piłkarzom, którzy w drugiej połowie mieli problem z utrzymaniem się na śliskim boisku.