W tym artykule dowiesz się o:
Komplet publiczności stawił się podczas niedzielnych Derbów Trójmiasta, w których Arka Gdynia zremisowała z Lechią Gdańsk 1:1. Kibice z Gdańska i z Gdyni nie pałają do siebie sympatią. Na derby fani obu drużyn czekali od pięciu lat.
Niestety oprócz boiskowych emocji, doszło także do zamieszek na trybunach. Pierwsze ekscesy miały miejsce na 40 minut przed rozpoczęciem meczu.
Jeszcze mecz się nie zaczął... pic.twitter.com/d6tNOPAk1q
— Karol Wasiek (@K_Wasiek) 30 października 2016
Kibice Lechii Gdańsk w momencie pojawienia się na trybunach obrzucili różnymi przedmiotami fanów Arki, którzy zajęli miejsca tuż obok sektora gości.
Gospodarze nie przeszli obok tego obojętni. Odpalili pirotechnikę, którą obrzucili sektor Lechii Gdańsk. Nastąpiła wymiana ognia pomiędzy stronami.
Na płycie boiska zameldowała się policja, ale nadal dochodziło do ekscesów. Race latały niemal przez całe spotkanie. Warto zaznaczyć, że mecz zabezpieczało 1200 policjantów. Został użyty także helikopter, z którym nie do końca zgadzał się Wojciech Pertkiewicz, prezes Arki Gdynia.
- Te derby budowano w kategoriach dużego napięcia. O tym najlepiej świadczy fakt, że helikopter latał nad stadionem w trakcie meczu, z czym nie do końca się zgadzam - mówił w rozmowie z WP SportoweFakty.
Na samym początku spotkania fani żółto-niebieskich spalili szaliki i flagę Lechii Gdańsk. W trakcie zawodów kibice obu stron odpalili także petardy i stroboskopy.
- Nie ukrywam, że przejmuję się sytuacją, która miała miejsce na trybunach - dodał Pertkiewicz.
Kibice Arki Gdynia po pierwszym gwizdku sędziego zaprezentowali oprawę "Forza Arka", używając przy tym świec dymnych.
- Nasi fani świetnie nas wspierali. Czuliśmy ich doping od samego początku - mówili piłkarze Arki.
Warto zaznaczyć, że w niedzielę został pobity rekord frekwencji na Stadionie Miejskim w Gdyni. Derby Trójmiasta oglądało 14 029 osób.
Kilkanaście minut później fani żółto-niebieskich odpalili kilkadziesiąt rac.
- Trudno było się skoncentrować na grze. Cały czas coś się działo - powiedział po zakończeniu meczu Krzysztof Sobieraj, obrońca Arki Gdynia.
Efektowną oprawę w drugiej połowie spotkania przedstawili także kibice Lechii Gdańsk.
- Może na rozgrzewce widziałem race i petardy. Później kompletnie się wyłączyłem i nie zwracałem uwagi. Pamiętam ostatnie derby w Gdyni, podczas których wyrównaliśmy w dramatycznych okolicznościach - zaznaczył Rafał Janicki, obrońca Lechii Gdańsk.
Dzieje się.... pic.twitter.com/bPcY0tkswr
— Karol Wasiek (@K_Wasiek) 30 października 2016
Konrad Jałocha nie miał w tym spotkaniu łatwego zadania. Nie dość że musiał interweniować przy strzałach piłkarzy Lechii Gdańsk, to także zmagał się z dymem po racach, które latały między sektorami.
W końcówce meczu doszło także do starcia kibiców gospodarzy, siedzących nieopodal sektora gości, z ochroną. Fani zniszczyli ogrodzenie. Musiała interweniować ochrona. Do zaprowadzenia porządku na trybunach użyto gazu. - Mogło być gorzej, mogło być lepiej. Szkoda, że nie było lepiej, ale nie ma dramatu. Najważniejsze, że nie ma rannych - zaznaczył Pertkiewicz.
Po meczu dalej to samo pic.twitter.com/GrverX5GD6
— Karol Wasiek (@K_Wasiek) 30 października 2016
Ekscesy niosą za sobą spore konsekwencje dla obu klubów. Komisja Ligi już bowiem zapowiedziała, że w trybie natychmiastowym przyjrzy się sprawie. Ostateczna decyzja ma zapaść 2 listopada.
- Organizując derbowe spotkanie udało się zamontować siatki zabezpieczające sektory pomiędzy kibicami. Szkoda, że nie udało się zabezpieczyć siatki od strony boiska. Ten prześwit spowodował, że nastąpiła wymiana ognia - wyjaśnił prezes Arki.
Karol Wasiek
ZOBACZ WIDEO Asysta Karola Linetty'ego i wygrana Sampdorii nad Interem. Zobacz skrót [ZDJĘCIA ELEVEN]