Polskie strzelby wystrzeliły! Biało-Czerwoni błysnęli w Europie i nie tylko

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Sezon 2017/2018 dopiero się rozkręca, ale Polacy występujący na co dzień w zagranicznych klubach są już w świetnej formie. Bohaterem weekendu był oczywiście Robert Lewandowski, ale nie tylko on wpisał się na listę strzelców.

1
/ 7

Robert Lewandowski (Bayern Monachium)

"Lewy" nic nie stracił ze swojej skuteczności w trakcie letniej przerwy. W poprzedni weekend zdobył bramkę w meczu o Superpuchar Niemiec z Borussią Dortmund, a w sobotę poszedł za ciosem i w spotkaniu I rundy Pucharu Niemiec z Chemnitzer SC (5:0) ustrzelił dublet.

Kapitan reprezentacji Polski najpierw pokonał bramkarza rywali uderzeniem z rzutu wolnego (to jego piąty taki gol w karierze i czwarty w ciągu roku), a potem zamienił na bramkę dośrodkowanie Corentina Tolisso. Lewandowski został wybrany najlepszym piłkarzem pucharowego spotkania.

Sezon dopiero ruszył, ale "Lewy" od razu wysunął się na czoło listy najskuteczniejszych zawodników Bayernu - po dwóch spotkaniach ma na koncie trzy bramki. W tak rozpoczętej kampanii może w końcu przekroczyć magiczną granicę 50 strzelonych goli.

2
/ 7

Dawid Kownacki (Sampdoria Genua)

20-latek udanie wprowadził się do Sampdorii Genua. Co prawda na razie przegrywa rywalizację o miejsce w składzie z Fabio Quagliarellą i Gianlucą Caprarim, ale wykorzystał pierwszą szansę od trenera Marco Giampaolo i już w debiucie w barwach Sampdorii strzelił swojego premierowego gola.

Kownacki zaczął mecz III rundy Pucharu Włoch z Foggią (3:0) na ławce rezerwowych, a do gry wszedł w 69. minucie, zastępując doświadczonego Quagliarellę. Gdy pojawił się na boisku, jego zespół prowadził 1:0 po bramce Edgara Barreto, pięć minut później na 2:0 trafił Caprari, a w 79. minucie Kownacki ustalił wynik spotkania na 3:0. 20-letni Polak zamienił głową na gola dośrodkowanie partnera z rzutu rożnego.

Po pomyślnym debiucie w barwach Sampdorii Kownacki zaapelował do włoskich dziennikarzy, by nie przedstawiali go już dłużej jako "nowego Lewandowskiego". - Nie nazywajcie mnie nowym Lewandowskim. Chcę być Kownackim - stwierdził stanowczo młody napastnik.

ZOBACZ WIDEO Tomasz Skrzypczyński: To były bardzo udane mistrzostwa

3
/ 7

Kamil Grosicki (Hull City)

"Grosik" wiosną miał przebłyski  świetnej gry, ale jego asysty nie pozwoliły Hull City na utrzymanie się w Premier League. Po spadku do Championship Polak został, przynajmniej na razie na KCOM Stadium, a na zapleczu angielskiej ekstraklasy czuje się jak ryba w wodzie.

Przed tygodniem zaliczył asystę w spotkaniu z Aston Villą (1:1), a w miniony weekend zaliczył premierowe trafienie dla Tygrysów. Zespół Leonida Słuckiego rozbił 4:1 Burton Albion, a Grosicki strzelił gola na 2:1. Reprezentant Polski zamienił głową na bramkę dośrodkowanie Oli Ainy. Na pierwszego gola dla Hull City Grosicki czekał do 17. występu w jego barwach.

29-latek dobrze wszedł w nowy sezon, ale wszystko wskazuje na to, że nie pomoże Tygrysom w walce o powrót do Premier League. Grosicki chce wrócić do angielskiej ekstraklasy jeszcze w tym sezonie, a na brak zainteresowania ze strony klubów Premier League nie może narzeka. Chcą go pozyskać Newcastle United, Watford FC, Crystal Palace oraz Brighton. Hull City może dostać za polskiego skrzydłowego nawet 10 mln funtów.

4
/ 7

Artur Sobiech (SV Darmstadt 98)

27-latek nie kazał długo czekać na premierowe trafienie dla SV Darmstadt 98. 13-krotny reprezentant Polski wpisał się na listę strzelców w sobotnim meczu I rundy Pucharu Niemiec z SSV Jahn Ratyzbona (1:3) - swoim trzecim w barwach Die Lilien.

Sobiech dołączył do zespołu Torstena Fringsa późno, bo tydzień przed startem sezonu, ale od razu wskoczył do wyjściowego składu. W debiucie niczym się nie wyróżnił, ale w kolejnym spotkaniu z 1.FC Kaiserslautern (1:1) miał udział przy bramce, a teraz w meczu z SSV Jahn Ratyzbona (1:3) już sam wpisał się na listę strzelców. Polak opuścił plac gry już w 68. minucie z powodu urazu kolana, alena szczęście kontuzja nie okazała się poważna.

5
/ 7

Łukasz Gikiewicz (Al-Faisaly SC)

Zostawiamy Europę i wędrujemy na Bliski Wschód. W meczu o Superpuchar Jordanii Al-Faisaly SC Łukasza Gikiewicza pokonał 2:1 Al-Jazeera Club, a bohaterem spotkania był właśnie Polak, który ustrzelił dublet na wagę trofeum. Pierwszą bramkę Gikiewicz zdobył w 42. minucie z rzutu karnego, a zwycięskie trafienie zaliczył w drugiej części dogrywki, wykorzystując prostopadłe podanie z głębi pola.

To już trzeci laur, po który Gikiewicz sięgnął z Al-Faisaly SC. Jest zawodnikiem tego klubu od lutego bieżącego roku i w minionym sezonie zdobył z nim mistrzostwo i Puchar Jordanii. Warto wspomnieć, że w drodze po te trofea Polak zdobył łącznie dziesięć bramek - w branym pod uwagę okresie jest najlepszym strzelcem swojego zespołu.

6
/ 7

Kamil Glik (AS Monaco)

Powody do radości ma też Kamil Glik, który świetnie zaczął nowy sezon Ligue 1. W pierwszej kolejce zapewnił AS Monaco zwycięstwo w meczu z Toulouse FC (3:2), a w spotkaniu drugiej serii z FCO Dijon (4:1) zanotował asystę przy golu Radamela Falcao na 1:0. Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego Glik zgrał pikę głową do Kolumbijczyka, który po chwili pokonał bramkarza rywali.

Warto wspomnieć, że za występ przeciwko FCO Dijon "L'Equipe" oceniła Glika na "7" - najwyżej spośród wszystkich obrońców grających w miniony weekend - i umieściła go w swojej "11" 2. kolejki.

7
/ 7

Doczekali się

Należy odnotować też debiuty w nowych barwach Jacka GóralskiegoBartosza Kapustki i Piotra Parzyszka. Premierowe występy Góralskiego i Kapustki w barwach odpowiednio Ludogorca Razgrad i SC Freiburg miały wymiar symboliczny. Pierwszy w spotkaniu ligowym z Wereją Stara Zagora pojawił się na boisku w 85. minucie, a drugi w pucharowym meczu z Germanią Halberstadt (2:1) zagrał osiem minut.

Parzyszek natomiast znalazł się w wyjściowym składzie PEC Zwolle na spotkanie z Rodą JC Kerkrade i spędził na boisku 76 minut, ale choć jego zespół wygrał aż 4:2, on nie zdobył bramki i nie zaliczył asysty.

Źródło artykułu: WP SportoweFakty
Komentarze (2)
avatar
panda25
14.08.2017
Zgłoś do moderacji
0
1
Odpowiedz
W kwestii tytułu, bo trochę dezinformujący. "Biało-Czerwoni" (pomijam, czy drugi człon wielką literą) są, gdy grają w reprezentacji... :-)  
Pietryga
14.08.2017
Zgłoś do moderacji
1
1
Odpowiedz
Tak trzymaj Lewy. Rozpychaj się łokciami i wydój ich na maksa. Oni też tak robią.