W tym artykule dowiesz się o:
Ojciec największej niespodzianki kolejki - porażki Legii z Wisłą (0:2). Zwłaszcza Jarosław Niezgoda na długo zapamięta parady Kiełpina. W całym meczu odbił sześć groźnych strzałów. Golkiper wyraźnie odżył po kilku fatalnych tygodniach. Motywująco zapewne też podziałało na niego sprowadzenie Niemca Thomasa Daehne. Od tego czasu notuje bardzo dobre, a nawet kapitalne występy.
Słoweniec napoczął Górnika Zabrze, gdy trafił z bliska do pustej bramki. Potem nie tylko zabezpieczał tyły, ale sporo dawał od siebie w ofensywnie. Po sprytnie rozegranym rzucie wolnym wbiegł w szesnastkę, dostrzegł Sergeja Zenjova, a Estończykowi pozostało tylko wepchnąć piłkę do siatki. Fink po raz drugi w tym sezonie zasłużył na wyróżnienie.
W 5. minucie meczu z Wisłą Kraków dobrze odnalazł się w polu karnym rywala i strzelił pierwszego gola w tym spotkaniu. Bramka na otwarcie na pewno korzystnie wpłynęła na dalsze poczynania Miedziowych. Guldan solidnie zaprezentował się także w defensywie. Może być zadowolony, bo jego drużyna wygrała 2:1 na terenie przeciwnika.
Lech Poznań pokonał 3:1 Bruk-Bet Termalikę Nieciecza. W tym spotkaniu doskonale zaprezentował się Christian Gytkjaer, który strzelił trzy gole. Tych bramek nie byłoby jednak bez Wołodymyra Kostewycza. Ten do dobrej gry w defensywie dołożył również efektowną w ofensywie, dzięki czemu może do swojego dorobku dopisać dwie asysty. To znaczne osiągnięcie, jeżeli chodzi o wynik spotkania.
[color=#000000]ZOBACZ WIDEO: "Damy z siebie wszystko" #7. Marek Jóźwiak o braku zęba: Implant wyciągałem na mecze
[/color]
Tydzień temu wydawało się, że przedwcześnie zakończy 2017 rok z powodu kontuzji. Został sponiewierany w meczu z Piastem Gliwice, po kilku dniach znalazł się jednak w kadrze na Bruk-Bet Termalikę Nieciecza. Z Jagiellonią Białystok (1:0) zaczął już od początku i opanował środek pola. Pół zwycięskiej bramki należy zapisać Chrapkowi. Odebrał piłkę, potem fantastycznym prostopadłym podaniem otworzył Arkadiuszowi Piechowi drogę w pole karne.
Lechia zremisowała 2:2 spotkanie z Sandecją Nowy Sącz. W obu golach zdobytych przez drużynę z Gdańska udział miał Sławomir Peszko. Najpierw świetnie rozegrał akcję z Flavio Paixao, a później popisał się bardzo dobrym podaniem do Joao Oliveiry, który swoją sytuację perfekcyjnie wykorzystał.
Kto miał strzelić gola dla Wisły Kraków, jak nie właśnie Carlitos? Był najlepszym zawodnikiem Białej Gwiazdy w meczu z KGHM-em Zagłębiem, a do upilnowania takiego piłkarza trzeba przywiązywać szczególną wagę. Hiszpan i tak jednak pokonał bramkarza, uderzając z woleja po dośrodkowaniu w pole karne. Przy tym golu trochę sprzyjało mu również szczęście. Ponadto, szukał podaniami kolegów z zespołu, ale ci nie zdołali po nich zdobyć gola. Carlitos to piłkarz niesamowicie ważny dla Wisły, strzelił w tym sezonie Lotto Ekstraklasy już 15 goli.
Solidny występ, może bez fajerwerków, ale w przypadku Pogoni, heroicznie walczącej o utrzymanie, liczą się punkty. A te znowu zapewnił Frączczak. Zamknął akcję po dośrodkowaniu Matyni i strzelił jedynego gola dla Portowców (1:0). Najbardziej uniwersalny piłkarz Pogoni pewnie żałuje, że ligowców czeka przerwa. W ostatnich dwóch kolejkach trzy razy pokonał bramkarzy. Z Arką szukał gry i był wyróżniającym się zawodnikiem swojego zespołu.
Już na samym początku spotkania mógł zanotować asystę, lecz tej sytuacji jeszcze nie wykorzystał Christian Gytkjaer. Później miał swój udział w pierwszej bramce zdobytej przez Kolejorza. Przy drugiej już asystował. Rozgrywał piłkę, szukał gry i dobrze wykonywał stałe fragmenty gry. Ważny piłkarz dla ofensywy Kolejorza.
Szukał swojej szansy na gola. W końcu przytrafiła mu się taka okazja, którą napastnik Miedziowych doskonale wykorzystał. Pod koniec pierwszej połowy spokojnie i pewnie przyjął sobie piłkę, odwrócił się i strzelił nie do obrony. To była jego już szesnasta bramka w tym sezonie Lotto Ekstraklasy. Zaliczył kolejny bardzo dobry występ.
Gwiazda kolejki. Do niedawna zewsząd krytykowana. Meczem z Bruk-Bet Termaliką Nieciecza (3:1) uciszył jednak oponentów. Zaliczył hat-tricka, żadnej z bramek nie dostał jednak za darmo. Za pierwszym razem wykorzystał płaskie dośrodkowanie, drugiego gola strzelił po sytuacji sam na sam. Ostatnie trafienie było popisem kunsztu Duńczyka, w który powątpiewano. Na kilku metrach poradził sobie z rywalami jak niegdyś Alberto Tomba ze slalomowymi tyczkami i uderzył nie do obrony. Duński dynamit odpalił. To kolejny napastnik, który w tym sezonie Lotto Ekstraklasy może poszczycić się hat-trickiem.