To oni stoją za reprezentantami Polski. Poznaj największych polskich (i nie tylko) agentów

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Kolorowy ptak, który poślubił miss Brazylii, były rzecznik PZPN, student, który stworzył prężną agencję, utalentowany poliglota i Anglik, który wprowadził Lennoksa Lewisa na zawodowy ring. Kto stoi za reprezentantami Polski?

1
/ 8

Długo, za sprawą Roberta Lewandowskiego, za największego polskiego agenta uznawany był Cezary Kucharski. Były poseł zaopiekował się "Lewym", gdy ten jako nastolatek był zawodnikiem III-ligowego wówczas Znicza Pruszków. Potem pilotował jego transfery do Lecha Poznań, Borussii Dortmund i Bayernu Monachium.

Ostatnią przysługą Kucharskiego wobec Lewandowskiego było wynegocjowanie rekordowo wysokiego w skali monachijskiego klubu i całej Bundesligi kontraktu. W grudniu 2016 roku "Lewy" podpisał umowę, która gwarantuje mu - według różnych źródeł - 15-20 mln euro za sezon - tak dobrze opłacanego zawodnika w historii niemieckiej piłki jeszcze nie było.

W minionym tygodniu wiadomość o rozstaniu Lewandowskiego z Kucharskim zaskoczyła środowisko piłkarskie w Polsce i na świecie, a nowym agentem kapitana Biało-Czerwonych został Pini Zahavi. 74-letni Izraelczyk, który działa w zawodzie już blisko cztery dekady, ostatnio nieco wypadł z obiegu, ale wrócił w wielkim stylu, pomagając PSG w przeprowadzeniu rekordowego transferu Neymara. Teraz ma doprowadzić do porozumienia między Bayernem a Realem w sprawie "Lewego".

Lewandowski zostawił Kucharskiego na rzecz jednego z najsłynniejszych agentów w historii futbolu, a kto stoi za innymi reprezentantami Polski?

2
/ 8

Kolorowy ptak, jeden z największych nie do końca spełnionych polskich talentów, który czerpał i czerpie do dziś z życia garściami. Od zawsze miał smykałkę do biznesu, a pierwsze interesy robił jako nastolatek, szmuglując wraz z Markiem Citko papierosy i handlując jeansami.

- Przed granicą nakładaliśmy paczki papierosów na siebie i owijaliśmy się bandażami. Mimo że było w tym gorąco, to zakładaliśmy na siebie jeszcze kurtki, żeby nie było widać. Zarabialiśmy sporo jak na 15-letnich małolatów - opowiadał po latach.

Zwykł mawiać, że w życiu przeczytał tylko jedną książkę. - To była "Nasza szkapa". Chyba coś o jakimś wychudzonym koniu - przyznał w jednym z wywiadów, ale to tylko kreacja. Jest rzutki, bystry, z dużym poczuciem humoru i potrafi zjednać sobie każdego kontrahenta.

Grał w Jagiellonii Białystok, Polonii Gdańsk i Zagłębiu Lubin, by w 1996 roku niespodziewanie wylądować w Brazylii. Po udanym występie w barwach reprezentacji Polski przeciwko Canarinhos trafił do Kraju Kawy wraz z Krzysztofem Nowakiem. Po obu sięgnęło Atletico Paranaense z Kurytyby, gdzie mieszka liczna Polonia, ale "Mario Piekario" już po pół roku przeszedł do Flamengo Rio de Janeiro, w którym występował razem ze słynnym Romario - mistrzem świata z 1994 roku. W szatni nawet sąsiadował z legendarnym napastnikiem.

- W szatni dostałem szafkę obok niego. Koledzy jakoś wybierali inne miejsca, jedyna wolna była obok Romario. Raczej miałem ściśnięte pośladki, żeby przypadkiem go nie trącić - wspominał z właściwym sobie wdziękiem.

O usposobieniu Piekarskiego niech świadczy to, że w 1996 roku rozkochał w sobie i poślubił Miss Brazylii, Kelley Giovannę. Związek długo jednak nie przetrwał, a w 1998 roku 23-latek wrócił do Europy. Grał w Bastii Legii Warszawa i Anorthosisie Famagusta, ale z powodu problemów z kolanami musiał zakończyć karierę już w wieku 27 lat.

W reprezentacji Polski zagrał raptem dwukrotnie, ale jego aktualni klienci mają na koncie łącznie 136 występów w drużynie narodowej. W branży menedżerskiej wypłynął w 2006 roku, ściągając do Legii Warszawy Edsona i Rogera. Niedawno otworzył agencję UNIDOS, w prowadzeniu której pomaga mu m.in. były wieloletni pracownik Legii Warszawa, Dominik Ebebenge. Do jego stajni od lat należą Artur Jędrzejczyk, Maciej Makuszewski i Maciej Rybus, a od niedawna reprezentuje też Michała Pazdana, któremu ma umożliwić podpisanie pierwszego i w zasadzie ostatniego wielkiego kontraktu za granicą.

Podopieczni Piekarskiego nie mogą narzekać na zarobki. Na zarzuty, że transferuje swoich klientów głównie do Rosji i do innych wschodnich lig, odpowiada: - Piłkarz to jest zawód. Czas na zarobek to jakieś dziesięć lat. Trzeba się dostosować i wycisnąć maksimum i pod względem sportowym, i finansowym. W Rosji możesz łączyć te dwie sprawy.

Mawia, że niektóre transfery zrobił hobbystycznie. W takich kategoriach potraktował też skojarzenie Legii Warszawa ze Stanisławem Czerczesowem, który poprowadził stołeczną ekipę do dubletu na stulecie istnienia, a który dziś jest selekcjonerem reprezentacji Rosji.

3
/ 8

Najbardziej doświadczony z działających dziś polskich agentów. Pierwszy transfer przeprowadził już w 1991 roku, ściągając do Motoru Lublin Rosjanina Siergieja Michajłowa, ale krótko po tym opuścił branżę, która rządziła się dzikimi prawami, by wrócić do niej na przełomie wieków, gdy działalność agentów została uregulowana przez FIFA. Jest jednym z pierwszych polskich agentów, którzy uzyskali licencję światowej federacji.

Nim został agentem, pracował jako dziennikarz w nieistniejącym już "Sportowcu", był menedżerem zespołu muzycznego No Limits w okresie jego świetności, gdy został nagrodzony na festiwalu w Sopocie (1993) i był przedsiębiorcą w branży samochodowej - prowadził w Warszawie hurtownię części, miał trzy komisy i drugą w mieście automatyczną miał myjnię.

Pod koniec 1999 roku został rzecznikiem prasowym PZPN, ale pełnił tę funkcję niespełna rok. Gdy odszedł ze związku, zasłynął z prowadzenia akcji "Stadion Polska". Celem inicjatywy inspirowanej budową Stade de France w podparyskim Saint-Denis było doprowadzenie do budowy narodowego obiektu piłkarskiego na warszawskiej Białołęce.

Na początku XXI wieku skupił się na pracy menedżera i przez blisko dwie dekady przeprowadził niezliczoną ilość transferów - samodzielnie bądź we współpracy z innymi agentami, bo wbrew krążącym opiniom, agenci potrafią podzielić się zyskiem, byle tylko doprowadzić do transakcji. Dziś jest znany przede wszystkim jako ten, który zaprojektował karierę Kamila Glika. W 2010 roku przekonał władze Palermo, by za blisko milion euro wykupiły 22-letniego obrońcę z Piasta Gliwice, który dopiero co spadł z ekstraklasy. Glik wbił zęby w Italię, ale gdy nie przebił się do "11" sycylijskiego zespołu, przeniósł się do Bari, a następnie do Torino, gdzie jego kariera nabrała rozpędu.

Po Euro 2016 Kołakowski przeprowadził transfer życia - Monaco wykupiło Glika z Torino za 11 mln euro, robiąc z niego najdroższego obrońcę w historii. Glik nie zamierza rozstawać się z Kołakowskim nie tylko dlatego, że ma wobec niego nieformalny dług wdzięczności - po prostu nigdy nie zawiódł się na swoim agencie.

Poza Glikiem Kołakowski opiekuje się też Jakubem Świerczokiem i Kamilem Wilczkiem, a reprezentuje też Bartosza Białkowskiego i Szymona Żurkowskiego, którzy już w marcu mogą dostać od Adama Nawałki powołanie do kadry.

4
/ 8

Ekonomista, który w 2004 roku, jeszcze jako student, założył agencję BMG-Sport - jedną z największych w kraju. Na sztandarze jego firma ma Łukasza Piszczka, którego karierę prowadzi niemal od początku. W 2010 roku to właśnie on Bolek pilotował transfer reprezentanta Polski z Herthy Berlin do Borussii Dortmund.

Rok później reprezentowany przez niego Adrian Mierzejewski został najdroższym zawodnikiem w historii ekstraklasy - Trabzonspor zapłacił za niego Polonii Warszawa 5,25 mln euro. Ten rekord pobił dopiero latem ubiegłego roku Jan Bednarek, którego Southampton wykupił z Lecha Poznań za 6 mln euro.

BMG-Sport, w której Bolkowi pomagają m.in. byli reprezentanci Polski Tomasz Dawidowski i Konrad Gołoś, dba o interesy nie tylko Piszczka, ale też innych kadrowiczów. Ze stajni Bolka Adam Nawałka w trakcie el. MŚ 2018 powoływał też Damiana DąbrowskiegoBartosza Kapustkę, Łukasza Skorupskiego i przede wszystkim Piotra Zielińskiego, który po mundialu może być bohaterem głośnego transferu.

Co ciekawe, BMG-Sport reprezentuje nie tylko piłkarzy, ale też świeżo upieczonego medalistę zimowych igrzysk olimpijskich w skokach narciarskich, Macieja Kota.

5
/ 8

Polscy piłkarze, nawet ci z topowych europejskich klubów, rzadko korzystają z usług zagranicznych agentów. Wyjątkami są Grzegorz Krychowiak i Wojciech Szczęsny, których reprezentuje Stellar Group Jonathana Barnetta. Krychowiaka Anglik przejął, gdy ten występował w Sevilli i doprowadził do jego transferu do Paris Saint-Germain (2016). Szczęsnego natomiast najpierw umieścił w Romie (2015), a następnie w Juventusie Turyn (2017).

Pracę agenta Barnett zaczynał od reprezentowania legendarnego krykiecisty, Briana Lary. Dbał też o interesy Lennoksa Lewisa, gdy późniejszy pogromca Andrzej Gołoty stawiał pierwsze kroki w zawodowym ringu. To jednak na prowizjach z transferów piłkarzy Barnett zarobił najwięcej. W stajni 68-latka znajdują się dziś Gareth Bale, Gylfi Sigurdsson, Adam Lallana czy Joe Hart.

W 2013 roku Barnett doprowadził do transferu Bale'a z Tottenhamu Hotspur do Realu Madryt. Królewscy zapłacili Kogutom za Walijczyka według różnych źródeł od 94 do 101 mln euro. Bale stał się tym samym najdroższym piłkarzem świata.

6
/ 8

Fabryka Futbolu

Największa, biorąc pod uwagę zarówno osoby zaangażowane w jej pracę, jak i liczbę klientów agencja menedżerska w Polsce. Dziecko Tomasza Magdziarza, który założył ją w 2006 roku, jeszcze jako czynny piłkarz. "Fabryka Futbolu" to kolejny z biznesów byłego zawodnika Lecha Poznań i Warty Poznań, który wcześniej zajmował się importem odzieży, sprzedażą samochodów piłkarzom ekstraklasy i był też prawą ręką Izabelli i Jakuba Pyżalskich w Warcie.

Co ciekawe, sam Magdziarz nigdy nie miał licencji menedżerskiej (dziś nie są już potrzebne), ale mieli je jego wspólnicy: Przemysław Erdman i Szymon Pacanowski. "Fabryka Futbolu" to przedsiębiorstwo o rozbudowanej strukturze organizacyjnej. Magdziarz chwali się, że jego firma ma lepszy skauting od niektórych klubów Lotto Ekstraklasy i trudno się z tym nie zgodzić.

W ostatnich latach agencja doskoczyła do krajowej czołówki. Głównie za sprawą zawodników z Poznania, których przejęła bardzo wcześnie: Jana Bednarka, Bartosza Bereszyńskiego czy Karola Linettego. Tego pierwszego latem minionego roku Lech wytransferował do Southampton za 6 mln euro, bijąc rekord ekstraklasy. Niewiele brakło, a w styczniu bieżącego roku ten rekord byłby pobity przez innego podopiecznego "Fabryki Futbolu" - Roberta Gumnego. Mający opiewać na 6,25 mln euro transfer 19-latka z Lecha do Borussii Moenchengladbach upadł jednak na ostatniej prostej.

"Fabryka" reprezentuje też powoływanych przez Adama Nawałkę Przemysława Frankowskiego i Jacka Góralskiego oraz wspomnianego Gumnego i Krzysztofa Piątka, których selekcjoner też bacznie obserwuje.

ZOBACZ WIDEO Neymar opuścił boisko na noszach. PSG ograło OM [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]

7
/ 8

Architekt polskiego transferu wszech czasów. To właśnie on reprezentuje Arkadiusza Milika, który w 2016 roku przeniósł się z Ajaksu Amsterdam do Napoli za 32 mln euro. Pańtak pilotował tę transakcję dokładnie na dziesięciolecie pracy w branży, do której trafił nie tyle przypadkowo, co bez planowania tego.

W 2006 roku był oficerem łącznikowym reprezentacji Polski podczas mundialu w Niemczech, a wcześniej pracował w Sportfive, gdzie odpowiadał za kupno praw telewizyjnych od klubów.

- Jeździłem po Europie, poznawałem dyrektorów wielu klubów. Pomagała mi znajomość ośmiu języków. Przed mundialem w 2006 roku dowiedziałem się o poszukiwaniach do pracy przy reprezentacji Polski kogoś związanego w piłką, mieszkającego w Niemczech. Ja wychowałem się w Berlinie. Dodatkowo wymagano znajomości hiszpańskiego, bo w grupie graliśmy z Ekwadorem i Kostaryką. Pracę dyplomową pisałem w Saragossie i też miałem ten atut - opowiadał w listopadzie ubiegłego roku "Przeglądowi Sportowemu"

- Podczas mistrzostw w Niemczech słuchałem narzekań reprezentantów. Opowiadali o frustracjach związanych z menedżerami, nie wyglądało to dobrze. Stwierdziłem, że choć nie mam doświadczenia, może mógłbym im pomóc. Jacek Bąk akurat przedłużał kontrakt w Katarze i doradzałem mu jeszcze nieoficjalnie - zdradził.

Właśnie jako pracownik wspomnianego Sportive poznał Marka Overmarsa, który w 2014 roku ściągnął do Ajaksu Amsterdam Milika. Była to ryzykowna inwestycja holenderskiego klubu, bo przecież młody Polak miał za sobą nieudane półtora roku w Bayerze Leverkusen i Augsburgu, ale kontakt Pańtaka pozwolił na wprowadzenie kariery na Milika na właściwe tory.

Przygoda Pańtka z branżą zaczęła się podczas MŚ 2006, a dwanaście lat później na mundialu może wystąpić czterech jego klientów. Poza Milikiem szanse na udział w mistrzostwach mają też Tomasz Kędziora, Krzysztof Mączyński i Paweł Wszołek. "F-MG" reprezentuje też Rafała Wolskiego, którego z MŚ 2018 wykluczyła jednak kontuzja kolana.

8
/ 8

Wypłynął na szerokie wody w 2008 roku, gdy niespodziewanie trzech jego klientów znalazło się w kadrze Polski na Euro w Austrii i Szwajcarii: Adam KokoszkaMichał Pazdan i Tomasz Zahorski. Kubacki dopiero zaczynał w branży, ale pierwsze kroki postawił z przytupem. Szok był tym większy, że Kubacki nie był znany w polskim środowisku, bo wcześniej mieszkał w Wiedniu, a - jak niesie wieść - w garnitur agenta wskoczył, zrzucając kelnerski fartuch.

Dziś reprezentuje m.in. Dawida Kownackiego, Mariusza Stępińskiego czy Łukasza Teodorczyka, czyli trzech kandydatów do wyjazdu na mundial. Pierwszy buduje swoją pozycję w Serie A i pracuje na pierwsze od czerwca 2015 roku powołanie od Adama Nawałki. Drugi wskoczył do kadry na ostatnie zgrupowanie w minionym roku, zajmując w niej miejsce "Teo", który w trakcie el. MŚ 2018 był etatowym kadrowiczem. Jeśli jednak w najbliższym czasie potwierdzi formę z ostatniego meczu, w którym skompletował hat-trick, to szybko wróci do kadry.

Źródło artykułu: WP SportoweFakty
Komentarze (1)
avatar
allinall
1.03.2018
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Jeśli juz to Lewy przejdzie do PSG , aby wygrać ligę mistrzów ... Real Madrid juz dawno nie jest jego piorytetem.... ! Nie wyobrażam sobie sobie ataku z Namarem Mpape i Lewym .... Jako mój dz Czytaj całość