We wrześniu 2009 roku Janusz Wójcik uległ bardzo groźnemu wypadkowi, którego, według lekarzy, cudem nie przypłacił życiem. W mediach pojawiało się kilka wersji zdarzeń, ale sam Wójcik zdradził szczegóły w programie UWAGA! TVN "Kulisy Sławy". - Zahaczyłem o barierkę schodów i nadziałem się na wazę zakończoną długim szpikulcem. Ten przebił mi czaszkę i wbił się w mózg, a krew tryskała jak z kranu. Na szczęście syn w porę zawiadomił karetkę i zabrano mnie do szpitala, na wpół żywego. Może i byłem po paru piwkach, ale nie byłem pijany. Gdybym był narąbany to zwalił bym się już na którymś z trzech poziomów schodów - tłumaczy Wójcik.