Piotr Świerczewski wdał się w szarpaninę z trenerem i zawodnikami Poloneza Wiedeń podczas styczniowego halowego turnieju charytatywnego w Dębicy. Były reprezentant Polski znokautował Wiesława Wójcika. Prezes Poloneza stracił przytomność na pół minuty i trafił do szpitala.
- Zrobiono mi obdukcję i tomografię komputerową, bo obawiałem się, że mam wstrząs mózgu. W szpitalu powiedzieli, że mam silne stłuczenie. Szczęka długo była napuchniętą. Dodatkowo bolały mnie plecy, bo na nie spadłem - powiedział nam Wójcik.
- Także zawodnicy innych drużyn narzekali na Świerczewskiego. Grał bardzo agresywnie. Na przykład Marek Motyka dostał od niego łokciem w twarz - dodał.
Były piłkarz próbował wytłumaczyć się w rozmowie z naszym dziennikarzem. Przekonywał, że był prowokowany. - Kiedy widzę chamstwo, działam - wyjaśniał Świerczewski.
Kilka dni po turnieju w Dębicy zrezygnował z pracy asystenta Marcina Dorny w reprezentacji Polski do lat 21. Pod koniec lutego Świerczewski wrócił do sprawy w programie "Cwany Gapa". Zapowiedział, że będzie walczył o odszkodowanie za straty moralne.