Kowalski: Drabik jest trenerem, ale i rewelacyjnym kolegą

Kibic sportowy jest jednym z najbardziej surowych, ale i sprawiedliwych obserwatorów poczynań swoich pupili. W Radomiu wystarczył jeden mecz, żeby fani szczypiorniaka okrzyknęli akademików jednym z faworytów do awansu. Są to jednak zbyt wczesne wnioski.

Pierwszą wygraną w sezonie szkoleniowiec radomskiego teamu ocenił jak większość fachowców w swojej dziedzinie. - Wszyscy zasłużyli na pochwały. W końcu wygrali z ASPR-em - uciął. Skromność nie pozwoliła mu chyba dodać, że było to pierwsze w historii zwycięstwo radomian nad tym rywalem. Co więcej, ojcem sukcesu bezsprzecznie był bramkarz Łukasz Kowalski. - To chyba lekka przesada, żeby od razu plasować mnie aż tak wysoko. Po prostu gram tak jak potrafię najlepiej - powiedział sam zainteresowany.

Kowalski nie omieszkał jednak podkreślić udziału, jaki w wygranej miał sam szkoleniowiec. - Od samego początku przygotowań dał się poznać z zupełnie innej strony niż znaliśmy go dotychczas. Ma bardzo dobry warsztat szkoleniowy i potrafi swoje racje przełożyć na pożytek drużyny. Poza tym chyba najważniejsze jest to, że pomimo pełnienia funkcji trenera, pozostał naszym znakomitym kolegą - uwydatnia. Kowalski dodaje, że zarówno on, jak i Paweł Kuczyński są niezwykle radzi z faktu, że trenerem zespołu jest były bramkarz. - Karol Drabik wie bowiem, jak powinni przygotowywać się do sezonu bramkarze i często dzieli się z nami swoim doświadczeniem, czego efekty są widoczne w meczach - dodaje strażnik dostępu do bramki AZS-u Politechniki.

Swoje trzy grosze do analizy pierwszego zwycięstwa akademików wtrąca również Konrad Misiewicz, który dopiero rozpoczyna przygodę z AZS-em. - Chociaż wygraliśmy dość wysoko, na pewno nie pokazaliśmy pełni możliwości. Zwłaszcza ja i mój brat Przemek - wykłada szczypiornista. - Nowy zespół, nowi kibice, nowe środowisko - do wszystkiego trzeba się przyzwyczaić. W pierwszym meczu odczuwa się jakąś tremę, ale potem to mija i gra się lepiej. Nas na pewno stać na dużo więcej - zakończył.

Źródło artykułu: