Najpierw na boisku, a później w strefie mieszanej, gdzie zawodnicy spotykają się z dziennikarzami, popłynęło sporo łez. Był smutek, rozczarowanie, przybite głosy. Nie było natomiast spuszczonych głów - mistrzowie Polski szybko zapowiedzieli, że wrócą do Kolonii silniejsi. Trener Tałant Dujszebajew był za to przepełniony innym uczuciem.
- Jest przede wszystkim wielka duma. Trzy razy graliśmy w tym sezonie z zespołem w Barcelony i ani razu nie przegraliśmy w regulaminowym czasie gry. Szkoda, że mieli więcej szczęścia niż my, w dwóch pierwszych karnych Andreas był bardzo bliski odbicia piłki, ale ostatecznie ona wpadła. Gonzalo mial raz piłkę na rękach i obronił - powiedział w rozmowie z WP SportoweFakty szkoleniowiec Łomży Vive.
- Jestem zadowolony z moich zawodników, ale też bardzo rozczarowany. Marzenia pozostały marzeniami, ale mogę obiecać, że nadal będziemy walczyć - zapowiedział trener.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: takie sceny możemy zobaczyć bardzo rzadko. Co tam się działo!
W 2019 roku młody kielecki zespół musiał zadowolić się czwartym miejscem. To wtedy żółto-biało-niebiescy obiecali sobie, że szybko do Lanxess Areny wrócą - tym razem po trofeum. Plany pokrzyżowała im pandemia, ale po trzech latach przerwy mistrzowie Polski naprawdę przyjechali do Kolonii gotowi na sukces.
- Nie graliśmy tutaj przez dwa lata, tak się wszystko ułożyło przez pandemię. Jestem pewny, że gdyby nie COVID, to ten zespół byłby tutaj chociaż jeden raz więcej. Teraz możemy jednak gdybać, najważniejsze jest to, że teraz graliśmy dobrze i doszliśmy do finału. Szkoda, że przegraliśmy, bo dopóki nie zdobędziemy pierwszego miejsca, to nie mogę być w stu procentach szczęśliwy - podsumował trener.
W sporcie liczą się tylko zwycięzcy. O pozostałych się nie pamięta, kielczanie będą mieli dodatkową motywację w przyszłym sezonie. - Co powiem zawodnikom w szatni? Że jestem z nich dumny - skwitował trener.
Dujszebajew był też gościem pomeczowej konferencji. Podczas spotkania z dziennikarzami skierował emocjonalne słowa w kierunku swojego syna - Alexa. Rozgrywający przez cały pojedynek był motorem napędowym swojej ekipy. Hiszpan dwoił się i troił i dzięki jego staraniom Łomża Vive doprowadziła do dogrywki. W serii rzutów karnych 29-latek jednak nie trafił.
- Chciałbym podziękować Alexowi - dla mnie to najlepszy zawodnik na świecie. Wiem, że jest mu teraz bardzo ciężko, ale jako trener, jako ojciec mogę to powiedzieć - jestem z niego bardzo dumny. Alex, jesteś najlepszym, co mam w życiu - powiedział szkoleniowiec Łomży Vive.
Czytaj też:
Jak on to zmieścił?! Tym trafieniem zachwyca się cały świat