Łomża Industria zmuszona do wysiłku. Do przerwy było zaskakująco

Trudna przeprawa za Łomżą Industrią Kielce. Mistrzowie Polski zagrali kiepską połowę i musieli odrabiać straty w Kwidzynie. Emocji nie brakowało do końca (30:35).

Marcin Górczyński
Marcin Górczyński
szczypiorniści Łomży Industria Kielce WP SportoweFakty / Tomasz Fąfara / Na zdjęciu: szczypiorniści Łomży Industria Kielce
Po pierwszej połowie kibice w Kwidzynie powinni zrobić zdjęcie wyniku i oprawić w ramkę. To pół żartem pół serio, ale prowadzenie 16:13 z krajowym potentatem zdarza się bardzo rzadko innemu rywalowi niż płocka Wisła.

MMTS zasłużył na taki wynik i mógł nawet odczuwać mały niedosyt, bo zmarnował kilka szans podarowanych przez los. Kielczanie kiepsko prezentowali się w ataku, szczególnie pod względem skuteczności. Dwie okazje w identyczny sposób zmarnował Benoit Kounkoud, w dobrej sytuacji pomylił się też Nicolas Tournat. Prawdziwą zmorą były jednak rzuty karne, mistrzowie Polski wykorzystali zaledwie jeden z czterech. Po kwidzyńskiej stronie mnóstwo problemów sprawiał ruchliwy Jakub Szyszko, najskuteczniejszy z gospodarzy przed przerwą.

Wydawało się, że prowadzenie jak szybko przyszło, tak szybko pójdzie, bo MMTS słabo rozpoczął drugą połowę. Właściwie przydarzyło mu się wszystko co najgorsze - kary, straty i lepszy Andreas Wolff w kieleckiej bramce. Różnica szybko została zniwelowana, głównie przez Artsioma Karaleka. Białorusin robił na kole, co tylko zapragnął, dopiero po jego szóstym trafieniu kwidzynianom udało się choć trochę ograniczyć dogrania w strefę obrotowego.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Andrejczyk na wakacjach. Wybrała nietypowy kierunek

Normalny ligowy scenariusz zakładał, że MMTS po utracie prowadzenia spuści głowy i będzie jedynie ratować wynik. Drużyna Bartłomieja Jaszki przekonała się, że Łomża nie jest nadzwyczajnie dysponowana i pojawiła się szansa, by nawet przyprzeć ją do muru. Kwidzynianie postawili twardy opór; Robert Kamyszek stał się główną armatą, na kole w trudnych sytuacjach odnajdował się Wiktor Jankowski i kielczanie musieli uruchomić wszystkie dostępne siły. Zadecydowały indywidualności po ich stronie, Szymon Sićko i Tournat wzięli na siebie odpowiedzialność za wynik, rzucili decydujące bramki.

MMTS zaprezentował się nadzwyczaj korzystnie, i to pomimo dość dużej liczby błędów po przerwie. Może forma przyszła akurat przed starciem z kolejną czołową drużyną Europy. Za trzy dni w Kwidzynie bowiem święto piłki ręcznej, w eliminacjach Ligi Europejskiej mecz z Flensburgiem.

MMTS Kwidzyn - Łomża Industria Kielce 30:35 (16:13)

MMTS: Zakreta (10/43 - 23 proc.), Chruściel (0/1) - Szyszko 6/2, Kamyszek 6, Potoczny 4, Jankowski 4, Kornecki 3, Nastaj 2, Kutyła 2/2, Orzechowski 2, Wawrzyniak 1, Guziewicz, Peret, Majewski, Grzenkowicz, Landzwojczak
Karne: 4/6
Kary: 14 min. (Kamyszek, Kornecki - po 4 min, Potoczny, Nastaj, Landzwojczak - po 2 min.)

Łomża Industria: Kornecki (5/21 - 24 proc.), Wolff (8/21 - 38 proc.) - Karalek 7, Sićko 7, Wiaderny 6/2, A. Dujshebaev 4/1, D. Dujshebaev 3, Karacić 3/1, Tournat 3, Paczkowski 1, Kounkoud, Domagała, Sanchez-Migallon
Karne: 4/8
Kary: 8 min. (Sanchez, Karacić, Sićko, Paczkowski)

Czy jesteś zaskoczony/-a przebiegiem meczu w Kwidzynie?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×