NMC Powen Zabrze miał być najsolidniejszym spośród wszystkich tegorocznych beniaminków ekstraklasy. Tymczasem zabrzanie po pięciu kolejkach maja na koncie najmniej punktów ze wszystkich trzech nowicjuszy. W dodatku zespół Roberta Nowakowskiego okupuje ostatnie miejsce w ligowej tabeli. Po ostatnim spotkaniu zabrzan pojawiło się jednak światełko w tunelu.
Śląska ekipa rozgrywała świetne zawody na trudnym terenie w Puławach, a do pokonania zdecydowanie wyżej notowanych przeciwników zabrakło na prawdę niewiele. - Spotkanie z Azotami było najlepszym meczem jaki do tej pory rozegraliśmy i to tak w obronie jak i w ataku - ocenia obrotowy NMC Powen Dariusz Mogielnicki na łamach oficjalnej strony zabrzańskiej drużyny.
Jego zespół zaskoczył gospodarzy odważną grą i przez większość spotkania nieoczekiwanie utrzymywał prowadzenie. - Zaprezentowaliśmy się dobrze w elementach, które do tej pory nie funkcjonowały zbyt dobrze. Przede wszystkim długo graliśmy w ataku, częściej kończyliśmy kontry i walczyliśmy w obronie - ocenia zabrzański obrotowy.
Graczom Roberta Nowakowskiego dali się jednak dogonić puławianom i w efekcie na swoim koncie wciąż nie mają żadnego punktu. - Po raz kolejny przegraliśmy walkę w końcówce. Z pewnością można powiedzieć, że zabrakło nam szczęścia i ogrania. Jednak główną przyczyną takiego stanu rzeczy był szereg błędnych decyzji pary sędziowskiej, podejmowanych na naszą niekorzyść. Musimy się do tego przyzwyczaić. Jeśli w końcówkach nie będziemy spokojnie prowadzić dwoma przynajmniej bramkami to o punktach trudno będzie marzyć - kończy Mogielnicki.