Trudne chwile przeżywały w ostatnim czasie zawodniczki MKS FunFloor Lublin. Wicemistrzynie Polski sensacyjnie straciły punkty w ligowym starciu z beniaminkiem z Gniezna, a kilka dni później dowiedziały się, że ze stanowiska pierwszego trenera drużyny rezygnuje Monika Marzec.
Takie momenty do łatwych nie należą, ale lublinianki postanowiły sobie, że problemy i emocje nie mogą wpłynąć na ich boiskową postawę. Efekt? Bardzo wysoka wygrana z EKS Startem Elbląg (---> RELACJA).
- Po ostatnim, średnim w naszym wykonaniu czasie chciałyśmy pokazać kibicom i samym sobie, że potrafimy grać w piłkę ręczną. Myślę, że tym meczem udowodniłyśmy, że stać nas na bardzo dużo jeszcze w tym sezonie - powiedziała Daria Szynkaruk.
- Wszystkie dziewczyny dołożyły swoją cegiełkę w tym meczu i to najważniejsze. Każda mogła wejść na parkiet i pokazać to, co najlepsze w swoim wykonaniu. Myślę, że ten mecz wygrałyśmy właśnie będąc zespołem - dodała zawodniczka w pomeczowej rozmowie dla klubowych mediów.
Drużyna z Koziego Grodu w ostatnim spotkaniu straciła tylko 19 bramek. - Szczególną uwagę zwróciłyśmy także na mocną obronę, bo z tego się wszystko bierze. Mamy szybkie skrzydła i chciałyśmy te atuty wykorzystać - zdradziła Daria Szynkaruk.
Lublinianki pokazały klasę i zwycięstwo zadedykowały byłej już trenerce - Monice Marzec, która pojawiła się w sobotę w Globusie. - Ciężki to był okres. Stwierdziłyśmy, że możemy siedzieć w szatni i płakać albo wziąć się w garść. Jednogłośnie wybrałyśmy tę drugą opcję. Widziałyśmy, że trenerka zasiadła na trybunach i chciałyśmy zagrać dla niej. Pokazać, że cały czas jesteśmy zespołem - podsumowała skrzydłowa.
Czytaj także:
To jeszcze nie koniec. Mistrz Polski w grze o awans
Greczynki sprawiły problemy. Niewielka zaliczka KPR Gminy Kobierzyce
ZOBACZ WIDEO: Niespodziewany bohater Polaków na mundialu. "To przykład"