Powrót "Honorowego Lwa"

Już w czwartek o 19.15 w Europa Halle w Karlsruhe Rhein-Neckar Lowen podejmie mistrzów Polski Vive Kielce. Dla tamtejszej publiczności będzie to wielki powrót Mariusza Jurasika.

Według wielu obserwatorów, Lwy w spotkaniu z MKB Veszprem zagrały najlepszą pierwszą połowę w tym sezonie. Znakomicie funkcjonowała niemiecka obrona, a dzięki odbitym piłkom przez Sławomira Szmala łatwo było wyprowadzać kolejne kontrataki. Dzięki temu, trzybramkowa przewaga RNL z pierwszej połowy wystarczyła, żeby zwyciężyć w pojedynku z mistrzem Węgier 32:29.

Trener Ola Lindgren, którego warsztat podczas współpracy w HSG Nordhorn doskonale poznał Rastko Stojković, zdaje sobie dobrze sprawę, że Vive Kielce nie będzie tak wymagającym przeciwnikiem jak MKB Veszprem, ale przestrzega przed lekceważeniem Polaków. Dziennikarze niemieccy zwracają uwagę na trzech zawodników: Henrika Knudsena, który jak dobrze wiemy był praktycznie jedynym zagrożeniem w ataku dla RK Gorenje, Markusa Cleverly, dzięki któremu Vive nie "wypadło" z gry już po pierwszej połowie, oraz tego najważniejszego dla publiczności w Mannheim - Mariusza Jurasika. Polak przez sześć ostatnich sezonów występował w barwach Rhein-Neckar Lowen (wcześniej Kronu Ostringen) i na stałe zapisał się na kartach historii zespołu z SAP Arena. Wszyscy pamiętamy wielki protest miejscowych kibiców, kiedy było już jasne, że menedżer RNL Thorsten Strom przespał szansę zatrzymania Polaka na dłużej. Późniejsze próby przekonania "Józka" do zmiany zdania nie przyniosły sukcesu, gdyż reprezentant Polski miał już podpisaną umowę z Vive Kielce. Jurasik z kibicami Rhein-Neckar Lowen pożegnał się w najlepszy z możliwych sposobów. Druga połowa jego sezonu była wprost kapitalna. Jego ofiarność, poświęcenie i przede wszystkim bramki kibice zapamiętają na zawsze i można się spodziewać wielkiej fety na cześć powrotu "Honorowego Lwa", bo taki tytuł otrzymał zawodnik Vive przed powrotem do Polski. Teraz jednak Polak stoi po drugiej strony barykady i będzie chciał udowodnić, jak wielki błąd zrobili miejscowi działacze, pozwalając Jurasikowi na odejście.

Źródło artykułu: