MŚ 2023. Mistrzowie i długo, długo nikt

PAP/EPA / ANDREAS HILLERGREN / Na zdjęciu: Hans Lindberg, reprezentant Danii
PAP/EPA / ANDREAS HILLERGREN / Na zdjęciu: Hans Lindberg, reprezentant Danii

Mistrzowie świata Duńczycy rozpoczną batalię o trzeci z rzędu tytuł od rozgrzewki w fazie grupowej. Rywali dzieli od nich przepaść.

Gdyby trener Nikolaj Jacobsen wystawił wyłącznie rezerwową kadrę, to ta zapewne także w cuglach wygrałaby grupę. Duńczycy dysponują tak wielką mocą, że selekcjoner mógł pozwolić sobie na pominięcie Lasse Anderssona, Niclasa Kirkelokke, Henrika Tofta Hansena, a także uznawanego za czołowego bramkarza świata Emila Nielsena. Jacobsen postawił na czwórkę debiutantów w MŚ (Mads Hoxer Hangaard, Simon Pytlick, Lasse Moeller i Lukas Jorgensen), a jakość nie powinna spaść (SKŁAD DUŃCZYKÓW).

Duńscy kibice odetchnęli, bo do sprawności doszedł ich nowy lider Mathias Gidsel. Prawy rozgrywający Fuechse Berlin zrobił furorę w świecie piłki ręcznej. Przed MŚ 2021 był znany właściwie tylko w kraju, a z Egiptu wrócił ze złotem i tytułem najlepszego prawego rozgrywającego turnieju. Kilka miesięcy później został już MVP igrzysk w Tokio. Ostatnio trochę spowolniły go urazy, ale nadal powinien stanowić o sile kadry razem z niezawodnym Mikkelem Hansenem.

U obrońców tytułu z przymusu zabraknie jedynie kontuzjowanego obrotowego Anders Zachariassen. Przy takiej sile w każdej formacji nie dziwi, że Duńczycy wysłali w świat jasny komunikat - chcemy przejść do historii. Do tej pory nikt nie zdobył trzech tytułów mistrzowskich z rzędu.

Prawdziwy turniej zacznie się dla nich w II rundzie, w której między Danią, Chorwacją a Egiptem rozstrzygną się losy awansu do ćwierćfinału. Pierwsi rywale nie będą wyzwaniem dla mistrzów świata, grupa H jest bodaj najsłabszą w całym turnieju.

ZOBACZ WIDEO: Pamiętasz serbską gwiazdę?! 35-latka zachwyca urodą

Za plecami faworytów może zdarzyć się wszystko. Powolne postępy robi kadra Bahrajnu, prowadzona przez byłego selekcjonera Islandczyków Arona Kristjanssona. Podczas MŚ nie wiodło im się nadzwyczajnie, wprawdzie wyszli z grupy dwa lata temu, ale wyłącznie dzięki punktom ze słabiutką Demokratyczną Republiką Konga. Promykiem nadziei były za to igrzyska w Tokio, gdzie dostali się do ćwierćfinału po sensacyjnym zwycięstwie z Portugalczykami.

Drużyną o podobnym potencjale są Tunezyjczycy, których akcje stoją chyba wyżej niż Bahrajnu. Głównie dlatego, że reprezentacja potrafi poradzić sobie z Europejczykami, a niektórzy z kadrowiczów grają na Starym Kontynencie. Czwarta drużyna mistrzostw Afryki 28 grudnia 2022 wygrała nawet z Polakami. Nowy trener Patrick Cazal ma nawiązać do najlepszego wyniku ostatnich lat - do niezłego 12. miejsca z 2019 roku.

W tym gronie absolutnymi nowicjuszami są Belgowie. Debiutantom dopisała szczęście w eliminacjach. Uporali się z przeciętnymi Słowakami, a w II rundzie mieli wolny los, bo Rosjan zdyskwalifikowano po agresji na Ukrainę. Jak mówił nam pochodzący z Polski Bartosz Kedziora, tamtejsza federacja nie była nawet gotowa na taki sukces. Połowa kadry to półamatorzy, na co dzień pracujący zawodowo. Tylko niektórzy załapali się do niezłych klubów - chyba największą karierę zrobił 32-letni bramkarz Fenix Toulouse Jef Lettens. Belgów sporo dzieli jeszcze od europejskich średniaków, niedawno Polacy szybko sprowadzili ich na ziemię.

ZOBACZ:
Walka z czasem lidera kadry
Czarny koń z Bałkanów?

Komentarze (0)