Historyczna wygrana Belgów. Praktycznie zapewnili sobie awans

PAP/EPA / ANDREAS HILLERGREN / Jef Lettens
PAP/EPA / ANDREAS HILLERGREN / Jef Lettens

Reprezentacja Belgii wygrała swój pierwszy mecz na mistrzostwach świata. Zespół z Europy po pasjonującej końcówce pokonał Tunezję 31:29, a bohaterem ostatnich akcji był bramkarz Jef Lettens.

Przed niedzielnym spotkaniem w Malmoe trudno było wskazać faworyta. Co prawda Tunezja miała na swoim koncie jeden punkt, jednak zdobyła go w meczu z Bahrajnem. Debiutująca na mistrzostwach świata Belgia nie miała najmniejszych szans w starciu z Danią. Wiadomo było, że zwycięzca tej konfrontacji zapewni sobie teoretycznie awans do kolejnej rundy turnieju w Polsce i w Szwecji.

Co ciekawe oba zespoły prowadzą trenerzy z Francji - na ławce Belgów zasiada Yerime Sylla, a za grę Tunezyjczyków odpowiedzialny jest Patrick Cazal. Afrykanie najwyraźniej odrobili lekcję po meczu z Bahrajnem, gdzie zaczęli od wyniku 0:6. Gdy w 5. minucie szybką bramkę rzucił Oussama Boughanmi, prowadzili 3:1. Obie drużyny grały jednak bardzo równo i nikt nie potrafił wyjść na prowadzenie wyższe niż różnicą dwóch trafień.

Jeszcze w 26. minucie to Tunezja prowadziła 16:14 i wydawało się, że to ekipa z północnej Afryki, która w 2005 roku zajęła 4.miejsce na mistrzostwach świata rozgrywanych w swoim kraju zakończy pierwszą połowę zwycięstwem. Tunezyjczycy zaczęli jednak popełniać katastrofalne w skutkach błędy i grający w żółto-czarnych barwach Belgowie zaczęli z tego korzystać.

Przed przerwą szczypiorniści z Belgii wyrównali wynik spotkania, a zespół z Europy przy stanie 16:16 odzyskał piłkę po kolejnym błędzie Bilela Abdelliego. Skutecznie akcję wykończył grający we francuskim Saran Loiret Handball kapitan Belgii Tom Robyns, który na 3 sekundy przed syreną urwał się tunezyjskiej obronie i rzucił bramkę na 17:16.

ZOBACZ WIDEO: Pamiętasz serbską gwiazdę?! 35-latka zachwyca urodą

Od razu po zmianie stron kolejną bramkę dla Belgii zdobył Raphael Kotters. Europejczycy byli bardzo dobrze zorganizowani w defensywie i nawet grając w osłabieniu nie pozwalali na wiele Tunezyjczykom. Z drugiej jednak strony gra w ataku nie była mocną stroną Belgów. Z tego względu nie potrafili oni powiększyć przewagi do trzech bramek różnicy. W końcu jednak Tunezja zaczęła grać coraz lepiej i gdy w 44. minucie bramkę na 22:22 rzucił Mohamed Darmoul, mecz zaczął się na nowo.

Przy stanie 25:26, dwie bardzo trudne piłki z rzędu obronił Yassine Belkayed, jednak jego koledzy nie potrafili tego wykorzystać na tyle, by odskoczyć Belgomna więcej bramek różnicy. Do tego sędziowie z Hiszpanii pokazali czerwoną kartkę Oussamie Rmikiemu za ostry faul. Belgia miała rywala w zasięgu i jeszcze podczas gry w przewadze po urwaniu się obronie rywala na 6 minut przed końcową syreną na 28:27 trafił Serge Spooren.

Gra o pełną pulę trwałą do samego końca, a zawodnicy obu zespołów w kluczowym momencie meczu grali z doskonałą skutecznością. Na 2,5 minuty przed końcem kluczową obroną popisał się jednak belgijski bramkarz Jef Lettens, a efektowną wkrętką popisał się Spooren. Belgia prowadziła już 31:29. Na 81 sekund przed końcem trener Tunezji poprosił o czas. Arbitrzy długo pozwalali grać Afrykanom, w końcu gdy zegar pokazywał 45 sekund do końcowej syreny, podyktowali im rzut karny. Ten obronił bohater Belgów Lettens. Chociaż debiutanci stracili szybko piłkę, nie stracili już do końca bramki. Wygrali różnicą dwóch bramek i świętowali swoje pierwsze zwycięstwo na wielkiej imprezie w historii.

W drugim niedzielnym meczu Grupy H, również w Malmoe Dania zmierzy się z Bahrajnem.

Belgia - Tunezja 31:29 (17:16)

Belgia: Lettens (10/37 - 27%) - Querimi 6, Kotters 5, Glorieux 5, Spooren4, Brixhe 3, Robyns 3, Ooms 2, Colman 2, de Beule 1 oraz Vancosen.
Karne: 1/1.
Kary: 12 min. (Colman, Vanvousen - po 4 min., Glorieux, de Beule - po 2 min.).

Tunezja: Belkaied (14/44 - 32%), Namli - Maoua 4, Abdelli 3, Boughanmi 3, Ben Salah 3, Bacha 3, Darmoul 3, Ben Abdallah 2, Jaballah 2, Rzig 2, Jallouz 1, Toumi 1 oraz Jbeli, Rmiki.
Karne: 2/4.
Kary: 6 min. (Toumi 2 min. - cz.k., Ben Abdallah, Rmiki - po 2 min.).

Czytaj także: 
Kapitan reprezentacji dosadnie po meczu ze Słowenią 
Druzgocąca statystyka Polaków

Komentarze (0)