Niewątpliwie Malwina Hartman była jedną z kluczowych zawodniczek MKS-u PR URBIS Gniezno podczas starcia z Galiczanką Lwów. Często uczestniczyła w akcjach ofensywnych i ostatecznie zapisała na swoim koncie sześć bramek.
Jej zespół natomiast prowadził z Galiczanką praktycznie przez całe spotkanie, by ostatecznie wygrać 34:29.
- Bardzo się cieszymy. Myślę, że to był nasz dzień. Telewizja nam służy, więc zapraszamy TVP Sport. Mamy dobrą passę. Myślę, że czerwone kartki były spowodowane emocjami i walką, a także zaciętością do ostatniej minuty. Chciałyśmy wygrać, tak samo jak Galiczanka. To był nasz dzień - zaznaczyła Hartman w rozmowie z mediami klubowymi.
ZOBACZ WIDEO: Mróz, wichura, a on wspinał się w takim stroju. Hit sieci!
Nie ukrywała również, że razem z koleżankami z zespołu przeczuwała silniejszy napór ze strony ośmiokrotnych mistrzyń Ukrainy.
- Myślałyśmy, że będzie trochę ciężej. Oczywiście nie ustrzegłyśmy się błędów. Nasza skuteczność zawodziła, ale Galiczanka na szczęście też nie czuła się dobrze i w bramce Doma (Dominika Hoffmann - dop. red.) poszalała, więc naprawdę jesteśmy jej wdzięczne. Bardzo nam pomogła. Z tego mogłyśmy ciągnąć kontrę i spokojnie grać w ataku - podsumowała.
Zobacz także:
> "Na parkiecie jesteśmy rywalkami". Derby Dolnego Śląska bez sentymentów
> Ostatni mecz selekcjonera? Niepewna przyszłość Patryka Rombla