Polacy zostaną sklasyfikowani na jednym z miejsc 13-16, ostateczną lokatę poznają jednak w poniedziałek po zakończeniu rundy głównej. Już wiadomo, że nie będzie to pozycja trzynasta - na pewno wyprzedzą ich Portugalczycy, którzy zdobyli pięć punktów. Na ostatnim czempionacie globu (w Egipcie) to właśnie to miejsce przypadło Biało-Czerwonym. Poprawy nie ma.
- Jeśli chodzi o wynik, to nie ma postępu. Wiadomo, że chcielibyśmy być wyżej. Mimo tego, że jeden mecz nam totalnie nie wyszedł [ze Słowenią - przyp. red.], to z takimi zespołami jak Francja czy Hiszpania, chociaż przegraliśmy, to prezentowaliśmy się super. Trochę zabrało jakości w najważniejszych momentach. Możemy w takich spotkaniach walczyć i je wygrywać, wiem, że to trzeba pokazać na parkiecie, nie tylko o tym mówić, ale przyjdzie na to czas - wyraził nadzieję Adam Morawski.
Wynik boli tym bardziej, że wreszcie Biało-Czerwoni mieli okazję zagrać przed własną publicznością - po raz pierwszy Polska była organizatorem mistrzostw świata, od ostatniego turnieju podobnej rangi minęło już z kolei siedem lat (w 2016 roku gościliśmy mistrzostwa Europy.
- Apetyt nasz i kibiców był zdecydowanie większy, chcieliśmy być w okolicach pierwszej dziesiątki, na pewno nas na to stać. Jesteśmy trochę dalej, ale przez ostatnie cztery lata nasza reprezentacja zrobiła ogromny postęp, wielu zawodników się rozwinęło i z dumą może występować w reprezentacji. Wierzę, że jeszcze będzie lepiej, bo gramy w super klubach, na wysokim poziomie, ale widocznie jeszcze więcej musimy razem trenować. Głęboko wierzę, że przyjdzie czas, gdy będziemy walczyć o najwyższe laury - powiedział bramkarz.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Ronaldo pękał ze śmiechu. Wszystko przez tego chłopczyka
W ostatnich dniach sporo mówi się o zmianie na ławce trenerskiej - umowa Patryka Rombla jest ważna do marca. - Zrobiliśmy przez cztery lata bardzo dobrą pracę i uważam, że możemy dalej iść w dobrym kierunku. System, który stosujemy, wchłonęliśmy jak gąbka, chociaż wiadomo - realizujemy go raz lepiej, raz gorzej. Nie wiem, czy przewracanie tego będzie dobre czy złe, nie ja o tym decyduję. Cokolwiek się nie wydarzy, ja z dumą będę nosił orzełka na piersi - skomentował spekulacje Morawski.
Golkiper w dwóch poprzednich meczach rundy głównej oglądał mecze z ławki - między słupkami świetnie spisywał się Mateusz Kornecki. W spotkaniu z Czarnogórą Morawski spisał się bardzo dobrze, odbił pięć piłek, co dało mu skuteczność na poziomie 45. proc.
- Mateusz wszedł do składu i bardzo nam pomógł. Od tego jesteśmy i niezależnie od tego, kto jest na boisku, dajemy z siebie sto procent. Z Hiszpanią zagrał super zawody, tym razem ja mogłem pomóc zespołowi. Cieszy, że we dwóch możemy wykonywać dobrą pracę. Wcześniej sporo jakości dał też Kuba Skrzyniarz, więc fajnie, że wszyscy mogliśmy wziąć udział w tych mistrzostwach - skomentował zawodnik i dodał: - Chciałem zagrać na pożegnanie tego turnieju dobre zawody. Cieszy mnie, że się udało, cieszy mnie zwycięstwo. Wierzę, że w następnych meczach będziemy grali jeszcze lepiej.
Czytaj też:
"Zagraliśmy katastrofalnie". Kapitan kadry podsumowuje mistrzostwa świata