Mariusz Jurkiewicz: Walczymy o każdą piłkę, niezależnie kto stoi naprzeciwko nas

WP SportoweFakty / Michał Mieczkowski / Na zdjęciu: Mariusz Jurkiewicz
WP SportoweFakty / Michał Mieczkowski / Na zdjęciu: Mariusz Jurkiewicz

Torus Wybrzeże Gdańsk wygrało po karnych z Grupa Azoty Unią Tarnów. To kolejny wyrównany mecz rewelacji PGNiG Superligi. Dla Mariusza Jurkiewicza nie jest to żadna niespodzianka, bo zakładał takie scenariusze przed sezonem.

Czy podczas meczu Torus Wybrzeża z Grupa Azoty Unią Tarnów w grze gdańszczan wkradła się nerwowość? - Nie widziałem nerwowości w poczynaniach naszej drużyny. Były błędy i nieskuteczne rzuty, ale nie wynikały z nerwowości. Unia postawiła nam mocne warunki w obronie, mocno szachowali na dwójkach i wybijało nas to z rytmu - przeanalizował Mariusz Jurkiewicz, trener zespołu z Gdańska.

Tarnowianie przez długi czas sprawiali spore problemy drużynie z Gdańska. - Podwyższali obronę, bo obawiali się rzutów Patryka Pieczonki z drugiej linii. Znaleźliśmy na to sposób. W piłce ręcznej błędy się zdarzają, a my robimy wszystko, by je wyeliminować. Nasi środkowi odegrali dużą rolę, aby nasza gra była bardziej płynna. To właśnie oni napędzają drużynę. W pierwszej połowie widzieliśmy, że popełnili kilka niewymuszonych błędów, za to w drugiej były one znacznie rzadsze. Po przerwie środkowi byli bardziej uważni i skoncentrowani, dzięki czemu nie powtórzyła się sytuacja z pierwszej części meczu - zaznaczył trener.

W tym sezonie większość ligowych spotkań Torus Wybrzeża jest na styku. - Przed rozpoczęciem sezonu zakładaliśmy, że taki scenariusz może się zdarzyć. Do każdego rywala przygotowujemy się konsekwentnie, po kolei. Skupiamy się na kolejnym meczu, kolejnym przeciwniku. Niezależnie od wyniku, nie odpuścimy żadnej akcji. Może dla niektórych jest to nudne, ale my będziemy konsekwentnie trzymać się swoich założeń. Walczymy o każdą piłkę niezależnie kto stoi naprzeciwko nam - ocenił Jurkiewicz w rozmowie z WP SportoweFakty.

Aktualnie Torus Wybrzeże ma szanse nawet na europejskie puchary, czego nikt nie spodziewał się przed sezonem. - Teraz też nie ma takich myśli. Skupiamy się na każdym kolejnym przeciwniku. Najgorsze co może się zdarzyć, to rozpamiętywanie poprzednich meczów. Nikomu nie będzie służył rozmyślanie o wcześniejszych niepowodzeniach i potknięciach - przypomniał trener.

Mieliśmy swoje szanse - nie udało się. Podnosimy się i walczymy z Unią. Rywal wywiózł jeden punkt, a my jesteśmy zadowoleni z tego, że pierwszy raz w sezonie wygraliśmy w serii rzutów karnych. To duży pozytyw. Cieszmy się z tego, że zwyciężyliśmy. Teraz przed nami święta, czas regeneracji i lizania ran, ładowania akumulatorów na ostatnie cztery kolejki, które zostały w lidze - podsumował.

Czytaj także: 
Coraz ciekawsza walka o ligowy byt

ZOBACZ WIDEO: Nowy lider obrony? "Pokazał, że jest szefem"

Komentarze (0)