Mecz o wszystko dla Pogoni. Coraz ciekawiej w walce o ligowy byt

WP SportoweFakty / Kuba Hajduk / Na zdjęciu: szczypiorniści Sandra Spa Pogoni Szczecin
WP SportoweFakty / Kuba Hajduk / Na zdjęciu: szczypiorniści Sandra Spa Pogoni Szczecin

Energa MKS Kalisz od początku meczu z Sandra Spa Pogonią musiała gonić rywala. Ostatecznie dogoniła i emocje sięgnęły zenitu. Szczecinianie zmarnowali wszystkie rzuty karne, ale końcówkę zagrali kapitalnie (25:26).

Spotkanie w Kaliszu pomiędzy Energą MKS-em a Sandra Spa Pogonią miało niezwykle istotne dla obu drużyn. Ci pierwsi mogli na dobre uwikłać się w walkę o zachowanie ligowego bytu, oczywiście pod warunkiem, że nie wygraliby z Portowcami. Z drugiej strony szczecinianom pewne zespoły, mówiąc kolokwialnie, leżą, i jednym z nich jest właśnie ekipa Pawła Nocha.

Patrząc na postawę i jednych, i drugich przez pierwsze 30 minut, można było odnieść wrażenie, że to właśnie przyjezdni lepiej weszli w mecz i kontrolowali te zawody. Do przerwy wypracowali sobie aż 4 bramki zaliczki. Co najbardziej istotne, siła ofensywna Pogoni rozłożyła się na 7 graczy. Stuprocentową skutecznością imponował Eliasz Kapela. Najwięcej pożytku przynosił Maksym Wiunik. Ukrainiec bronił na poziomie blisko 50 procent.

A kaliszanie? Dużo rzucali, ale bez większego efektu. Starał się Łukasz Kużdeba, starał się też Kamil Adamczyk. Różnica pomiędzy rozgrywającymi była jednak znacząca. O dziwo gospodarze dużo słabiej radzili sobie w sytuacji, w której powinni dominować, czyli w przewadze liczebnej. Wyglądało to trochę tak, jakby tracili głowę. Albo za szybko podejmowali decyzję, albo po prostu gubili piłkę.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: bus utknął w błocie, a wtedy piłkarze... Zobacz to sam!

Goście ze Szczecina po zmianie stron sami sobie utrudniali zadanie. Mogli liczyć na Wiunika, który bronił fenomenalnie, ale w ataku już tak dobrze im nie szło. Kaliszanie mieli okazję złapać kontakt bramkowy, ale w 40. minucie jeden z gospodarzy bezmyślnie wpadł na obrońcę Pogoni i sędziowie słusznie wskazali na faul ofensywny. Takich szans Energa miała więcej. Wykorzystała dopiero kontrę. Piłkę przejął Mateusz Góralski i trafił na 16:17.

Miejscowi zanotowali dobry fragment, po którym wyszli na swoje pierwsze prowadzenie w meczu. Dość powiedzieć, że zrobili to w sytuacji, kiedy parkiet z bezpośrednią czerwoną kartką opuścił Wiktor Karpiński (uderzył Pawła Krupę w twarz). Portowcy zawodzili przy rzutach karnych, co mogło się na nich srodze zemścić. Wykonali 4 próby, ale żadna z nich nie znalazła się w siatce.

Do końca zostało 25 sekund (25:25). O czas poprosił Wojciech Jedziniak. Sędziowie wskazali grę pasywną, ale wtedy faulu na 2 minuty dopuścił się Mateusz Kus. Bramkę na wygranie meczu zdobył Matija Starcević i 3 punkty pojechały do Grodu Gryfa. Walka o ligowy byt rozgorzała na dobre.

PGNiG Superliga Mężczyzn, 22. kolejka:

Energa MKS Kalisz - Sandra Spa Pogoń Szczecin 25:26 (10:14)

Energa MKS: Szczecina, Hrdlicka - Krępa 1, Zieniewicz 5, Grizejl, Kus, Pedryc, Góralski 7 (1/1), Wróbel 3, K. Pilitowski 2, M. Pilitowski 2, Kużdeba 1 (0/1), Bekisz 1, Adamczyk 2, Karpiński 1.
Karne: 1/2.
Kary: 6 min. (Zieniewicz, Karpiński - 2 min., cz.k.).
Czerwona kartka: Wiktor Karpiński w 46. minucie za faul na twarz Pawła Krupy.

Sandra Spa Pogoń: Jagodziński, Wiunik - Krok 1 (0/1), Wrzesiński 2, Kapela 6, Zalewski 1, Krupa 4, Wiśniewski, Starcevic 6 (0/1), Czerkaszczenko 2, Krysiak 3 (0/1), Nowak, Polok 1 (0/1).
Karne: 0/4.
Kary: 10 min. (Zalewski - 4 min., Krok, Wrzesiński, Starcevic - 2 min.).

Sędziowie: Kornek, Jakubek.

Czytaj więcej:
--> Wiemy, kiedy mecze polskich klubów w Lidze Mistrzów
--> Mogli zyskać spokój. Nic z tego

Źródło artykułu: WP SportoweFakty