Biorąc pod uwagę ostatnie występy głogowian, wydawało się, że przynajmniej przez jakiś czas mogą być równorzędnym rywalem dla Industrii. Po kwadransie okazało się, że mecz będzie spacerkiem dla czołowej drużyny Europy, która praktycznie nie pozwoliła Chrobremu zaistnieć, stłamsiła go w pierwszych minutach. Świetnie bronił Mateusz Kornecki, osiągający ponad 50 proc. skuteczność, ale wydatnie pomagała mu też obrona.
Zanosiło się na demolkę, skoro po 25 minutach kielczanie prowadzili już 22:12. Chrobry wykorzystał moment rozluźnienia i zaczął minimalnie zbliżać się do mistrzów Polski, ale w drugiej połowie wszystko wróciło do normy. Nie mogło być inaczej skoro Andreas Wolff odbijał większość piłek lecących w jego stronę, a Alex Dujshebaev miał tyle swobody, że popisywał się efektownymi asystami.
Ostatecznie Industria wyrównała swój rekord z tego sezonu pod względem liczby rzuconych bramek, chociaż gdyby chciała narzucić wyższe tempo, to pewnie przebiłaby kosmiczną barierę 50 goli. Godny odnotowania jest jeszcze debiut na środku Dylana Nahiego, Francuz wypadł całkiem obiecująco, chociaż rywale nie postawili poprzeczki zbyt wysoko.
Chrobry Głogów - Industria Kielce 26:47 (16:23)
Industria Kielce: Kornecki, Błażejewski, Wolff - Tournat 9, Al. Dujshebaev 7, Moryto 6, Sićko 5, Kounkoud 4, Nahi 4, Wiaderny 3, Karalek 3, Sanchez-Migallon 3, D. Dujshebaev 2, Surgiel 1, Olejniczak
Chrobry: Stachera, Klupś - Tilte 7, Paterek 6, Jamioł 4, Skiba 3, Zdobylak 2, Otrezow 1, Grabowski 1, Matuszak 1, Orpik 1, Styrcz, Kosznik, Wiatrzyk
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: słynna narciarka wzięła piłkę do kosza. A potem taka mina!