Niepewność - to słowo doskonale określa atmosferę wokół kieleckiego klubu, zawirowania związane z domknięciem budżetu, brak sponsora tytularnego i nowej nazwy zespołu. Niepewność nie odnosi się jednak do najważniejszego - postawy kieleckich piłkarzy ręcznych na parkiecie.
Mistrzowie Polski do rozgrywek przystąpili jako KS Kielce, a ich pierwszymi rywalami w Hali Legionów byli szczypiorniści KGHM Chrobrego Głogów. W protokole meczowym zabrakło Andreasa Wolffa, od pierwszych minut pojedynku bramki żółto-biało-niebieskich strzegł Miłosz Wałach, który do stolicy województwa świętokrzyskiego wrócił po dwóch latach spędzonych w Gdańsku. W wyjściowym składzie znalazł się też Elliot Stenmalm.
Gospodarze błyskawicznie wzięli się do budowania przewagi - szybko zdobyli pierwsze trafienie, nie minęło zresztą sześć minut, a już prowadzili 5:1. Głogowianie nieco przespali start spotkania, w ataku grali zdecydowanie zbyt zachowawczo i popełniali sporo błędów. Mistrzowie Polski nie tracili takich okazji - każdą pomyłkę rywali starali się obrócić na własną korzyść.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Sabalenka wystartowała. "Szczególne miejsce w moim sercu"
Ofensywa Chrobrego wyglądała dość chaotycznie, nie trzeba więc było długo czekać na reakcję trenera i czas dla przyjezdnych. Witalij Nat postanowił dość szybko porozmawiać ze swoimi zawodnikami i faktycznie po tej przerwie głogowianie zaczęli spisywać się w ataku lepiej.
Gdy goście się przebudzili, kielczanie mieli już jednak na tyle bezpieczną przewagę, że mogli grać z dużym spokojem. Rywale jednak nie odpuszczali, starali się zatrzeć wrażenie z pierwszych minut i to się udało, bo zdołali zmniejszyć prowadzenie gospodarzy do trzech trafień.
W drugiej połowie żółto-biało-niebiescy znowu jednak odskoczyli - na kwadrans przed końcem prowadzili już dziewięcioma bramkami, a nadzieje głogowian na dobry wynik znów zaczęły topnieć. Nieciekawie dla przyjezdnych zrobuło się, gdy Arkadiusz Moryto wykorzystał dwa rzuty karne z rzędu, a Dylan Nahi rzutem z połowy boiska podwyższył przewagę do dwunastu goli. To był sygnał dla Nata, by poprosić o kolejny czas dla swojej ekipy.
Tym razem mistrzowie Polski nie dali się wybić z rytmu - końcówka starcia w wykonaniu żółto-biało-niebieskich była spektakularna - ostatecznie zwyciężyli różnicą dwudziestu trafień! Wygraną równo z syreną przypieczętował Nicolas Tournat.
KS Kielce - Chrobry Głogów 44:24 (19:14)
Czytaj też:
Kandydaci do medalu nie zawiedli na starcie