Premierowa odsłona meczu w Kilonii była wyrównana. Po 30 minutach w lepszym położeniu znajdowała się drużyna z Polski - prowadziła 16:15. Dziesięć minut przed końcem też było nieźle, bo Industria Kielce przegrywała jedynie 26:27.
Ostatecznie kielczanie musieli uznać wyższość miejscowych. Ekipa THW Kiel wygrała 33:27.
- Z wyniku nie jestem oczywiście zadowolony, ale z walki mojego zespołu już tak. Oczywiście popełniliśmy dużo błędów, zwłaszcza na początku drugiej połowy. Różnicę zrobił też czeski bramkarz Tomas Mrkva, który już pod koniec pierwszej części gry miał kilka udanych interwencji. Jego postawa w pierwszych minutach po zmianie stron sprawiła, że później cały czas goniliśmy wynik. Chłopaki walczyli, ale szkoda, że za tę walkę nie dostali nagrody - powiedział w rozmowie z PAP Tałant Dujszebajew, trener Industrii.
Ważnym momentem meczu było niewątpliwie to, co wydarzyło się 11 minut przed końcem. Właśnie wtedy duńscy sędziowie wysłali na ławkę kar Tomasza Gębalę. Z ich decyzją nie zgadzał się Dujszebajew.
- Dla mnie w tej sytuacji nie było faulu i Tomek nie powinien dostać dwóch minut kary. Ale mówi się trudno. Przegraliśmy to spotkanie, ale walczymy dalej. Przed nami kolejne mecze - dodał kirgiski szkoleniowiec.
Dla kielczan to druga porażka w trwających rozgrywkach Ligi Mistrzów. W następnej kolejce Industria zagra u siebie z węgierskim Pick Szeged. Spotkanie zaplanowano na 19 października.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: kamera skupiła się na kibicach. Ależ wczuli się w role!
Czytaj także:
> Znamy skład reprezentacji Polski. Marcin Lijewski odkrył karty
> Było blisko. Beniaminek Orlen Superligi dalej bez punktów