Jedna połowa nie wystarczyła. Bez sukcesu w Kilonii

Materiały prasowe / Biuro Prasowe Orlen Superligi / Zawodnicy zespołu z Kielc
Materiały prasowe / Biuro Prasowe Orlen Superligi / Zawodnicy zespołu z Kielc

Drugą porażkę w rozgrywkach Ligi Mistrzów ponieśli szczypiorniści Industrii Kielce. Żółto-biało-niebiescy przegrali w Kilonii z THW 31:35.

Pod nieobecność Alexa Dujshebaeva i Pawła Paczkowskiego mistrzowie Polski zaczęli w mocno kombinowanym składzie w ataku - z Michałem Olejniczakiem na prawym i Tomaszem Gębalą na lewym rozegraniu. Na środku już od pierwszych minut świetnie spisywał się Igor Karacić - Chorwat doskonale kreował grę, zachwycał indywidualnymi akcjami i jednym ruchem potrafił wyprowadzić w pole niemieckich defensorów.

Już początek starcia pokazał, że to będzie prawdziwy mecz walki - sędziowie zresztą przez cały mecz nie oszczędzali gwizdków i szybko dali do zrozumienia, że w rozdawaniu kar będą konsekwentni.

Lepszy start zaliczyli gospodarze, błyskawicznie wyszli na prowadzenie 3:1, ale kielczanie nie pozwolili kilończykom na rozkręcenie się. Natychmiast doprowadzili do remisu i poszli z rywalami na prawdziwą wymianę ciosów.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: kamera skupiła się na kibicach. Ależ wczuli się w role!

W szeregi mistrzów Polski oprócz Karacicia dużo spokoju wprowadzał Nicolas Tournat, a w drugiej części pierwszej połowy sporo luzu pokazał też Szymon Sićko. "Zebry" na wspaniałe zagrania żółto-biało-niebieskich odpowiadali niesamowitymi akcjami w wykonaniu Erica  Johanssona i Eliasa Ellefsena a Skipagotu. To jednak przyjezdni zeszli do szatni z minimalną przewagą - po trzydziestu minutach gry kielczanie wygrywali 16:15.

Mistrzowie Polski po przerwie nie poszli za ciosem, nie udało im się powiększyć prowadzenia do dwóch trafień. Przewagę dwóch goli zyskali natomiast szczypiorniści THW Kiel. O ile w pierwszej części meczu trzej bramkarze, którzy pojawili się na parkiecie, zdołali odbić zaledwie cztery piłki (Wałach 2, Mrkva 1, Bellahcene 1), to już na początku drugiej połowy błyskawicznie te statystyki poprawił Czech.

Parady Tomasa Mrkvy umożliwiły kilończykom zbudowanie przewagi - w 42. minucie prowadzili już czterema bramkami. Mistrzowie Polski rzucili się jednak do odrabiania strat i byli bardzo blisko, by tego dokonać. Na kwadrans przed końcem spotkania Daniel Dujshebaev nie wykorzystał jednak kontry, która mogła zbliżyć żółto-biało-niebieskich do rywali na jedno trafienie. Udało się to kilka minut później Nicolasowi Tournatowi.

Gospodarze odpowiedzieli jednak znakomicie - końcówka starcia zdecydowanie należała do nich - dwie skuteczne akcje Ekberga niemal załatwiły sprawę, bo żółto-biało-niebiescy w ostatnich minutach mieli kłopoty ze zdobywaniem bramek. Kilończycy zaliczyli serię czterech bramek z rzędu, a kielczanom zabrakło czasu, by po raz drugi rzucić się w pogoń za wynikiem.

Mistrzowie Polski walczyli do końca, musieli jednak pogodzić się z porażką 31:35. Wynik meczu wspaniałym rzutem przypieczętował Johansson.

THW Kiel - Industria Kielce 35:31 (15:16)

Górnik trzymał wynik. Energa Wybrzeże z kolejną porażką
Pogrom w Lublinie. Fotel lidera utrzymany

Komentarze (11)
avatar
Milo13
12.10.2023
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Mecz pokazał to czego można było się przed nim obawiać czyli spore braki w drugiej linii. Bez Alexa jako pewniacy zostali tylko Sićko i Karacić i wyłącznie na nich opierała się gra. Reszta dru Czytaj całość
avatar
endriu1223
12.10.2023
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Ten mecz to już historia , przed nami kolejne wyzwanie . Mecz był do wygrania ale taki jest sport . 
avatar
Lemmy_K
12.10.2023
Zgłoś do moderacji
2
1
Odpowiedz
Szkoda bo pierwsza połowa dawała nadzieję, ale później obrona posypała się kompletnie. Mnie najbardziej drażniło logo Orlen na niemieckich koszulkach. Szczyty hipokryzji Obajtka. Jednym sugeruj Czytaj całość
avatar
holger
12.10.2023
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Słabo 
avatar
Kaczmar-cki
12.10.2023
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Porażka bez wstydu kurde, pierwsza połowa bardzo dobra, w drugiej w Kielu się obudził Mrkva w bramce parę strat i wyszły braki ale Sicko i Karacic mimo wszystko wielkie zawody. Za tydzień trzeb Czytaj całość