LM: czarna seria Orlen Wisły Płock trwa w najlepsze

PAP/EPA / Tamas Vasvari / Na zdjęciu: szczypiorniści Orlen Wisła Płock blokujący Nedima Remilego
PAP/EPA / Tamas Vasvari / Na zdjęciu: szczypiorniści Orlen Wisła Płock blokujący Nedima Remilego

Orlen Wisła Płock po pięciu kolejkach Ligi Mistrzów pozostaje bez zwycięstwa. W czwartek wicemistrz Polski nie miał czego szukać na Węgrzech, gdzie pokonał ich miejscowy Telekom Veszprem (28:21).

Oba zespoły przystąpiły do tego spotkania w zupełnie odmiennych nastrojach. Telekom Veszprem miał zaledwie jedną przegraną w czterech spotkaniach. Z kolei Orlen Wisła Płock nie wygrała żadnego meczu. Nic nie wskazywało na to, że do przełamania może dojść na arcytrudnym terenie na Węgrzech.

Do trzeciej minuty trzeba było czekać na pierwsze trafienie, które było autorstwa Gaspera Marguca. Gdy trafił dobrze znany w Kielcach Nedim Remili, jego koledzy z zespoły się rozpędzili. Mimo że po wykluczeniu Patrika Ligetvariego Wisła miała jednego zawodnika więcej i rzut karny, to nie zatrzymało to serii rywali. Po kolejnej bramce Francuza Telekom prowadził 6:2.

Gdy na ławce kary wylądował Leon Susnja, ponownie celny rzut oddał Marguc, dzięki czemu jego ekipa prowadziła 9:4. Wówczas przerwać grę zdecydował się Xavier Sabate.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: wyskoczyła w samym kostiumie. "Odwołujemy jesień"

W kolejnych minutach nie padło zbyt wiele bramek. Jednak w 20. min. dał o sobie znać Agustin Casado i zrobiło się 11:5. Wiśle nie pomogło zarówno wykluczenie Ludovica Fabregasa, jak i niecelne rzuty przeciwników. Ci ostatecznie zeszli na przerwę z wynikiem 14:9, a mogło być jeszcze gorzej, gdyby nie trafienie Gonzalo Pereza Arce tuż przed syreną.

Po przerwie płocczanie ruszyli do ataku, a ich zryw spowodował, że tracili do rywali trzy bramki (11:14). Na ławkę kar powędrował Casado, rzut karny wykorzystał Przemysław Krajewski, a następnie celny rzut oddał Dawid Dawydzik i nadzieje na pozytywny wynik na Węgrzech wróciły.

Czar jednak szybko prysł. Seria miejscowych spowodowała, że ci ponownie odskoczyli i prowadzili 21:14. W trzy minuty gospodarze rzucili cztery bramki głównie za sprawą Mikita Waliupowa i nie przeszkodziła w tym nawet dwuminutowa kara Ligetvariego.

Przewaga gospodarzy utrzymała się do samego końca, a Nafciarze ani przez moment już im nie zagrozili. Na dziesięć minut przed końcem było 24:16 i mało kto wierzył w powrót Wisły. Wynik meczu ustalił Dmitrij Żytnikow.

Liga Mistrzów, 5. kolejka:

Telekom Veszprem - Orlen Wisła Płock 28:21 (14:9)

Źródło artykułu: WP SportoweFakty