Kielczanie w ostatnich tygodniach muszą radzić sobie w mocno okrojonym składzie - kontuzje wyeliminowały z gry między innymi liderów żółto-biało-niebieskich - Andreasa Wolffa, Alexa Dujshebaeva i Szymona Sićkę. Z urazem mierzy się też Paweł Paczkowski, a ze względu na problemy zdrowotne w szeregach Industrii nie zadebiutowali jeszcze Hassan Kaddah i Sandro Mestrić.
Teoretycznie to kielczanie byli zdecydowanymi faworytami spotkania, starcia rozgrywane w Macedonii rządzą się jednak zupełnie innymi prawami - publiczność potrafi stworzyć tak gorącą atmosferę, że nawet najlepsze ekipy mają kłopoty z wywiezieniem stamtąd punktów.
Kielczanie zaczęli jednak od szybkiego prowadzenia, kibice oglądali więc mecz w dużym spokoju - obudziły ich dopiero dwie bramkami Igora Karacicia i gest uciszania, który w ich kierunku pokazał Chorwat. Drugi zryw fani z Bitoli zaliczyli na początku drugiej połowy, gdy Macedończycy zaczęli konsekwentnie odrabiać straty.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: wyskoczyła w samym kostiumie. "Odwołujemy jesień"
W pierwszej partii mistrzowie Polski spokojnie kontrolowali wynik. Co prawda mieli małe kłopoty ze skutecznością w ataku, ale nadrabiali w defensywie. Gospodarze musieli się mocno napracować na każde trafienie, kielczanie grali czujnie i zaliczyli sporo przechwytów. W ofensywie nie wykorzystali kilku stuprocentowych sytuacji, ale i tak ich przewaga była bezpieczna.
Sytuacja zmieniła się po przerwie. Po wyjściu z szatni w Macedończyków wstąpiła nowa energia. O ile w pierwszej połowie gospodarze nie potrafili wykorzystać błędów kielczan, to w drugiej części meczu nie mieli z tym żadnych problemów. Efekt? W kwadrans zmniejszyli straty z sześciu do jednego trafienia.
Kibice na trybunach mocno się ożywili, a żółto-biało-niebiescy nie potrafili wyjść z impasu. Przez dwadzieścia minut kielczanie zdobyli zaledwie pięć bramek. Gdy wydawało się, że przyjezdni zdołają opanować sytuację, dwukrotnie przestrzelił Daniel Dujshebaev. Macedończycy naciskali, ale do remisu nie udało im się doprowadzić - na posterunku w końcówce był bowiem Michał Olejniczak.
W ostatniej minucie przytomnie zachował się Dujshebaev, gospodarze nie zdołali już odpowiedzieć. Po bardzo wymagającym starciu mistrzowie Polski wygrali trzema trafieniami.
Eurofarm Pelister Bitola - Industria Kielce 21:24 (8:14)
Czytaj też:
Mistrzynie udzieliły lekcji beniaminkowi