Podopieczne Grzegorza Gościńskiego zapewniły sobie awans do IV Rundy Pucharu EHF wygrywając rewanż na własnym parkiecie z węgierskim FKC Alcoa. Dużym osłabieniem w drużynie z Węgier była nieobecność Litwinki - Laimy Bernataviciute, która została zawieszona na jedno spotkanie za faul na polskiej piłkarce - Na pewno osłabieniem dużym w drużynie z Węgier było brak Litwinki, która była filarem obrony w pierwszym meczu. Trzymała obronę bardzo mocno i pomagała szczególnie na środku no i dorzuciła 5 czy 6 bramek w tamtym spotkaniu. - skomentował po meczu szkoleniowiec lubelskiej ekipy.
Kadra szkoleniowa SPR-u przez miniony tydzień robiła wszystko by w meczu rewanżowym zawodniczki nie popełniały błędów, które miały miejsce na Węgrzech. Ostatecznie jednak wszystko wskazało na to, że porażkę SPR odniósł głównie przez zmęczenie. - Z pewnością do przegranego spotkania dużo wniosło zmęczenie, gdyż najpierw mieliśmy podróż do Olkusza później długa na Węgry także praktycznie w przeciągu czterech dni byliśmy trzy razy w autokarze i to z pewnością odbiło się na pierwszym wyniku. - uważa lubelski szkoleniowiec.
W spotkaniu zamykającym III Rundę Pucharu EHF lublinianki przez całe spotkanie grały na pełnych obrotach. Mimo braków kadrowych, związanych głównie z kontuzjami udało się odrobić straty i awansować. - Graliśmy małą ilością zawodniczek i tutaj nasza małolaty miały 60 minut biegania także powiem, iż na pewno były zmęczone i rozumiem że w pewnym momencie nastąpiło rozluźnienie. Z mojego punktu widzenia, gdybyśmy potrzebowali 9 czy 10 bramek to takie rozluźnienie nie jest wskazane- komentuje fakt Gościński. - Doszła do nas Alesia, która dopiero komponuje się w ten zespół. Z Kolei Alina, która sezon w ogóle nie grała i dopiero teraz zaczynamy ją wpuszczać żeby wbudować ją na nowo w cały zespół. Szukamy cały czas zmienniczki dla Sabiny i może uda nam się znaleźć. Tych problemów mamy kilka, Aga Tyda nam tez wypadła oraz z tych szczęśliwszych powodów Ewa Damięcka i co już wcześniej mówiłem nie byłem zadowolony, bo straciłem bardzo dobrą zawodniczkę ale zobaczymy jeszcze na co nas stać. Będziemy na pewno w każdym meczu wkładali tyle zdrowia, ile w tym. Jeśli nie będzie żadnych kontuzji i wszystko będzie na naszą korzyść to myślę, że Alina, jak i Dora, która nie była z nami dwa miesiące, będą spokojnie dochodziły do pełnej formy. W tym meczu Dora praktycznie weszła z marszu także wydaje mi się, że ten czas nam się przyda- kończy trener SPR-u Lublin.