W wielkim stylu po ponad dwóch miesiącach przerwy wróciła Liga Mistrzów. W walentynkową środę (14 lutego) wszystkie oczy zwrócone były na hitowy pojedynek Industrii Kielce z niemieckim THW Kiel w ramach 11. kolejki grupy A.
Oba zespoły spotkały się wcześniej w Kilonii, gdzie gospodarze triumfowali 35:31. Tamto spotkanie dostarczyło jednak wiele emocji, a do pojedynku w Hali Legionów gospodarze przystąpili w znacznie lepszej sytuacji kadrowej.
Ostatecznie polsko-niemieckie starcie po raz kolejny nie zawiodło. Biorąc pod uwagę jednostronne wyniki reszty spotkań można śmiało stwierdzić, że w Kielcach doszło do najciekawszego pojedynku, które ostatecznie zakończyło się remisem 36:36.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: toczyły wojny w UFC. Poznajesz, kogo odwiedziła Jędrzejczyk?
Przez większą część meczu na prowadzeniu byli goście. W drugiej połowie byli w stanie odskoczyć jedynie na trzy bramki, ale Industria nie dawała za wygraną. Po zmianie stron objęła prowadzenie dopiero w 53. minucie.
Na trzy minuty przed końcem spotkania gospodarze mieli dwie trafienia więcej (34:32), a w dodatku grali w przewadze jednego zawodnika. Mimo to w ciągu minuty rywale odrobili stratę (34:34) i od tego czasu oglądaliśmy grę bramka za bramkę.
Na 9 sekund przed końcem bramkę dla Industrii zdobył Igor Karacić i wydawało się, że wynik 36:35 nie ulegnie zmianie. Jednak nic bardziej mylnego, THW Kiel błyskawicznie wznowiło grę, na co nie byli w stanie zareagować kieleccy szczypiorniści. Nie pomógł także Andreas Wolff, którego zdążył jeszcze pokonać Niclas Ekberg. Tym samym sprawił, że jego zespół zremisował w Hali Legionów 36:36 i wywiózł z Polski cenny punkt.
Przeczytaj także:
LM: sprawdź tabelę po meczu Industrii Kielce
Szalona końcówka w Kielcach. Słodko-gorzki remis Industrii z THW Kiel