Jest niesamowity rekord. Cel był jednak inny

WP SportoweFakty / Vasyl Turchyn / Na zdjęciu Anna Mączka
WP SportoweFakty / Vasyl Turchyn / Na zdjęciu Anna Mączka

Wyjątkowo jednostronne spotkanie w Łańcucie. Grająca w Polsce Galiczanka Lwów doznała ósmej porażki w tej hali, tym razem z Młynami Stoisław. Wygrana zapewniła koszaliniankom awans na 5. lokatę kosztem Piotrocvii.

Ostatnie spotkania w rundzie zasadniczej ORLEN Superligi Kobiet miały niezwykle istotne znaczenie dla układu końcowego tabeli. Nie inaczej było w meczu 17. kolejki w Łańcucie, w którym Galiczanka mierzyła się z bezpośrednim sąsiadem, Młynami Stoisław. Wygrana dawała gościom awans na 5. lokatę. Gospodynie swojej pozycji nie mogły poprawić.

Lwowianki przystępowały do rywalizacji mocno osłabione. Niemniej, trener Witalij Andronow mógł już skorzystać ze skrzydłowej Milany Szukal. Pierwszy kwadrans pokazał jednak, że Ukrainki mogą mieć problem. Przede wszystkim dobrze prezentowała się Natalia Filończuk. Inna sprawa, że rywalki nie stwarzały dla młodej bramkarki dużego zagrożenia rzutowego. Dobitnie widać to było w statystykach (aż 55 proc. skutecznych interwencji).

Do tych problemów doszły jeszcze liczne wykluczenia. W 19. minucie zagrożona czerwoną kartką była Sofia Holinska. Przy drugim faulu powinna odpuścić Gabrieli Urbaniak, która biegnąc do kontry była w lepszej sytuacji. Jak się potem okazało, meczu już nie dokończyła. Trzecią karę otrzymała, a jakże, za faul na lewej skrzydłowej Młynów Stoisław.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Nie uwierzysz. Sochan pokazał, co jadł przed meczem

Chwilę wcześniej trener Andronow miał kolejną mniej do gry. Zdecydowanie za ostro na Urbaniak zagrała Olesia Diaczenko. Tym razem decyzja arbitrów była zdecydowana - bezpośrednia czerwona kartka. W efekcie koszalinianki prowadziły w Łańcucie do przerwy aż 18:11.

Galiczanka na drugą połowę wyszła w innym ustawieniu. Zawodniczki z Ukrainy grały na dwie kołowe. Nic im jednak nie wychodziło. Co i rusz karane były rzutami "na pustaka", bo bramkarka nie nadążała się zmieniać. W 37. minucie po kilku takich udanych próbach przyjezdnych rezultat brzmiał już 13:23. W tym momencie stało się jasne, że Młyny Stoisław wygrają i awansują na 5. pozycję.

I rzeczywiście. Przyjezdne nadal karciły przeciwniczki za błędy. Ich przewaga sięgnęła w końcu aż 16 bramek. Trener Krzysztof Przybylski dał pograć wszystkich szczypiornistkom i słusznie, bo lepszego momentu na zebranie doświadczenia już może nie być.

ORLEN Superliga Kobiet, 17. kolejka:

Galiczanka Lwów - Młyny Stoisław Koszalin 20:36 (11:18)

Galiczanka: Poliak, Stadnyk - Haiduk, Diaczenko 1, Zdrila, Holinska 2, Tkach 2, Lakatosz 2, Dutko, Petriv 8, Kozak 1, Hawrysz 4 (1/1).
Karne: 1/1.
Kary: 14 min. (Holinska - 6  min., Dutko - 4 min., Haiduk - 2 min., Diaczenko - cz. k.).
Czerwone kartki: Olesia Diaczenko w 23. minucie za faul na Gabrieli Urbaniak, Sofia Holinska w 26. min. z gradacji kar.

Młyny Stoisław: Filończuk, Ivanytsia - Bayrak 1, Męczykowska, Urbaniak 6, Mączka 6 (1/1), Zaleśny 5, Choromańska 2, Koper 1, Szynkaruk (0/1), Rycharska 6, Żmijewska, Kubisova 5 (2/2), Nowicka 1, Szajek 1, Polańska 2 (1/1).
Karne: 4/5.
Kary: 4 min. (Szynkaruk, Nowicka - 2 min.).

Sędziowie: Dymitruk (Zabrze), Kasznia (Czechowice-Dziedzice).
Widzów: 150.

Czytaj więcej:
--> Po tym pytaniu nie mogło być innej reakcji
--> Trener nie gryzł się w język. "Przegięcie"

Komentarze (0)