Industria Kielce była murowanym faworytem do zwycięstwa w meczu z Arged Rebud KPR Ostrovia. Mimo to podopieczni Kima Rasmussena nieźle weszli w to spotkanie i utrzymywali remis 7:7.
Później gospodarze mocno odskoczyli, aby ponownie złapać zadyszkę na początku drugiej połowy. Ostatecznie ostrowianie przegrali 23:37. Mimo to w szeregach biało-czerwonych pojawił się optymizm.
- W pewien sposób jestem usatysfakcjonowany - powiedział trener ostrowskiego klubu Kim Rasmussen. - Dla nas było ważne, aby zaprezentować dobrą postawę. W drugiej połowie podjęliśmy walkę. Po piętnastu minutach nawet prowadziliśmy w tej części gry - dodał szkoleniowiec.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Nie uwierzysz. Sochan pokazał, co jadł przed meczem
Duńczyk przyznał, że dostrzega pozytywne aspekty tego meczu. Wynik spotkania ustawiła natomiast piętnastominutowa zapaść w pierwszej połowie. Tę część gry ostrowianie przegrali bowiem 4:13.
- Wiedzieliśmy, że mierzymy się z jedną z najlepszych drużyn w Europie, ale dla nas jest ważne, aby pokazać się z dobrej strony. Nie chodziło o to, żeby tu przyjechać i dać krok w tył i się poddać, tylko dać z siebie wszystko. Potrzebowaliśmy tego przed kolejnymi meczami, bo mamy jeszcze pięć niezwykle ważnych spotkań w rundzie zasadniczej - zakończył.
Arged Rebud KPR Ostrovia Ostrów Wielkopolski wciąż nie może być pewna gry w fazie play-off. Biało-czerwoni zajmują obecnie 7. miejsce w tabeli. 24 lutego zmierzą się we własnej hali z Zepter KPR Legionowo.
Czytaj także:
- Sensacja w Legionowie. Faworyt dalej zawodzi
- Ależ dramat lidera. Wysoka cena za błąd reprezentanta Polski