W środowy wieczór czeka nas niewątpliwie kolejna uczta piłki ręcznej. Pierwsze ćwierćfinałowe spotkanie pomiędzy Industrią Kielce i SC Magdeburgiem stało na tak wysokim poziomie i dostarczyło tylu emocji, że zostało nawet nazwane "przedwczesnym finałem".
Któryś z ubiegłorocznych finalistów tych elitarnych rozgrywek będzie musiał jednak obejść się smakiem i w Final Four nie zagra. - Zadanie przed nami bardzo trudne, ale nie jest niemożliwe. Skoro wygraliśmy w domu, to czemu nie zrobić tego na wyjeździe? - rzucił drugi trener kieleckiego klubu, Krzysztof Lijewski.
- Musimy się skupić na sobie, musimy poprawić atak pozycyjny, grać szybciej i bardziej ryzykownie w kontrataku. Teraz nie może być kalkulacji, musimy po prostu rzucić wszystko najlepsze, co mamy - zapowiedział szkoleniowiec.
ZOBACZ WIDEO: 366 maratonów w ciągu roku. I to koniec! Ujawnił nowe plany
Kielczanie będą bronić w Magdeburgu skromnej, jednobramkowej zaliczki. Choć wiele aspektów - jak chociażby dłuższa ławka czy też atut własnego boiska - przemawia za Magdeburgiem, Industria ma pomysł na to spotkanie.
- Są różne metody na zatrzymanie zawodników Magdeburga, ale nie chcę mówić jakie. Będziemy przygotowani. Tego meczu nie wygra jeden zawodnik. Jeśli chcemy wygrać, to wygrać musi drużyna. Jeden za wszystkich, wszyscy za jednego - mówił Krzysztof Lijewski.
Warto dodać, że mistrzowie Polski będą mieć na trybunach ogromne wsparcie swoich fanów. Do Niemiec pojechało ponad 600 kibiców, którzy szczędzić swoich gardeł w środę nie będą. Szykowana jest także specjalna oprawa oraz przemarsz z placu pod Ratuszem w Magdeburgu w kierunku Getec Areny.
SC Magdeburg - Industria Kielce / 1.05 (środa), godz. 20:45