Reprezentacja Polski piłkarek ręcznych zdecydowała się wziąć udział w towarzyskim turnieju przy okazji wrześniowego zgrupowania na dwa miesiące przed ME 2024. Wobec tego Biało-Czerwone udały się do Czech.
W pierwszej kolejności podopieczne Arne Senstada pokonały reprezentację Islandii 26:15. Dzień później nasze szczypiornistki poszły za ciosem i ograły gospodynie imprezy 28:25, relacja TUTAJ. Spotkanie to przez długi czas układało się na korzyść rywalek, ale w końcówce to Polki zachowały więcej zimnej krwi.
- Od początku mecz nie układał się po naszej myśli, a Czeszki prowadziły przez niemal całe spotkanie. Dlatego najbardziej cieszy nas wygrana i to, że nie zwiesiłyśmy głów i wierzyłyśmy przez cały mecz, mimo że przez większość czasu przegrywałyśmy kilkoma bramkami - wyznała kapitan naszej kadry Monika Kobylińska, cytowana przez oficjalną stronę ZPRP.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Szalony taniec mistrzyni olimpijskiej z Tokio! Fani są zachwyceni
Rozgrywająca miała spory wpływ na końcowy wynik spotkania. To ona od samego początku była naszą najjaśniejszą postacią zespołu i to nie uległo zmianie do samego końca, bowiem zanotowała aż 9 trafień.
- Jestem dumna z zespołu, że potrafiłyśmy się podnieść. Już w połowie meczu wiedziałyśmy, że musimy dać z siebie jeszcze więcej, żeby wygrać. Ciągle wierzyłyśmy w wygraną i to powtarzałyśmy sobie w przerwie. Czeski to bardzo dobry zespół. Przełom nastąpił dopiero w okolicach 45. minuty - podkreśliła Kobylińska.
Dzięki temu do tej pory Polki odniosły komplet zwycięstw w czeskiej imprezie. W sobotę, 28 września, na jej zakończenie zmierzy się z klubowymi wicemistrzyniami Czech, a mianowicie drużyną Hazena Kvnsvart. To efekt tego, że ze startu zrezygnowała reprezentacja Egiptu.