"Czterdziestka" mistrzów Polski. Pachniało niespodzianką, ale emocje uleciały

Materiały prasowe / Orlen Superliga / Wybrzeże Gdańsk / Na zdjęciu: Michał Daszek (Orlen Wisła Płock)
Materiały prasowe / Orlen Superliga / Wybrzeże Gdańsk / Na zdjęciu: Michał Daszek (Orlen Wisła Płock)

Azoty-Puławy z dużem animuszem rozpoczęły mecz z Orlen Wisłą Płock, ale ekipa mistrzów Polski odwróciła losy tego spotkania jeszcze przed przerwą. Druga połowa nie pozostawiła już żadnych wątpliwości, kto był lepszym zespołem.

- Z pewnością czeka nas pełna emocji walka na parkiecie, jako że Azoty-Puławy to groźny rywal potrafiący postawić trudne warunki na boisku. Bardzo solidnie się przygotowywaliśmy do tego meczu, bo chcemy pokazać się z jak najlepszej strony zarówno w ofensywie, jak i defensywie - zapowiedział skrzydłowy Orlen Wisły Płock, Marcel Sroczyk.

Wisła zaczęła obiecująco, ponieważ Marcel Jastrzębski już w pierwszej akcji zatrzymał najlepszego strzelca rozgrywek - Łukasza Gogolę, a następnie rzut karny wywalczył Zoltan Szita. Wynik meczu otworzył Michał Daszek, ale Azoty-Puławy szybko wyrównały po efektownym trafieniu Marka Marciniaka.

W kolejnych minutach ekipa Nafciarzy miała duży problem ze sfinalizowaniem swoich ataków. Bardzo dobrze funkcjonowała defensywa Azotów, a w bramce rozgrzewał się Wojciech Borucki. Po tym jak w samotnej kontrze tylko w poprzeczkę huknął Tomas Piroch, drużyna Patryka Kuchczyńskiego stanęła przed szansą podwyższenia dystansu do trzech bramek. I w kapitalnym stylu zrobił to Łukasz Gogola, decydując się na kąśliwy rzut z biodra (2:5 w 8').

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: był krok od śmierci. A teraz takie informacje

Po szybkiej kontrze Marka Marciniaka Azoty-Puławy wyszły już na +4 (5:9 w 14') i wtedy Xavi Sabate poprosił o pierwszy czas. Hiszpan wstrząsnął zespołem i Orlen Wisła zaczęła odrabiać straty, a Azoty-Puławy - gdy ich przewaga niepokojąco topniała - popełniały błędy i niepotrzebnie spieszyły się w ofensywie.

Świetny fragment zaliczył Mitja Jans (10:11 w 20'), a trzy minuty później po indywidualnej akcji na remis trafił Tomas Piroch. Mistrz Polski kontynuował swoją serię, wypracował sobie dwubramkowy dystans i przy takim prowadzeniu zszedł też do szatni.

Ekipa Nafciarzy drugą połowę rozpoczęła od mocnego uderzenia - po dwóch trafieniach Michała Daszka i jednym Lovro Mihicia mogła pochwalić się już całkiem komfortową przewagą (21:16 w 33'). Azoty odrobiły część strat z pomocą Kacpra Adamskiego, ale później znowu przyjęły trzy ciosy z rzędu i "zaliczka" Wisły powróciła do wcześniejszych rozmiarów.

W kolejnych fragmentach przewaga gospodarzy kształtowała się na podobnym poziomie, a później udało im się nawet ją powiększyć (30:23 w 45'). Trener Patryk Kuchczyński zdecydował się wtedy na wariant z siódemką w polu i grą na dwóch obrotowych. I początkowo przynosiło to wymierne korzyści, ponieważ Azoty zdobyły dwie bramki z rzędu.

Orlen Wisla Płock nie musiała jednak drżeć o wynik, ponieważ w bramce miała bardzo dobrze dysponowanego Mirko Alilovicia. Drużyna Nafciarzy zdystansowała przeciwnika i dobiła ostatecznie do "czterdziestki", bardzo pewnie wygrywając swoje piąte spotkanie w tym sezonie Orlen Superligi piłkarzy ręcznych.

Orlen Superliga Mężczyzn:

Orlen Wisła Płock - Azoty-Puławy 40:31 (18:16)

Orlen Wisła Płock: Jastrzębski, Alilović - Daszek 6, Piroch 3, Janc 4, Sroczyk 6, Panić, Susnja 1, Zarabec 4, Fazekas 2, Krajewski 2, Sisko 1, Dawydzik 1, Mihić 6, Szita 2, Cokan 2.
Karne: 5/6
Kary: 8 min.

Azoty-Puławy: Tsintsadze, Borucki - Dikhaminjia 8, Gogola 7, Adamski 4, Janikowski 3, Jarosiewicz 3, Marciniak 2, Sesić 1, Jaworski 1, Zarzycki 1, Górski 1, Antolak, Kowalik.
Karne: 3/5
Kary: 6 min.

Źródło artykułu: WP SportoweFakty