Zmiany w Starcie przyniosły efekt - relacja z meczu Start Elbląg - AZS AWF Wrocław

Elbląscy kibice z niepokojem oczekiwali na sobotnie spotkanie, okrzyknięte przez media mianem "meczu za cztery punkty". Rywalem Startu miał być sąsiadujący z nimi w tabeli AZS AWF Wrocław - siedmiokrotny mistrz Polski w tej dyscyplinie. Przed meczem tymczasowa trener klubu z Elbląga Justyna Stelina, która w poniedziałek zastąpiła na tym stanowisku Andrzeja Drużkowskiego, zapowiadała zwycięstwo swoich podopiecznych. Okazało się, że nie rzuciła słów na wiatr i gospodynie przerwały passę ostatnich ligowych porażek. Start Elbląg - AZS AWF Wrocław 27:25 (14:9).

Justyna Stelina wraz z asystentką Katarzyną Szklarczuk, które zadebiutowały w roli trenerek macierzystego zespołu, od razu zostały postawione przed nie lada wyzwaniem. Beniaminek ekstraklasy z Wrocławia zdołał już sprawić niespodziankę pokonując przed dwoma tygodniami na własnej hali Ruch Chorzów, pogromczynie Startu Elbląg. Dodatkowo wysoka presja ciążąca na piłkarkach EKS-u mogła wpłynąć niekorzystnie na ich motywację. Tuż przed pierwszym gwizdkiem w szatni Akademiczek nieśmiało szeptało się o kolejnej zdobyczy punktowej w starciu z teoretycznie silniejszą drużyną. Elblążanki jednak nie uległy przedmeczowym spekulacjom i od początku podyktowały przyjezdnym wysokie tempo gry.

Szybko zdobyte trzy bramki i czyste konto Marty Miecznikowskiej uspokoiły elbląską publiczność i pokazały, że zmiany w sztabie trenerskim przywróciły zespołowi świeżość. Do pierwszego składu Startu powróciły rozgrywająca Jewgienija Knoroz oraz kołowa Monika Pełka-Fedak, których zaufaniem nie darzył poprzedni szkoleniowiec. Mimo wszystko gospodynie w ciągu pierwszych minut nie potrafiły uzyskać widocznej dominacji na parkiecie. Raziła nieskuteczność Katarzyny Cekały, która zmarnowała dwie dogodne sytuacje w 9. minucie spotkania. Wrocławianki mogły czuć się zaskoczone zmianami w taktyce Startu. W porównaniu z poprzednimi spotkaniami gospodynie grały bardzo aktywnie na skrzydłach, często starając się zakończyć akcję rzutem z lewej flanki. Widzowie byli rozczarowani przebiegiem pierwszego kwadransa zawodów, gdzie festiwalem niecelnych strzałów "popisały" się piłkarki AZS-u AWF-u Wrocław. Między siódmą, a czternastą minutą gry Dolnoślązaczki nie potrafiły zdobyć bramki. Swoją zasługę miała w tym bramkarka Marta Miecznikowska, która zanotowała kilka udanych interwencji, potwierdzając, że w dalszym ciągu stanowi o sile klubu z północy Polski. Ciężko wskazać wyróżniającą się zawodniczkę z Wrocławia w trakcie pierwszej połowy. Akademiczkom nie można było odmówić ambitnej walki, jednak umiejętności często nie wystarczyły na skonstruowanie groźnej sytuacji zakończonej celnym strzałem. Najjaśniejszym punktem wrocławskiego AZS-u była Ewa Perek, która starała się nękać defensywę Startu rzutami z drugiej linii. W przeciwieństwie do szczypiornistek z Wrocławia, wśród elblążanek można wskazać kilka piłkarek, które zagrały ze szczególną determinacją. Do wysokiej formy wydaje się wracać Magdalena Dolegało, która zagrała po "profesorsku" i na czas nieobecności Anny Lisowskiej wyrasta na nową liderkę zespołu. W pamięci kibiców zapisała się także Anita Kordunowska, której kilka świetnych akcji w ostatnich minutach pierwszej połowy przyniosły Startowi wiele korzyści. Wywalczyła m.in. rzut karny w 22. minucie, który na bramkę zamieniła Edyta Szymańska oraz dwie minuty później zaliczyła udany przechwyt piłki i po efektownym zwodzie zdobyła trzynastą bramkę dla Startu Elbląg. Do Kordunowskiej należało także ostatnie słowo w pierwszej odsłonie spotkania, gdyż po silnym rzucie ustaliła wynik pierwszych 30. minut na 14:9.

Nastroje sympatyków Startu Elbląg były jednak dalekie od huraoptymizmu. W końcu przed miesiącem elblążanki prowadziły z Ruchem Chorzów do przerwy sześcioma bramkami, by ostatecznie przegrać! Nauczeni poprzednimi doświadczeniami kibice na okazywanie radości woleli poczekać na końcowy gwizdek.

Pierwszy gol po przerwie padł w 33. minucie po celnym uderzeniu z prawego skrzydła. Rozmowa motywacyjna w szatni z trenerem Markiem Karpińskim nie wpłynęła na poprawę celności Akademiczek. W 37. minucie Dagmara Szymczakowska przestrzeliła bramkę Startu o przysłowiowe kilometry. Ku uciesze wrocławianek również od tego momentu szczypiornistki z Elbląga zanotowały mały kryzys, co pozwoliło na zdobycie kilku kontaktowych bramek. Przewaga gospodyń stopniała do trzech bramek i w 45. minucie na tablicy widniał rezultat 19:16. Chwilę później przypomniała o sobie Perek, której potężny rzut z drugiej linii nieomal rozerwał siatkę bramki elblążanek. Wkrótce za sprawą Aleksandry Wynnyk prowadzenie EKS-u stopniało tylko do jednej bramki. Skrzydłowa AZS-u AWF-u Wrocław wykończyła bardzo ładną akcję, w której całkowicie rozpracowana została obrona Startu Elbląg. Szybkie wyprowadzenie piłki spod pola bramkowego, trzy celne podania i błyskawiczne odegranie na prawą stronę do niepilnowanej Wynnyk, a wszystko w asyście zdezorientowanych defensorek elbląskiej drużyny. W tym momencie na trybunach pojawiły się głosy obawy o końcowe rozstrzygnięcie ligowej potyczki. Najbliżej sprawienia sensacji wrocławianki były na siedem minut przed końcowym gwizdkiem, gdy wyrównującą bramkę zdobyła Grażyna Pietras. Elblążanki jednak nie popełniły błędów z poprzednich kolejek i dzięki opanowaniu Edyty Grudki, a także rozsądnym rozgrywaniu piłki przez Knoroz udało się w końcu przerwać przykrą serię trzech porażek z rzędu. Start Elbląg pokonał AZS AWF Wrocław 27:25 (14:9)

Akademiczki tym samym zachowały tylko minimalne szansę na awans do fazy play-off sezonu 2009/2010. Debiut nowej pary trenerskiej Startu Elbląg wypadł pomyślnie. Za tydzień kolejny, tym razem wyjazdowy, sprawdzian z dużo bardziej wymagającym rywalem - SPR-em Lublin. AZS AWF Wrocław zmierzy się natomiast na własnej hali z KPR Jelenia Góra.

Start Elbląg - AZS AWF Wrocław 27:25 (14:9)

Najwięcej bramek: dla Startu - Magdalena Dolegało, Edyta Szymańska po 6; dla AZS AWF - Grażyna Pietras 7, Ewa Perek 6.

Widzów: ok. 300.

Komentarze (0)