Pytań przed inauguracją sezonu było mnóstwo i można było mieć tylko nadzieję, że mecz o Superpuchar na część z nich odpowie. Jak będzie wyglądał środek defensywy żółto-biało-niebieskich bez filaru tej formacji, czyli Tomasza Gębali i kontuzjowanego Theo Monara? Jak nowi zawodnicy Orlenu Wisły zaaklimatyzują się w Płocku i czy kilka tygodni wystarczyło, by się zgrali?
Czy Aleks Vlah będzie w stanie zastąpić Igora Karacicia i jak szybko przyswoi styl gry kieleckiej siódemki? Czy i jaką funkcję w obronie będzie pełnił Melvyn Richardson - bohater najbardziej spektakularnego transferu tego lata? Czy Adam Morawski odnajdzie się w Kielcach i jak będzie wyglądał jego występ przeciwko drużynie, która sportowo go wychowała? Jak zwykle pytania przed startem sezonu się mnożyły i tylko boisko mogło dać odpowiedzi.
ZOBACZ WIDEO: Jest pomysł niezwykłej walki. Lampe będzie się bić z... Gortatem?
Już w sierpniu do zdobycia było pierwsze trofeum - Superpuchar Polski. Niezmiennie starcia na linii Kielce-Płock przysparzają ogromnych emocji i można było oczekiwać, że spotkanie w Łodzi pod tym względem nie zawiedzie. W poprzednim sezonie obie ekipy podzieliły się trofeami - mistrzostwo Polski padło łupem Nafciarzy, z krajowego pucharu cieszyli się z kolei szczypiorniści kieleckiej siódemki. W Atlas Arenie to płocczanie bronili tytułu - w pierwszej edycji Superpucharu triumfowali 27:23.
I to Nafciarze lepiej rozpoczęli sobotnie spotkanie - wynik pojedynku otworzył Richardson. Łupem Francuza padły trzy z czterech pierwszych bramek Wisły. Start kielczan był natomiast nieco niemrawy - przez niemal siedem minut zdobyli tylko jedno trafienie i szybko pozwolili odskoczyć rywalom.
Kłopoty wicemistrzów Polski nie trwały jednak długo - już w 13. minucie po trafieniu Hassana Kaddaha na tablicy wyników pojawił się remis po 5. Od tego momentu gra zrobiła się zdecydowanie bardziej wyrównana. Żółto-biało-niebiescy starali się być bardzo aktywni w obronie i to przyniosło skutek. W 19. minucie czujnie wyłuskali piłkę z rąk rywali, wyprowadzili kontratak, który bez większych problemów na bramkę zamienił Michał Olejniczak, wyprowadzając tym samym swoją drużynę na pierwsze prowadzenie w meczu.
Błyskawicznie odpowiedział Rochardson, ale to były dobre złego początki w wykonaniu płocczan. Od tego momentu Nafciarze zaliczyli spory przestój w ataku - kolejną bramkę udało im się zdobyć dopiero po dziewięciu minutach. Niemoc Wiślaków wykorzystali szczypiorniści Industrii i w tym czasie zdołali wyjść na prowadzenie trzema trafieniami.
Podopieczni Sabate zaliczyli jednak dobrą końcówkę pierwszej połowy i błyskawicznie odrobili dwie bramki. Wynik tej części meczu rzutem z koła ustawił jednak Artsiom Karalek - dzięki jego trafieniu kielczanie zeszli do szatni prowadząc 13:11.
Żółto-biało-niebiescy od mocnego uderzenia zaczęli drugą połowę - zanim płocczanie zdążyli się obejrzeć, ich rywale wygrywali już pięcioma trafieniami (16:11). Nafciarze niejednokrotnie pokazywali że nawet największa przewaga nie jest im straszna i tym razem też zabrali się do konsekwentnego odrabiania strat. Pomocną rękę wyciągnęli kielczanie, którzy dość niespodziewanie popełnili kilka błędów. Gracze Orlenu Wisły wykorzystali kłopoty przeciwników, rzucili trzy bramki z rzędu i znów zmniejszyli dystans.
Gracze Dujszebajewa nie mieli zamiaru odpuszczać i po kilku minutach ponownie wypracowali przewagę pięciu goli. Na kwadrans przed końcem pojedynku szczypiorniści z województwa świętokrzyskiego prowadzili 21:16, a po chwili pierwszą interwencją w żółto-biało-niebieskich barwach popisał się Morawski.
Tym razem przestój przydarzył kielczanom - nie byli w stanie rzucić bramki przez prawie pięć minut, za to dość szybko stracili trzy trafienia. Mieli piłkę, by odskoczyć na sześć goli, tymczasem ich przewaga stopniała do dwóch. Na nieco ponad dziewięć minut przed ostatnią syreną Gergo Fazekas zmniejszył straty swojej ekipy do jednego oczka i końcówka zapowiadała się naprawdę emocjonująco.
Przez pięć minut kielczanie utrzymywali przewagę, ale wtedy kontratak wykorzystał Abel Serdio - na tablicy wyników pojawił się remis po 24 i walka rozgorzała się na nowo. Końcówka to już była prawdziwa wojna nerwów.
Na minutę przed ostatnią syreną piłkę mieli żółto-biało-niebiescy, ale Bergerud nie miał żadnych problemów z obroną rzutu Michała Olejniczaka. Wszystko pozostawało więc w rękach Wiślaków - to oni mieli dwadzieścia sekund na rozegranie ostatniej akcji. O czas poprosił trener Sabate, ale nieskutecznie rzut wykonał Siergiej Kosorotow. O przerwę zdążył poprosić jeszcze Dujszebajew - jego zespół miał trzy sekundy na wyprowadzenie ataku. Czasu zabrakło.
O zwycięstwie miały znów zdecydować rzuty karne. Skutecznie zaczął Vlah, ale bez większych kłopotów odpowiedział Richardson. Alilovicia pokonał też Jarosiewicz, natomiast Krajewski okazał się lepszy od Felina. W trzeciej kolejce Bergeruda oszukał Jędraszczyk, natomiast Ferlin wybronił rzut Zarabca. Norweg szybko się zrehabilitował i odbił rzut Kounkouda. Daszek pokonał natomiast Adama Morawskiego. Bezlitosny z linii siódmego metra okazał się Karalek, ale pewnie rzucił też Kosorotow.
Pięć rund nie przyniosło rozstrzygnięcia.
Zaczął Richardson - znów skutecznie. Pewnie trafił też Vlah. Morawski wybronił jednak rzut Krajewskiego. Do siódemki podszedł Jarosiewicz i mimo sporej presji, która na nim spoczęła, nie spudłował.
Superpuchar dla Industrii Kielce!
Orlen Wisła Płock - Industria Kielce 26:26 k. 5:6 (11:13)
Orlen Wisła Płock: Alilović, Bergerud - Daszek, Janc 4, Sroczyk, Serdio 4, Susnja 1, Richardson 9, Zarabec 1, Fazekas 1, Krajewski 1, Terzić, Dawydzik 1, Mihic 3, Szita, Kosorotow 1.
Industria Kielce: Morawski, Cordalija, Ferlin - Jędraszczyk, Olejniczak 2, Sićko, A. Dujshebaev 4, Kounkoud 2, Maqueda 1, Moryto 3, D. Dujshebaev 1, Kaddah 1, Karalek 1, Vlah 5, Rogulski, Jarosiewicz 6.