Polska górą w meczu błędów

Polska reprezentacja piłkarzy ręcznych pokonała w swoim pierwszym meczu na mistrzostwach Europy w Austrii drużynę Niemiec 27:25. Podopieczni Bogdana Wenty długo kontrolowali przebieg spotkania, jednak w końcówce niepotrzebnie wdarło się trochę rozluźnienia.

Pierwsze minuty pojedynku potwierdziły przedmeczowe przewidywania - to będzie wojna. Jedni i drudzy wyszli na parkiet bardzo skoncentrowani z wyraźnie nakreślonym celem, jakim było zwycięstwo. Największym zagrożeniem dla naszej płaskiej obrony były rzuty z drugiej linii Larsa Kaufmanna, który w 4. minucie zapisał na swoim koncie drugą bramkę (3:3). Biało-czerwoni jednak znakomicie rozegrali okres w osłabieniu, kiedy to Bartłomiej Jaszka dwukrotnie pokonał Johannesa Bittera. Niestety niedługo później nie miał tyle szczęścia Michał Jurecki, który z sześciu metrów trafił w poprzeczkę. Co nie udało się zawodnikowi TuS-N Lubbecke udało się Krzysztofowi Lijewskiemu, który po przechwycie wyprowadził Polaków na dwubramkowe prowadzenie 5:3. Biało-czerwoni ponownie musieli radzić sobie w sześciu zawodników w polu, ale liczebna przewaga Niemców nie przeszkodziła po raz kolejny Jaszce w trafieniu do bramki zawodnika HSV Hamburg. W tym czasie znakomicie spisywał się Sławomir Szmal, który wyłapał kilka nieprzemyślanych rzutów Kaufmanna i Holgera Glandorfa. Szkoda tylko, że jego koledzy z pola nie potrafili wykorzystać dwóch rzutów karnych, gdyż wtedy na pewno łatwiej by się gało podopiecznym Bogdana Wenty. Nie po raz pierwszy dała o sobie niska skuteczność biało-czerwonych, którzy kilkakrotnie w doskonałych sytuacjach musieli uznawać wyższość Bittera. Niemniej jednak znakomicie prezentowała się polska defensywa, która po kwadransie gry zmusiła Heinera Branda do poproszenia o czas. Zaraz później po golu Kaufmanna było 6:6.

Polacy wciąż natomiast obijali Bittera, któremu co i rusz pomagały słupki i poprzeczka. Prawdopodobnie właśnie taki obrót spraw spowodował, że na parkiecie pojawił się Mariusz Jurasik, co wyraźnie uskrzydliło biało-czerownych. Bramki Karola Bieleckiego i <> Patryka Kuchczyńskiego wyprowadziły Polaków na dwie bramki przewagi (8:6). Niestety proste błędy w ataku i przemyślne rzuty nie pozwalały wicemistrzom świata z 2007 roku zwiększyć swojej przewagi, nawet mimo gry w przewadze jednego zawodnika. Polscy szczypiorniści chyba za bardzo chcieli rozstrzygnąć losy spotkania już w pierwszej połowie, gdyż niektóre akcje można było rozegrać dużo spokojniej. Zdegustowany postawą w ataku swoich podopiecznych Bogdan Wenta wreszcie poprosił o czas. Niestety przerwa na żądanie nie wniosła oczekiwanego spokoju w poczynania Polaków. Niemcy jednak nie prezentowali się dużo lepiej, ale liczne błędy techniczne biało-czerwonych wreszcie musiały się zemścić. Na 8:8 trafił ponownie Kaufmann, ale zaraz później swoją pierwszą bramkę w meczu zdobył debiutant na dużej imprezie w kadrze Wenty Tomasz Rosiński. Grając w osłabieniu dwukrotnie na rzut z dziesięciu metrów zdecydował się Bielecki i na tablicy świetlnej pojawił się wynik 11:8 dla Polski.. Zawodnik Rhein-Neckar Lowen przed przerwą dołożył jeszcze jedno trafienie i do szatni polscy szczypiorniści schodzili przy stanie 12:8. Obie drużyny zaprezentowały w tej części spotkania sporo nerwowości i nieskuteczną grę w ataku. Jednak znakomita końcówka Bieleckiego pozwoliła naszym szczypiornistom z dużym entuzjazmem oczekiwać drugich trzydziestu minut.

Zaraz po przerwie z rzutu karnego trafił Tomasz Tłuczyński i przewaga Polaków urosła już do pięciu bramek. Skutecznie wykonanym rzutem z siedmiu metrów odpowiedział Torsten Jansen (w bramce po raz pierwszy Piotr Wyszomirski), ale obraz gry w porównaniu do pierwszej połowy nie uległ zmianie. Kolejne karne pozwoliły Niemcom zniwelować stratę do zespołu Bogadana Wenty do trzech oczek. Na szczęście bramkową passę Niemców przerwał Krzysztof Lijewski, a bomba Bieleckiego z 39.minuty dała Polakom ponownie sześć bramek przewagi (17:11). Niemcy nie mogli znaleźć sposobu na genialną momentami grę w obronie biało-czerwonych oraz szalejącego w bramce Szmala. Dopiero na kwadrans przed końcem podopieczni Heinera Branda trafili dwa razy pod rząd, co pozwoliło im zniwelować stratę do czterech goli. Na szczęście polscy szczypiorniści cały czas trzymali Niemców na bezpieczny dystans, od razu odpowiadając na trafienia przeciwników.

W 49. minucie Bartosz Jurecki zdobył swojego trzeciego gola i na tablicy widniał wynik 21:15. Wtedy Polacy zaczęli się gubić. Cztery trafienia ekipy niemieckiej przy tylko jednym ze strony biało-czerwonych zwiastowało niezwykle nerwową końcówkę. W dodatku parkiet opuścił uderzony łokciem Jaszka. Ponownie trafił Kaufmann i wynik brzmiał już tylko 22:20 dla Polski. Bramka Mateusza Jachlewskiego ze skrzydła pozwoliła nieco odetchnąć polskim kibicom, ale i tak inicjatywa należała do mistrzów świata z 2007 roku. Na szczęście najpierw trafił Rosiński, a chwilę później mocno przestrzelił Kaufmann, który w dodatku powędrował na ławkę kar. Ostatnie minuty to już otwarta wymiana ciosów. Prawdopodobnie kluczowa okazała się bramka z koła Bartosza Jureckiego, która na minutę przed końcem dała zespołowi Wenty trzy gole przewagi. Zwycięstwo biało-czerwonych przypieczętował zawodnik Vive Kielce Tomasz Rosiński.

Polska po niezwykle nerwowej końcówce wygrywa z Niemcami 27:25 i dopisuje do swojego konta pierwsze cenne dwa punkty. Już jutro natomiast nasi szczypiorniści zmierzą się z reprezentacją Szwecji.

Polska - Niemcy 27:25 (12:8)

Polska: Szmal Wyszomirski - Bielecki 6, B.Jurecki 5, Jaszka 4, Rosiński 4, Tłuczyński 3, K.Lijewski 2, Kuchczyński 1, Jachlewski 1, Jurasik 1

Niemcy: Bitter - Kaufmann 7, Jansen 6, Hass 3, Kraus 3, Glandorf 2, Sprenger 2, Muller 1, Theuerkauf 1

Fotorelacja: Niemcy - Polska 25:27 (8:12)9

Fotorelacja: Mistrzostwa Europy od kuchni

Komentarze (0)