Horror w Hali Legionów! O wyniku zdecydowała bramka zdobyta równo z syreną

PAP / Piotr Polak / Zawodnik Industrii Kielce Arciom Karalek (P) i Simon Hald Jensen (L) z Aalborg Handbold w meczu 7. kolejki grupy B Ligi Mistrzów
PAP / Piotr Polak / Zawodnik Industrii Kielce Arciom Karalek (P) i Simon Hald Jensen (L) z Aalborg Handbold w meczu 7. kolejki grupy B Ligi Mistrzów

Niezwykle blisko wywalczenia trzeciego zwycięstwa w tej edycji Ligi Mistrzów byli szczypiorniści Industrii Kielce. Plany pokrzyżowali im jednak gracze z Aalborga, którzy w ostatniej sekundzie meczu doprowadzili do remisu 32:32.

Zwycięstwo w Bukareszcie zakończyło serię czterech porażek kieleckiej siódemki z rzędu. Wygrana w szóstej kolejce rozgrywek przyniosła sporą ulgę, ale żółto-biało-niebiescy nie mieli okazji, by pójść za ciosem - pojedynek w stolicy Rumunii był ostatnim przed przerwą spowodowaną zmaganiami reprezentacyjnymi.

Po powrocie do rywalizacji w Lidze Mistrzów graczom Industrii przyszło się zmierzyć z pretendentami do zwycięstwa w rozgrywkach - drużyną z Aalborga. Duńczycy po sześciu seriach mieli na swoim koncie dziesięć punktów, dzięki czemu zajmowali drugie miejsce w zestawieniu (tuż za niepokonanym dotychczas Fuechse Berlin). Wicemistrzowie Polski mieli w tym starciu sporo do udowodnienia - przede wszystkim sobie. Jeszcze niedawno Hala Legionów była bowiem areną, gdzie drużyny przyjezdne z góry były skazywane na pożarcie. Sytuacja ta uległa zmianie w ostatnich latach, a z dość bolesnymi porażkami kielczanie musieli się pogodzić w dwóch ostatnich domowych spotkaniach - ze wspomnianymi Lisami z Berlina oraz z HBC Nantes.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Wyjątkowy trening Polaka. Spotkał się z legendą sportu

Dobrą wiadomością dla kibiców kieleckiej ekipy była informacja, że w składzie na mecz z Aalborgiem znaleźli się powracający po kontuzjach Alex Dujshebaev, Szymon Sićko i Michał Olejniczak. W starciu z Duńczykami ze względu na urazy nie wystąpili natomiast Piotr Jędraszczyk, Arkadiusz Moryto oraz Piotr Jarosiewicz.

Gospodarze czwartkowe spotkanie zaczęli od wysokiego "C". Już od pierwszych minut dobrze w bramce spisywał się Klemen Ferlin, doskonale funkcjonowała ofensywa i zanim rywale zdążyli się obejrzeć, żółto-biało-niebiescy prowadzili 4:1 i mieli piłkę na powiększenie przewagi do czterech trafień. Niestety sytuacji z szóstego metra nie wykorzystał Theo Monar, za to skutecznie odpowiedział Sander Sagosen. To Norweg był motorem napędowym swojej drużyny w początkowej fazie meczu i to dzięki niemu przyjezdni zdołali powstrzymać rozkręcających się kielczan.

Zawodnicy Industrii starali się utrzymywać prowadzenie, ale Duńczycy metodycznie, w sposób bardzo konsekwentny, odrabiali straty. Naciskali i to przyniosło efekt - w 25. minucie doprowadzili do remisu 12:12. Ogromna w tym zasługa Juriego Knorra, na którego powstrzymanie wicemistrzowie Polski nie mieli żadnego pomysłu. Niemiec świetnie radził sobie z defensorami Industrii i był po prostu bezbłędny w ataku.

Kielczanie mieli jednak Alexa Dujshebaeva. Hiszpan był wiodącą postacią żółto-biało-niebieskich w ataku i to on ustalił wynik pierwszej części meczu. Na przerwę kielczanie zeszli prowadząc jednym trafieniem 16:15 i można się było spodziewać, że druga połowa będzie obfitowała w ogromne emocje.

Błyskawicznie po wyjściu z szatni gospodarze odskoczyli na dwa gole, ale szczypiorniści z Aakborga doskonale na to zareagowali. Duńczycy uszczelnili defensywę i mocno utrudnili kielczanom przedarcie się ze swoimi atakami. To dość szybko znalazło odzwierciedlenie na tablicy wyników - w 42. minucie goście wyszli na pierwsze prowadzenie w meczu (21:20).

Żółto-biało-niebiescy mogli jednak liczyć na Ferlina - Słoweniec obronił kilka ważnych piłek, dzięki czemu jego zespół cały czas pozostawał w grze, a rezultat oscylował wokół remisu. Kielczanie świetnie grali w bloku i w kluczowych momentach to był ich duży atut. Duńczycy nie byli też w stanie znaleźć sposobu na Szymona Sićkę, niezastąpione okazały się też trafienia Arstema Karaleka.

Od 54. minuty wicemistrzowie Polski musieli radzić sobie bez Jorge Maquedy - Hiszpan został ukarany bezpośrednią czerwoną kartką za atak na twarz Knorra. To jednak nie wytrąciło kielczan z rytmu, a ostatnie minuty to była prawdziwa walka cios za cios. Gracze z Aalborga wznosili się na wyżyny swoich możliwości, starali się błyskawicznie kończyć swoje akcje, ale to gospodarze byli w lepszej sytuacji, to oni byli bowiem na prowadzeniu. Gdy na nieco ponad trzydzieści sekund przed końcową syreną Alex Dujshebaev zdobył bramkę na 32:30, kibice w Hali Legionów oszaleli z radości.

To jednak nie był koniec nerwów. Natychmiast odpowiedział Arnoldsen. Wszystko było jednak w rękach szczypiornistów Industrii. O czas poprosił trener Tałant Dujszebajew. W sytuacji sam na sam okazji nie wykorzystał Karalek, który próbował przelobować Landina. To obróciło się na jego niekorzyść - Duńczyk złapał piłkę, a o końca zostały trzy sekundy. Goście zdołali ten czas wykorzystać, wyprowadzili piekielnie szybką kontrę i tuż przed syreną doprowadzili do remisu po 32.

Liga Mistrzów, 7. kolejka:

Industria Kielce - Aalborg Handbold 32:32 (16:15)

Komentarze (10)
avatar
Ziomm1234
13.11.2025
Zgłoś do moderacji
26
5
Odpowiedz
Boże, ludzie, skad w was tyle jadu ? Kazdy by bral remis przed meczem w ciemno. Nikt na nich nie stawial, a po bardzo dobrym meczu maja remis!!! Zalosne, a do kibicow to nawet podobni nie jeste Czytaj całość
avatar
Modafi
13.11.2025
Zgłoś do moderacji
66
58
Odpowiedz
Ostanie 10 sek to zwykły kryminał w grze Kielc. Jak można było zagrać, aż tak nonszalancko?! Zresztą to nie pierwszy już raz, gdzie Industria mając wygrany mecz, samą końcówkę gra jak drużyna z Czytaj całość
avatar
EPICKI WNIKLIWY 2.0
13.11.2025
Zgłoś do moderacji
53
50
Odpowiedz
NWM JAK NA 30 SEKUNT PRZED KONCEM MOZNA PROWADZIC 2 GOLAMI I NIE DOWIEZC ZWYCIESTWA MAM WRAZENIE ZE POLSKIE KLUBY BADZ REPRA CZESCIEJ FRAJERSKO PRZEGRYWAJA NIZ NA ODWROT XDD 
Zgłoś nielegalne treści