Jeleniogórzanki stawiły się w Bielszowicach zaledwie godzinę przed meczem. Trudne warunki atmosferyczne skutecznie uprzykrzyły i wydłużyły podróż do Rudy Śląskiej. Początek spotkania zgodnie z oczekiwaniami nie zapowiadał wielkich emocji. Zgoda szybko objęła prowadzenie za sprawą, Kucińskiej, Cebuli i - co ciekawe - Weroniki Mieńko, która rzutem przez całe boisko wyprowadziła swój zespól na 3 bramkowe prowadzenie. Przyjezdne, które w Bielszowicach stawiły się w liczbie 10 zawodniczek w tym dwie bramkarki, nie były w stanie powstrzymać kolejnych akcji Zgody. Dobrze funkcjonowało rudzkie koło, wspierane przez świetnie broniącą Mieńko. W 14 minucie mało rozgarnięci sędziowie stolikowi nieopatrznie wyzerowali zegar wprowadzając niemałe zamieszanie na parkiecie. Przerwa spowodowana tym zdarzeniem dziwnie wpłynęła na obie drużyny. Najpierw Zgoda ruszyła do przodu co pozwoliło jej objąć prowadzenie 13:7 w 23 minucie spotkania. Wtedy właśnie gospodynie stanęły, a do pracy wzięły się podopieczne trenera Zdzisława Wąsa. W 7 minut zniwelowały straty do 2 oczek, do szatni schodząc przy wyniku 14:12.
Druga odsłona meczu zaskoczyła wszystkich kibiców zgromadzonych w hali przy ul. Sportowców. Od początku na parkiecie dominowały przyjezdne szybko doprowadzając do remisu. Przez następne 20 minut na parkiecie trwała walka okraszona wieloma karami 2 minut, upomnieniami i kontuzjami. Z boiska wyrzucone zostały kolejno Buklarewicz w zespole KPR-u, oraz Weselak z zespołu gospodyń. Do tego błędy popełniane przez oba zespoły dawały obraz dość słabego widowiska. W zespole jeleniogórzanek świetnie spisywała się w bramce Martyna Kozłowska, która kilkakrotnie w ważnych momentach ratowała swój zespół. W ataku natomiast, praktycznie bezbłędna była Monika Odrowska, która w całym spotkaniu 7-krotnie pokonała bramkarki Zgody skutecznie "ciągnąc" grę w zespole trenera Wąsa. Po drugiej stronie boiska sprawy miały się o wiele gorzej. Bielszowiczankom nie wychodziło dosłownie nic! W ofensywie - słupki, poprzeczki, chybione strzały. Obrona w niewielu sytuacjach pomagała Mieńko, która była chyba jedynym jaśniejszym punktem w zespole Dariusza Olszewskiego, który wyglądał na kompletnie bezradnego. Przyjezdne grając szalenie ambitnie wyczuły słabość przeciwniczek i zdołały ją wykorzystać! Na 7 minut przed końcem KPR wyszedł na prowadzenie, którego nie oddał już do końca. Ostatecznie mecz zakończył się wynikiem 20:23 i szaloną radością zawodniczek z Jeleniej Góry. Rudzianki opuszczały parkiet z spuszczonymi głowami, spoglądając tylko w kierunku opustoszałych trybun. Co gorsza już w poniedziałek do Bielszowic zawita niepokonany dotąd SPR Lublin. Jeżeli rudzianki nie wyciągną wniosków z sobotniego meczu to potyczka z mistrzyniami może okazać się bardzo bolesna…
Zgoda Ruda Śląska - KPR Jelenia Góra 20:23 (14:12)
Zgoda: Mieńko 1; Muszioł - Gleń; Tarnowska; Jasińska; Sikorska 1; Świszcz 2;
Cebula 4/4; Karwacka; Mrozek; Krzymińska 4; Kucińska 5; Obruśnik 1; Weselak 2.
Kary: 14 min.
Trener: Dariusz Olszewski
KPR: Kozłowska; Krajewska - Bułak; Dąbrowska 4; Kocela 4; Stanisławiszyn 3; Buklarewicz 1; Kobzar 3; Załoga 1; Odrowska 7.
Kary: 14 min.
Trener: Zdzisław Wąs
Sędziowie: Oleksyk i Solecki (obaj Kielce)
Widzów: ok. 150.