Zabrakło skuteczności - relacja z meczu 1/8 Pucharu EHF: SPR Lublin - HCM Ştiinţa Baia Mare

W pierwszym meczu 1/8 finału Pucharu EHF SPR Lublin wygrał we własnej hali 24:19 (12:9) z HCM Ştiinţa Baia Mare, ale zaliczka ta nie gwarantuje mu awansu do ćwierćfinału. Gdyby nie słaba skuteczność rzutowa gospodyń, wynik byłby dużo lepszy. Spotkanie rewanżowe odbędzie się 14 lutego.

Przed spotkaniem z ekipą z Rumunii wszyscy w Lublinie zdawali sobie sprawę, że aby myśleć o awansie do ćwierćfinału Pucharu EHF trzeba zwyciężyć jak najwyżej. W Baia Mare gra się bowiem bardzo ciężko a tamtejsza publiczność już niejednokrotnie pokazywała jak potrafi wywierać presję na sędziach. W związku z tym na hali bardzo licznie stawili się kibice, których było blisko 3,5 tysiąca. Wśród nich pojawili się - reprezentant Polski Piotr Wyszomirski oraz Krzysztof Przybylski, trener kadry kobiet, który chciał również porozmawiać z kilkoma zawodniczkami na temat ich występów reprezentacji.

Początek meczu był bardzo nerwowy w wykonaniu lublinianek, które pierwszą bramkę zdobyły w 3 minucie, a jej autorką była Małgorzata Majerek. Było to trafienie na 1:1 bowiem wcześniej Małgorzatę Sadowską pokonała Raluca Pomohaci. Gospodynie nie mogły sobie poradzić z dobrze i twardo grającymi w obronie Rumunkami, które co chwilę wymuszały na nich nieprzygotowane rzuty. Na szczęście defensywa podopiecznych Grzegorza Gościńskiego również świetnie funkcjonowała. Ściana złożona z Izabeli Puchacz, Moniki Marzec oraz Aliny Wojtas co chwilę blokowała przeciwniczki, nie dając im wielu szans na zdobywanie bramek. W 10 minucie było 4:4. Od tego momentu mistrzynie Polski zaczęły grać lepiej, odskakując rywalkom na trzy trafienia. W 20 minucie było już 10:5 dla SPR-u, a gdyby nie słaba skuteczność przewaga byłaby jeszcze większa. W związku z takim obrotem sprawy trener Ioan Gheorghe Baban postanowił zareagować i poprosił o przerwę dla swojego zespołu. To poskutkowało bowiem Rumunki rzuciły dwie bramki z rzędu i o czas zmuszony był poprosić z kolei Grzegorz Gościński. Do przerwy jednak nic się nie zmieniło. Lublinianki schodziły na nią prowadząc trzema bramkami (12:9). Pytany o wrażenia trener Przybylski powiedział: - Szkoda tych niewykorzystanych sytuacji. Był to najlepszy komentarz do pierwszy 30 minut.

Druga część spotkania rozpoczęła się zdecydowanie lepiej dla gospodyń, które szybko zdobyły trzy bramki i wydawało się, że ich przewaga będzie rosła jeszcze bardziej. W 42 minucie było już 18:11. Lublinianki grały dobrze w obronie, znakomicie i szczęśliwie broniła Małgorzata Sadowska, ale nadal szwankowała skuteczność. W 48 minucie SPR prowadził 20:14 i wtedy coś się zacięło. Przeciwniczki nagle zaczęły grać lepiej w obronie, gospodynie oddawały dużo nieprzygotowanych rzutów, co spowodowało, że na 6 minut przed końcem było już tylko 20:17. Na szczęście w tym momencie ponownie przebudziła się, najskuteczniejsza tego dnia w ekipie z Lublina, Sabina Włodek, bramkę po przechwycie rzuciła Alina Wojtas i zrobiło się 22:17. Podopieczne trenera Babana nie miały jednak zamiaru łatwo oddawać pola. W 59 minucie, przy stanie 23:19, o czas poprosił szkoleniowiec gości, który chciał przygotować akcję na ostatnie fragmenty tego spotkania. Plan jednak spalił na panewce bowiem błąd kroków popełniła Magdalena Kovacs. W tym momencie o przerwę poprosił Grzegorz Gościński. Gospodynie jego uwagi zrealizowały w stu procentach. Dobrze rozegrały akcję podczas której faulowana przy rzucie była Małgorzata Majerek. To oznaczało rzut karny. Wojnę nerwów lepiej wytrzymała Sabina Włodek, która równo z końcową syreną pokonała Claudie Cetateanu, dzięki czemu mistrzynie Polski wygrały 24:19 i za tydzień udadzą się do Baia Mare by bronić tej niezbyt dużej zaliczki. Po meczu wybrano także najlepsze zawodniczki spotkania. W ekipie gości została nią Anka Amariei, natomiast w SPR-ze Monika Marzec.

Po spotkaniu gospodynie zdawały sobie sprawę z tego iż zwycięstwo mogło być dużo bardziej okazałe. To samo potwierdził Grzegorz Gościński, który powiedział: - Z 19 bramek straconych jestem zadowolony, jednak z 24 rzuconych już nie. Zawiodła skuteczność. Wydawać by się mogło, że pięć bramek to dużo, jednak w Rumunii, przy niezwykle żywiołowej publiczności gra się bardzo ciężko a często, szczególnie w Baia Mare, gospodyniom pomagać lubią ściany. Jeśli jednak lublinianki poprawią skuteczność, nie powinny dać sobie wydrzeć awansu.

SPR Lublin - HCM Ştiinţa Baia Mare 24:19 (12:9)

SPR: Sadowska, Jurkowska - Włodek 8/3, Marzec 4, Wojtas 4, Małek 3, Repelewska 2, Majerek 1, Wolska 1, Skrzyniarz 1, Danielczuk, Puchacz.

Kary: 2 min.

Karne: 3/3.

Wyróżnienie: Monika Marzec.

Trener: Grzegorz Gościński.

HCM: Cetateanu, Matei - Geiger 9/4, Amariei 4, Pirvut 3, Pomohaci 1, Rudics 1, Pop 1, Klimek, Dobromir, Kovacs, Ravasz, Buceschi, Osan.

Kary: 10 min.

Karne: 4/5.

Wyróżnienie: Anka Amariei.

Trener: Ioan Gheorghe Baban.

Sędziowały: Carla Van Dijk i YvonneWijtenburg (Holandia).

Widzów: ok. 3500.

Komentarze (0)