Mimo że praktycznie od samego początku to Wisła dyktowała warunki, jako pierwsi bramkę zdobyli przyjezdni - wynik spotkania otworzył wracający do wysokiej formy Michał Szyba. Chwilę później było już 1:1, gdyż swojego pierwszego gola w tym spotkaniu zdobył niezawodny Dima Kuzelev. Był to ostatni wynik remisowy w całym spotkaniu, gdyż niesamowicie silny rosyjski kołowy zdobył jeszcze 2 bramki z rzędu, rozpoczynając tym samym swoisty "odjazd" płockiej Wisły.
Kolejne minuty toczyły się pod dyktando Nafciarzy, którzy swoją niezwykle aktywną obroną mocno utrudniali podopiecznym Bogdana Kowalczyka atak pozycyjny. Nie dopuszczali także do szybkich kontr, które są niezwykle niebezpieczną bronią Azotów. Gdy as przyjezdnych Wojciech Zydroń w 18. minucie spotkania wpisał się po raz pierwszy na listę strzelców, było już 10:6.
Chwilę potem bramkarza gości dwukrotnie pokonał Adam Twardo, a do końca pierwszej połowy spotkania jego koledzy dołożyli jeszcze 8 bramek, podczas gdy strzegący płockiej bramki Morten Seier w tym samym czasie musiał wyciągać piłkę z siatki jedynie trzykrotnie. Gdy zawodnicy schodzili do szatni, na tablicy świetlnej w płockiej hali widniał wynik 20:9 i wiadomo już było, że tylko kataklizm może wyrwać Nafciarzom zwycięstwo.
W pierwszych minutach drugiej partii podopieczni Thomasa Sivertssona kontynuowali dzieło zniszczenia, prowadząc już nawet trzynastoma bramkami (27:14 w 41. minucie). Wtedy też płocki trener zdecydował się desygnować do gry zawodników, którzy ostatnimi czasy nie odgrywają pierwszoplanowych ról w drużynie Wisły. W większym wymiarze czasowym na parkiecie pojawili się między innymi Tomasz Paluch, Rafał Kuptel i Bartosz Wuszter.
I choć gra w ofensywie nie była już tak poukładana, to jednak "starzy wyjadacze" nie pozwolili rywalom przejąć inicjatywy i utrzymali korzystny wynik do samego końca. I chociaż wielu kibiców uznało, że zwycięstwo 9 bramkami to najmniejszy wymiar kary, to jednak cała drużyna może być zadowolona ze swojej postawy, udowadniając tym samym, że pod wodzą nowego trenera jej forma znacznie zwyżkuje. Z bardzo dobrej strony pokazali się również kibice obu ekip, tworząc na trybunach świetną atmosferę.
Wisła Płock pokonała Azoty Puławy 34:25 i utrzymała pozycję wicelidera ekstraklasy. W pierwszej rundzie fazy play-off Nafciarzom przyjdzie zmierzyć się z rewelacją rozgrywek - Nielbą Wągrowiec. Rywalem Azotów będzie natomiast prowadzone przez Jerzego Szafrańca Zagłębie Lubin.
Wisła Płock - KS Azoty Puławy 34:25 (20:9)
Wisła: Seier, Wichary - Backstrom 2, Miszka 1, Paluch 3 (1/1k), Wiśniewski 3 (0/1k), Kwiatkowski 1, Wuszter 1, Kuzelev 5 (1/1k), Peskov 6, Samdahl 1, Zołoteńko 4, Kuptel 1, Twardo 6.
Azoty: Wyszomirski, Stęczniewski - Jeżyna, Witkowski 2, Afanasjev 4, Zydroń 5 (2/3k), Kus, Sieczka 1, Gowin 2, Lasoń 5, Pomiankiewicz, Siemionow, Szyba 6.
Kary:
Wisła - 12 minut (Zołoteńko 3- czerwona kartka w 59 minucie, Kwiatkowski 2, Samdahl).
Azoty - 12 minut (Kus 3 - czerwona kartka w 52 minucie, Gowin 2, Witkowski).