Trener Randers HK: Już raz mój zespół roztrwonił 10-bramkową przewagę

W niedzielę szczypiornistki SPR-u Lublin zmierzyły się na wyjeździe z Randers HK A/S w ramach 1/4 finału Pucharu EHF. Mistrzynie Polski uległy przeciwniczkom w stosunku 24:34 (12:17). Rewanż odbędzie się 21 marca w Lublinie.

Po niedzielnym pojedynku szkoleniowiec gospodyń nie ukrywał, iż jest zadowolony z rezultatu. Jednak jednocześnie przestrzegał on przed hurraoptymizmem.

- Zagraliśmy fantastyczne spotkanie. Rozłożyliśmy SPR Lublin na łopatki. Jednak w przeszłości drużyna pod moją wodzą odniosła u siebie zwycięstwo z przewagą 10 goli nad Hypo Niederösterreich, by potem ulec na wyjeździe 12 bramkami. Nie mamy więc zapewnionego jeszcze półfinału Pucharu EHF - stwierdził Jan Leslie w rozmowie ze skandynawskimi dziennikarzami.

Niemal dokładnie trzy lata temu, 18 marca 2007 roku, zespół Aalborg DH w ćwierćfinale Ligi Mistrzyń podjął Hypo. Duński klub, w którym pracował wówczas trener Leslie, wygrał 34:24. Pięć dni później austriacka ekipa cieszyła się ze zwycięstwa w stosunku 31:19, a szczypiornistki Aalborga musiały pożegnać się z europejskimi pucharami.

Zaraz po meczu z SPR-em Lublin nastroje tonowała również doświadczona Katrine Fruelund.

- Zdarzyło mi się już, że na wyjeździe cieszyłam się z remisu, a następnie moja drużyna przegrywała przed własną publicznością. Nic więc nie jest jeszcze pewne na sto procent - powiedziała 31-latka.

- Stworzyliśmy sobie dobrą pozycję wyjściową, teraz czeka nas rewanż w Polsce. Na trybunach mogliśmy usłyszeć wspierających nas kibiców. Fani lubelskiego klubu mogą nas tam przytłoczyć, to jest presja - dodała szczypiornistka na łamach DR Sporten.

Komentarze (0)