Przed spotkaniem wydawać się mogło, że renomowani goście z Hamburga od początku będą chcieli wypracować sobie bezpieczną przewagę. Tymczasem ambitni kielczanie przez całą pierwszą połowę dotrzymywali kroku niemieckiej ekipie. - W pierwszej połowie graliśmy nieźle. Znajdywaliśmy sposób na obronę Hamburga. Do przerwy mogliśmy nawet remisować, ale niestety głupia strata i zamiast remisu równo z końcową syreną traciliśmy już dwie bramki - mówi Jurasik.
Kluczowym dla losów spotkania okazał się początek drugiej połowy, kiedy goście z Hamburga znów agresywniej zaczęli bronić i szybko zdobyli trzy bramki z rzędu. - Po przerwie wyszliśmy trochę zaspani. Sprawiło to, że przez 5 minut nie zdobyliśmy żadnej bramki, a rywale trzy. Wydaje mi się, że nie wynikało to ze słabej obrony, a z naszej gry w ataku, gdzie brakowało konsekwencji. Potem znów toczyliśmy wyrównaną walkę, ale niestety Hamburg to klasowa drużyna i tak łatwo nie daje sobie odebrać prowadzenia - dodaje "Józek".
Polskiemu zespołowi pokrzyżowała także nieco plany kontuzja Rastko Stojkovicia. Serb w barwach Vive Targów doznał kontuzji kolana już na początku spotkania i dalszej części meczu przyglądał się jedynie z boku. - Na pewno widać było jego brak. Każdy wie, ile Rastko daje nam w ataku. Daniel (Żółtak przyp.red) starał się jak mógł, ale niestety było trochę przestrzelonych rzutów z koła. Z resztą nie tylko jego. Wszyscy popełnialiśmy dzisiaj błędy. Cóż zrobić. Taki jest sport - kończy rozgrywający kieleckiego zespołu.